Let the fun begin!!

Tak, tak, NBA powraca. Choć deal mógł i powinien być zawarty przynajmniej jakieś 3 tygodnie wcześniej, zanim właściciele przyparli graczy do muru a związek graczy się rozwiązał, ulga i radość jest tak wielka, że mało kto chce pamiętać nędzę ostatnich miesięcy. Gracze, choć oddali dużo, zdołali obronić wiele swobód i przywilejów systemowych. Kluczowe wyjątki, choć zmodyfikowane, zostały zachowane, a system nie zmienił się na tyle, żeby powstrzymać wzbierającą falę spekulacji odnośnie losu, kończących w kolejnym sezonie kontrakty, wielkich gwiazd ligi Dwighta Howard i Chrisa Paula. Dla lepszego zrozumienia na czym będzie się opierała nowa umowa zbiorowa polecam lekturę strony Chrisa Sheridana. Z punktu widzenia roszad personalnych, ważną kwestią jest możliwość jednorazowej amnestii dla jednego gracza z każdej drużyny. Przynajmniej 75% kwoty wypłaconej nie będzie się liczyć do limitów płacowych klubu. Mówi się też o opcji wystawienia graczy na aukcję i obciążenia byłego klubu jedynie różnicą między tym co zawodnik dostanie w nowej umowie, a tym co dostałby z tytułu dotychczasowej. Kluby nie muszą wykorzystać amnestii od razu. Mogą to zrobić w przeciągu trwania całej nowej umowy zbiorowej (10 lat). Jednak z pewnością wiele klubów chciałoby od razu uwolnić niektórych graczy a ci zasilą relatywnie słabą pulę wolnych agentów.
Od dzisiaj kluby mogą kontaktować się z zawodnikami i wpuścić ich do ośrodków treningowych. Menadżerowie mogą też zacząć składać propozycję wolnym agentom, choć okno transferowe ma się otworzyć 9go grudnia, wraz z początkiem obozów przygotowawczych. Od teraz wszystko będzie się toczyło bardzo szybko, być może zbyt szybko, bo nie ma gwarancji, że wszyscy gracze są równie dobrze przygotowani do sezonu, szczególnie takiego, gdzie będą musieli kilka razy rozegrać trzy mecze w trzy dni!!

Mamy też pierwsze wieści z obozu Tłoków. Kyle Singler, który, wg. Adriana Wojnarowskiego, najlepiej ze wszystkich graczy wykorzystał przerwę lokautową, zostaje w Hiszpanii. Singler był najlepszym statystycznie graczem drugoligowego Alicante i otrzymał propozycję dołączenia do pierwszoligowej potęgi Realu Madryt. Lepsze zarobki i większe prawdopodobieństwo gry zapewne zadecydowało. W ten sposób, doświadczony już po czterech latach w Duke, gracz będzie rozwijał swoją grę w czołowym zespole Europy. Nie jest to pozytywna wiadomość dla Pistons, ale może koniec końców, obu stronom wyjdzie na dobre, a za rok otrzymamy naprawdę dojrzałego i ogranego zawodnika.
Rozgorzała też dyskusja kim można by zapełnić dziurę podkoszową. Regularnie pojawia się nazwisko weterana Brendana Haywooda , który prawdopodobnie będzie ofiarą amnestii w Dallas. Haywood miał być pierwszą opcją Mavs, ale został zepchnięty na ławkę przez Tysona Chandlera. Jeżeli Mavs chcą walczyć o zatrzymanie Chandlera i JJ Barei, będą musieli zrezygnować z usług Haywooda. Natomiast moim faworytem jest wolny agent Chuck Hayes - niezłomny walczak i pracuś, dobry defensor. Trudno jednak cokolwiek przewidzieć, bo sytuacja będzie bardzo dynamiczna i powiązana z decyzjami innych klubów. Jeżeli uda się wymienić Ripa Hamiltona, pierwszym kandydatem do amnestii może być Charlie Villanueva. Z drugiej strony, ze sprzedażą Ripa można poczekać - okno transferowe będzie prawdopodobnie trwało do marca - a jego kończący się kontrakt nie jest już takim obciążeniem dla finansów klubu.
Pistons muszą też uważać na swoich zastrzeżonych wolnych agentów Rodneya Stuckey i Jonasa Jerebko. Choć spodziewam się zobaczyć obydwu w strojach Tłoków w tym sezonie, nie należy lekceważyć zainteresowania, które, szczególnie Jerebko, może budzić w innych teamach.
Tak, czy inaczej, Detroit nie będzie celem gwiazd szukających nowego miejsca. Nie ma też funduszy na podpisanie takowych. Ma za to sporo problemów kadrowych, od ścisku w backcourt, poprzez słabość strefy podkoszowej, na złych kontraktach kończąc. Nie spodziewajmy się, że te problemy zostaną załatwione od razu. Idealnie, gdyby udało się do wiosny dodać solidnego weterana z przodu, przerzedzić szyki z tyłu i pod kierunkiem Lawrence'a Franka, nadać drużynie nową tożsamość i kierunek. Nie oczekujmy jednak, że zaczniemy rządzić. Właściwa przebudowa dopiero się zaczyna. Roll the dice baby!!!

Back in the game!!

Na analizy umowy i gorzkie słowa dotyczące przebiegu całego procesu będzie jeszcze czas. Tymczasem czołowi publicyści relacjonujący zajmujący się NBA Ken Berger  i Adrian Wojnarowski (odpowiednio CBS Sports i Yahoo) podają, że ugoda została zawarta. Teraz gracze będą musieli ją ratyfikować. Stay tuned!!

Full clip

Wychodzę na chwilę z lockoutowej zamrażarki, bo strona Pistons.com rozpoczęła właśnie analizy członków sztabu trenerskiego drużyny. Zespół Lawrence'a Franka tworzą Brian Hill, Roy Rogers, John Loyer, Dee Brown, Charles Klask i Steve Hetzel. Jest jeszcze skaut Bill Pope i koordynator wideo Ryan Winters. Trzech ostatnich oraz Hill kontynuują swoją prace dla Pistons.

 Na pierwszy ogień idzie Roy Rogers. 22 wybór w drafcie '96, rozpoczął karierę w Vancouver stając się typowym ligowym i światowym journey man. Karierę zakończył w Polsce, w Noteci Inowrocław. U Franka ma odpowiadać za rozwój wysokich, zagrania specjalne - z time outów, kontry, wolne, etc. oraz prowadzić zaawansowane statystyki defensywne graczy. Zapraszam do krótkiej charakterystyki sylwetki Rogersa, również pióra Keitha Langlois.
Miło się to czyta. Nawet ciepło mi się zrobiło na sercu i przestałem się na chwilę obrażać na koszykówkę zawodową. Ale cóż, wracam do NCAA, która coraz bardziej mi się podoba.


A tutaj przypomnienie głównego powodu, dla którego chcąc nie chcąc, po lokaucie powrócę do bieżącego komentowania Tłoków. Tak, tak, chodzi o Grega Monroe!! Mam nadzieję, że Rogers pomoże w rozwoju naszej największej nadziei. GM standing still !!!