Officially yeah!!!

No i mamy dzień dziecka. Władze ligi zatwierdziły sprzedaż drużyny Tomowi Goresowi. Miało to nastąpić w połowie czerwca, ale proces został przyspieszony, żeby ułatwić nowemu właścicielowi dokonanie potrzebnych zmian przed 1 lipca, kiedy najprawdopodobniej rozpocznie się lockout. Czekamy na ruchy. Pierwszym będzie zapewne pożegnanie Johna Kuestera, ale to też nie musi nastąpić od razu, o ile Pistons po cichu nie porozumieli się z nowym kandydatem na coacha. Więcej o sprzedaży tutaj

2006 is yours, 2011 is mine !!

Co za play off mamy w tym roku!! Po dominacji Lakers na Zachodzie i, w mniejszym stopniu, Celtics na Wschodzie, mamy nową i niespodziewaną parę finalistów. O ile w przypadku Heat, można ich było typować w gronie faworytów, to Dallas, choć zakończyło sezon na wysokim, trzecim miejscu na Zachodzie, nie było traktowane poważnie w żadnych prognozach (z wyjątkiem tych Charlesa Barkleya;-)). Tymczasem, po przejściowych trudnościach w pierwszej serii z Portland, Mavs rozjechali, ba, upokorzyli Lakers, po czym wzięli do szkoły i dali lekcję młodym Thunder.
Obie drużyny przegrały w tych play off po trzy mecze. O ile można mówić o zaskoczeniu uczestnikami wielkiego finału, o tyle nie można mówić, że któraś z drużyn dostała się do niego szczęśliwie czy przypadkowo. Obydwie po drodze rozprawiły się ze starymi mistrzami i młodymi pretendentami. Co teraz? Wierzę, że Mavs i w końcu naprawdę wierzę. Zmory przeszłości mają już za sobą i grają świetną koszykówkę. Kto będzie bronił Dirka, który w ostatniej serii zaliczył statystyki na poziomie 32,3 pkt, przy 56% z gry i 59/61 z osobistych? Pewnie tym zadaniem podzielą się Bosh, Haslem i James. Czy któryś z nich będzie w stanie go spowolnić (bo przecież nie zatrzymać!!). Mam nadzieję, że nie i z wielką przyjemnością zobaczę jak Wunderkind rzuca na LBJem. Ale nie sprowadzajmy rywalizacji do pojedynku liderów. Dallas ma liderów w każdej formacji - Kidd wzniósł się na niespotykany poziom koszykarskiego sprytu i inteligencji, Tyson Chandler jest najlepszym centrem i podkoszowym obrońcą tego postseason, Shawn Marion będzie utrudniał życie Jamesowi, a ławka Dallas przewyższa klasą ławkę Miami o trzy klasy. Moim zdaniem 4:2 dla Teksasu. Zapraszam do typowania. Let's go MAVS!!

Tymczasem przyjrzyjmy się z bliska bezpośrednim konfrontacjom:
PG:
Mike Bibby vs. Jason Kidd
C'mon!! Kidd, tak jak Nowitzki, wciąż dodaje do swojej gry nowe elementy, a przypomnijmy, że 38 rok na karku. Nie jest już tak szybki jak kiedyś, ale stał się dobrą opcją zza łuku, przez co jest kolejnym graczem, który może rozciągać strefę, ułatwiając penetracje i grę 1 na 1. W dystrybucji, mam wrażenie, że Kidd widzi co się stanie trzy podania w przód. W defensywie, umie wykorzystywać swoje doskonałe, jak na jedynkę, warunki fizyczne i jest wciąż dobrym przechwytującym, szczególnie w money time. Jedyna słabość Kidda, to brak eksplozywności - jeżeli wchodzi na kosz, to raczej po to, żeby odegrać. Niby obrona, może być na to przygotowana, ale w zasadzie żadna jeszcze nie była. Mike Bibby nie ma żadnej przewagi nad Kiddem, nawet w trójkach, które są przecież jego specjalnością. Osobnym tematem, jest że Miami pewnie zdecyduje się rzucać na Kidda Dwyane'a Wade'a, Mario Chalmersa itd, ale w porównaniu nominalnych graczy na pozycji Dallas ma zdecydowaną przewagę.

SG:
Dwyane Wade vs. DeShawn Stevenson
C'mon DeShawn!! Stevenson nie może się porównywać z Wadem. Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego. Jednak defensywnie jest niezłą opcją. To, że czasem trafi trójkę i gra hustle też nie zaszkodzi. Jednak wciąż mówimy tylko o ograniczaniu DW. Na tej pozycji częściej gra Jason Terry, który będzie dla Wade'a łatwiejszym przeciwnikiem w ofensywie, za to swoją szybkością i umiejętnościami strzeleckimi będzie go absorbował w obronie. Najbardziej D-Wade'a może ograniczyć jego własne zdrowie, a raczej jego brak. Jest solidnie poobijany i ciekawe na ile się zregeneruje do wtorku. Przewaga Miami.

SF:
LeBron James vs. Shawn Marion
Znów mówimy o ograniczaniu super gracza Miami. Ale, o ile LeBron pokazuje do czego jest zdolny nie tylko w ofensywie, zwłaszcza w końcówkach, ale również w obronie, o tyle Shawn Marion, ze swoim doświadczeniem, zasięgiem i siłą jest jedną z najlepszych opcji na utrudnianie LeBronowi życia. Na ile uda mu spowolnić rozpędzony pociąg? Okaże się już niebawem. Przewaga Miami.

PF:
Chris Bosh vs. Dirk Nowitzki
Chris Bosh gra naprawdę nieźle, ale jako, że nie jest graczem zbyt fizycznym po obu stronach boiska, nie powinien bardzo przeszkadzać Dirkowi. Oczywiście będzie dla Dirka problemem w defensywie, rzuci swoje z dalszego półdystansu, ale nie ograniczy ofensywy Nowitzkiego. A Dirk ... Kto dogoni Dirka, kto dogoni Dirka? Ani Bosh, ani James, ani nawet ja!! Przewaga Dallas.

C:
Joel Anthony vs. Tyson Chandler
Tyson Chandler obecnie ustępuje na swoje pozycji tylko Dwightowi Howardowi. Kto by pomyślał!! Joel Anthony też gra fizycznie, jest nastawiony defensywnie i dobrze blokuje. Ale Tyson jest wyższy, bardziej dynamiczny i lepszy w ofensywie. Przewaga Dallas.

Ławka:
Jason Terry zasługuje tu na osobny akapit, w końcu jest ławkowiczem, który gra w play off średnio prawie 33 minuty i rzuca ponad 17 punktów. Co więcej jak zacznie to nie może przestać. Serię z Oklahoma miał słabszą, ale to nie będzie długo trwało. Ale nie zapominajmy, że ma też godnych towarzyszy. JJ Barea, to jednoosobowe tornado, Peja Stojakovic potrafi sypać trójki jak natchniony, a Brendan Haywood, choć porusza się z wdziękiem słonia, jest przydatny, ze względu na swoje rozmiary i siłę. No i jest też odpowiedź na Briana Scalabrine, czyli Brian Cardinal ;-))
Ławka Heat wygląda coraz lepiej, po części, dlatego, że Miami coraz bardziej staje się zespołem. Ulubieniec publiczności Udonis Haslem dodał twardości z przodu, a Mario Chalmers zaliczył świetne występy przeciwko Chicago. Jednak żaden z rezerwowych Heat nie potrafi tak kreować gry jak Terry i Barea. Przewaga Dallas.

Koszykówka nie jest sumą pojedynków, tylko grą zespołową, a wiele par często nie będzie ustawionych na boisku przeciwko sobie. Oczywiście wszystko sprowadzi się do defensywy. Czy Dallas postawią skuteczną zaporę przeciwko wejściom Wade'a i Jamesa? Myślę, że są do tego zdolni, korzystając często z obrony strefowej. Jak zareagują gwiazdy Miami, jeżeli będą musiały częściej grać na obwodzie? Jak Miami przeciwstawi się świetnej grze piłką po stronie Mavs? Wydaje mi się, że Miami musi odpowiedzieć sobie na więcej wątpliwości niż Dallas. Wade i James będą musieli zagrać bardzo dobrze w każdym meczu, bo pod koszem i z ławki to Dallas mają przewagę. Dirk gra na dystansie, więc Heat nie będą się mogli odwołać do obrony zespołowej, a raczej do podwojeń. Tu z kolei otwiera się pole do odegrań do, czyhających na obwodzie, Terry'ego, Kidda, Stojakovica etc. Oczywiście mogą rzucić na niego LeBrona i w końcówkach pewnie będziemy to obserwować. James musiałby kryć Nowitzkiego bardzo blisko, co gdyby działo się przez większą część meczu naraziłoby go na kłopoty z faulami.

Nie jestem pewien zwycięstwa Dallas i nie czuję zaufania do swojej intuicji. W pojedynku Lakers z Celtics, wiedziałbym jak te drużyny grają przeciwko sobie w meczach o stawkę. W sezonie zasadniczym Miami i Dallas spotkali się dwa razy i z obydwu spotkań Mavs wyszli zwycięsko. Ale sezon zasadniczy nic już nie znaczy, nie? Dallas mają więcej argumentów w ofensywie i potrafią grać skuteczną obronę, szczególnie przeciwko penetracjom. Myślę, że to wystarczy. Niewiadomą jest jak zaprezentują się na tle doskonałej i wciąż rosnącej w siłę defensywy Heat. Ale zwróćmy uwagę, że ani Bulls, ani Celtics, ani Sixers nie absorbowali obrony Heat, choćby w połowie tak mocno jak mogą zrobić to Mavs. Mają tylu graczy, którzy są zagrożeniem i tak dobrze dzielą się piłką, że zawsze znajdą jakąś lukę. Na pewno będzie to dla obu ekip największe wyzwanie w tegorocznym play off. I dobrze!! W końcu jesteśmy na szczycie. Go Mavs!!!!

Chris Mullin got game!!!

Tak na boku sprawdźcie TO ;-)))

Down one

Pistons będą wybierać z ósmego miejsca w tegorocznym drafcie. Cavs, którzy pozyskali pick od Clippers, wygrali nim loterię. Mają też pick na czwartym miejscu. Pistons spadli o jedno oczko. Podobno Greg Monroe, który wzbraniał się przed tym pomysłem, po głosowaniu fanów, wpiął sobie w klapę znaczek z Chucka Daly'ego ... c'mon!! Czy to jakieś gusła!!?? Cieszę się, że Monroe miał krytyczny stosunek do takich zaklęć.
Wracając do loterii, nie rozumiem też smutnego tonu wielu komentatorów. Spadliśmy o jedno oczko. I co z tego? Nasza pozycja nie jest zasadniczo różna od wyjściowej i o ile pierwsze trzy picki można przewidzieć, to dalej wszystko może się zdarzyć. Możemy wybrać solidnego podkoszowego. A może takiego, który ma większy talent, ale potrzebuje więcej czasu. A może po prostu wziąć najlepszego gracza, bez względu na pozycję ... A może zhandlować pick w wymianie np. Ripa Hamiltona ...
Tutaj pełny rozkład jazdy. Zapraszam do analizy i spekulacji ;-))

Gramy w kulki

Już dzisiaj wieczorem odbędzie się losowanie pozycji w tegorocznym drafcie. Klasa 2011 podobno jest dość słaba, a dodatkowo kilku topowych graczy wycofało się ze względu na perspektywę nadchodzącego lockoutu. Jednak Pistons startują z wysokiego, siódmego miejsca i wierzę, że uda im się pozyskać solidnego gracza. Jak przytomnie zauważa publicysta DET NEWS Vincent Goodwill, Pistons przydałby się solidny pracuś, który skupi się na defensywie i obronie pomalowanego, a takich jest akurat sporo w tym drafcie. Jednak, jeżeli Pistons poszczęści się (pamiętajcie, że będzie nas reprezentował Greg Monroe;-), tak jak mi przy pierwszym losowaniu na stronie ESPN, to mogą wybrać prawdziwego difference makera, jak Kylie Irving. Brandon Knight, ze szkoły Johna Calipariego, też byłby niezłą opcją. Stay tuned!!

Don't disrespect the Moose!!


Greg Monroe, choć sam na pewno tak tego nie postrzega, został znieważony przez wiadome siły, które ... No dobra, już! W każdym razie, po zajęciu szóstego miejsca w głosowaniu ROY, fani Pistons po cichu liczyli, że trenerzy docenią Grega i umieszczą go w pierwszej piątce pierwszoroczniaków. Tak się nie stało. Gary Neal i Landry Fields znaleźli się w pierwszej piątce, razem z Demarcusem Cousinsem, Johnem Wallem i Blakem Griffinem. W drugiej piątce kompanami Monroe'a są Wesley Johnson, Eric Bledsoe, Derrick Favors i Paul George. Gołym okiem widać, że o ile każdy z nich odniósł pewien sukces, żaden nie był w zbliżonym stopniu tak pozytywnym zaskoczeniem i nie poczynił w ciągu roku takich postępów jak Monroe. A Favors i Johnson byli przecież wybrani z wyższymi numerami. Taką ocenę tłumaczy się tym, że Fields i Neal grali w dobrych drużynach, które weszły do play off. Ale wiadomo, że nie oni w głównej mierze decydowali o sukcesach swoich klubów. Monroe grał w drużynie, która nie tylko była słaba, ale też ciężka do oglądania i od początku sezonu otoczona atmosferą skandalu. Jednak umówmy się, wyboru dokonują trenerzy, ludzie, którzy znają ligę na wskroś i potrafią wychwycić atuty graczy. To nie są kibice wybierający do meczu All Star graczy, którzy byli na szczycie 5 lat temu. Monroe, w miarę upływu czasu, stał się najefektywniejszym, najbardziej dojrzałym zawodnikiem Pistons. Świecił przykładem na boisku i poza nim, choć niewielu kolegów chciało z tego przykładu skorzystać - ale to już inna sprawa. Argumenty o osiągnięciach statystycznych są tak samo ważne jak przy okazji wyboru ROY, ale nie będę się już powtarzał.
Cóż, Grega na pewno to nie zraża. Ci którzy potrafili patrzeć, znają jego prawdziwą wartość. Reszta, mam nadzieję, niedługo przekona się jak ostre są rogi Łosia!!

P.S.
Tutaj więcej na temat http://www.hoopsworld.com/Story.asp?story_id=19759
I jeszcze tu http://www.pistonpowered.com/2011/05/repping-for-greg-monroe-at-48-minutes-of-hell/

Mavs did it!!

http://www.nba.com/video/channels/playoffs/2011/05/10/20110510_dal_lal_series_recap.nba/ kto by pomyślał, że tak to się skończy. Nikt z analityków i komentatorów, poza Charlesem Barkleyem, nie przewidział zwycięstwa Dallas. A sweep!!?? O dziwo, te drużyny nigdy nie spotkały się w play off. Sezon zasadniczy nie wskazywał, że Dallas ma patent na LA. A tak to właśnie wyglądało. Można gadać o słabościach Lakers, ale należy podkreślić siłę Mavs. Znaleźli słaby punkty przeciwnika i wykorzystali je z całą konsekwencją. Ruch piłki po obwodzie, penetracje i odegrania szybkich obrońców. Lakers po prostu nie umieli z animi nadążyć. No i zespołowa defensywa. Lakers mieli mieć przewagę pod koszem. Tak się nie stało. Tyson Chandler, Brendan Haywood i nawet Dirk Nowitzki nie dali rozwinąć skrzydeł Gasolowi, Bynumowi i Odomowi. Plus cały zespół efektywnie utrudniał Lakers granie trójkątów. Shawn Marion wykonał krecią robotę w defensywie. Jason Kidd świetnie bronił Kobego, Peja Stojakovic zmartwychwstał, Jason Terry napił się chyba raket fiuel, JJ Barea ośmieszał wysokich graczy Lakers do tego stopnia, że Artest i Bynum chyba postanowili go fizycznie unicestwić popełniając chamskie, brutalne faule. A Dirk był nie tylko Dirkiem, ale Dirkiem +!!
No i stało się!! Lakers niema już w postseason. Co za ulga. Czy to koniec mini dynastii? Niekoniecznie. Gasol, Odom są u szczytu swojej kariery. Bynum, o ile się nie posypie, ma jeszcze wszystko przed sobą. Kobe może grać na najwyższym poziomie przez kilka kolejnych lat. To Dallas jest prawdziwą drużyną weteranów. Mam nadzieję, że w tym roku sięgną po tytuł. Miło by było jakby Kidd, Nowitzki, Marion w końcu założyli mistrzowskie pierścienie. Ale zasługi nie wygrywają meczów. Za to obrona, dobra taktyka, świetna egzekucja, zapał i poświęcenie tak. A tego Mavs nie brakuje. Słyszałem komentarz jednego z polskich ekspertów, że Mavs za bardzo polegają na rzucie z 3, co może ich zgubić, jak Orlando Magic. Nie jest to, moim zdaniem, trafna diagnoza. Po prostu mają wielu zawodników, którzy trafiają trójki. Stojakovic, Kidd, Nowitzki, Terry - w żadnym meczu nie zdarzyło się żaby wszyscy rzucali dobrze. Ale zawsze było przynajmniej dwóch, którym się to udawało. I można śmiało przypuszczać, że tak będzie nadal. Poza tym Kidd i Nowitzki, jeżeli nawet nie mają świetnego dnia, po prostu trafiają kiedy trzeba. Co do półdystansu, Dirk w zasadzie robi co chce od trumny do linii za 3 i dalej. A kiedy jest podwajany celnie oddaje do czekających za linią snajperów. Jason Terry trafia półdystans jak lay up, a Tyson Chandler ogarnia dobitki na atakowanej tablicy. Tak więc teza jakoby Mavs byli zależni od trójek jest sporym nadużyciem. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w finale konferencji, gdzie Mavs będą musieli radzić sobie z szybszymi obrońcami na obwodzie. Na razie wygląda świetnie!!

Say what !!?? Greg Monore szósty w głosowaniu ROY ...

Nie to, żebym się bardzo przejmował. Znam wartość Monroe'a i wygląda na to, że on też ją zna. Ale powyzłośliwiajmy się trochę. Tutaj oficjalny ranking http://www.nba.com/2011/news/05/04/rookie-of-the-year/index.html?ls=iref:nbahpt1 Blake Griffin - tego chyba nikt nie może kwestionować. Blake jest nie tylko ROY, ale już gwiazdą ligi. John Wall - byłby ROY na poziomie Tyreke'a Evansa, gdyby nie Blake. DeMarcus Cousins - ja bym go nie wziął przed Monroe, ale statystyki ma lepsze, więc to było poniekąd do przewidzenia. Dalej mamy Landry'ego Fieldsa i gary Neala ... C'mon!! Na początek porównajmy statystyki:


Fields:
Year
Team
G
GS
MPG
FG%
3P%
FT%
OFF
DEF
RPG
APG
SPG
BPG
TO
PF
PPG
10-11
NYK
82
81
31.0
0.497
0.393
0.769
1.3
5.1
6.4
1.9
1.0
0.2
1.30
1.39
9.7

Neal:
Year
Team
G
GS
MPG
FG%
3P%
FT%
OFF
DEF
RPG
APG
SPG
BPG
TO
PF
PPG
10-11
SAS
80
1
21.1
0.451
0.419
0.808
0.3
2.2
2.5
1.2
0.3
0.0
0.97
1.85
9.8

Monroe:
Year
Team
G
GS
MPG
FG%
3P%
FT%
OFF
DEF
RPG
APG
SPG
BPG
TO
PF
PPG
10-11
DET
80
48
27.8
0.551
0.000
0.622
3.1
4.4
7.5
1.3
1.2
0.6
1.01
2.45
9.4

Wiadomo, że trudno jest porównać graczy na różnych pozycjach, ale spróbujmy. W punktach różnice są minimalne, choć Monroe jest ostatni. W blokach i zbiórkach oczywiście Greg jest najlepszy, choć Fields ma bardzo dobrą średnią, szczególnie jak na gracza na swojej pozycji. Potem asysty i przechwyty, gdzie mniejsi gracze powinni mieć przewagę. Guess what? Monroe jest drugi, za Fieldsem w asystach i pierwszy w przechwytach. Monroe jest również najlepszy pod względem skuteczności rzutów z gry i ostatni w skuteczności na linii, co też jest poniekąd zrozumiałe. Więc z wymienionych kategorii Monroe wygrywa 4, a Fields 3. OK, mamy jeszcze przecież czynnik wpływu na drużynę. Monroe przez większość roku był starterem i jest nieprzerwanie na wznoszącej fali. Przypominam, że wysocy zawodnicy przeważnie adaptują i rozwijają się wolniej. Cóż, nie ma to zastosowania do Grega!! Słyszeliście też może o tym jak cenni są w NBA wysocy, utalentowani podkoszowi? To powinno również działać na korzyść Grega. Niestety ...
Cóż, miło być docenionym, szkoda jak się nie jest. Osobiście nie mogę się doczekać aż w końcu zobaczę Monroe i Jerebko na parkiecie, po wspólnie przepracowanym offseason. W rankingu ROY umieściłbym go na trzecim miejscu. Cousins może ma lepsze statystyki, ale ile przewinień technicznych, dyskwalifikacji, kłótni w trenerem już zaliczył !? Ale kto mnie tam pyta o zdanie ... ;-))