Opcje

Niedawno, na wyjeździe przeciwko Raptors, Greg Monroe ustanowił swój nowy rekord punktowy zdobywając 35 oczek przy dobrej skuteczności 14/22. Dodał też 10 zbiórek, a sposób w jaki uruchamiał partnerów w pierwszej kwarcie zasługuje na najwyższe pochwały. Monroe przeżywa swoje problemy w tym sezonie, bo Lawrence Frank odciągnął go od kosza. W pick & roll Moose nie stawia zasłon, lecz czeka na odegranie na 6 metrze. Stamtąd albo odgrywa w strefę podkoszową do Jasona Maxiella, tudzież niskich graczy obcinających się po zasłonach wzdłuż linii, albo markuje rzut i wbija się w pomalowane. Monroe jest na pewno gotowy żeby dominować przeciwko słabszym wysokim. Jednak kiedy po przeciwnej stronie są np. Kendrick Perkins i Serge Ibaka, nie jest już tak różowo. Dodatkową trudność stanowi brak pewnego rzutu z 6 metra, na skutek czego obrona cofa się i utrudnia  penetrację. Podobno przed sezonem ćwiczył dystans. Widać to z okolic łokcia, ale metr dalej Gregowi brakuje pewności. Ale OK, krok po kroku.

Oglądam te przegrane mecze, przynajmniej część z nich i mam wrażenie, że Pistons nie grają źle. Mają swój system, który coraz lepiej działa, pozostają w grze i jakoś się to ogląda. Ale skoro maksymalizując swój potencjał nie są w stanie wygrywać, mamy zasadniczy problem. Nie chodzi tylko o jednego gracza, który trafi ważne rzuty w końcówce. Chodzi o to, że skład wypełniony zadaniowcami nie zapewni stałego wysokiego poziomu, i co najważniejsze, nie doda nam wiele w kolumnie W. Co z tego, że Pistons może grają lepiej, skoro bilans jest taki jak rok temu, kiedy po lockoucie w bólach uczyli się nowego systemu. Dlatego czas przyjrzeć się uważnie opcjom na rynku, bo z obecnego składu niewiele da się wycisnąć. Po raz pierwszy od kilku lat Tłoki mają kilka, może nie asów, ale przynajmniej dziesiątek w rękawie. Ponadto kiedy wygrało się tylko 1/4 dotychczasowych spotkań, nie mając poważnych kontuzji wśród kluczowych graczy, nikt nie powinien być nietyklany. Spójrzmy więc kto może znaleźć się na gorącym krześle i jaka może być jego wartość rynkowa.
  • Austin Daye ostatnio wskoczył do rotacji, a coach Frank mówi, że Daye dojrzał i jest w pełni profesjonalistą. OK, ale plotki, że Pistons aktywnie starają się go przehandlować każą przypuszczać, że minuty, które dostaje nie są jedynie wynikiem dojrzałości i zwyżki formy. Daye ma ok. 0,5 mln na kontrakcie do końca tego roku i mógłby być dobrym dopełnieniem większej wymiany. Trudno się jednak spodziewać specjalnego zainteresowania jego usługami.
  • Charlie Villanueva na dobre zadomowił się w rotacji i jest to uzasadnione, gdyż gra bardziej zespołowo i potrafi być przydatny. Jest daleki od wypełnienia wartości swojego kontraktu, który opiewa jeszce na 8,5 mln w przyszłym sezonie na podstawie opcji gracza. Rosnąca froma mogłaby sprawić, że stałby się atutem w wymianach na koniec sezonu, ale teraz jeszcze na to za wcześnie. Na razie powoli wychodzi z pozycji kandydata do amnestii.
  • Corey Maggette ostatnio stracił miejsce w rotacji na rzecz Austina Daye'a. Maggette jest dobrym duchem w szatni, na boisku i poza nim. Jednak jego gra jest nierówna. Fakt, że jest w ostatnim roku kontraktu sprawia jednak, że byłby idealnym kandydatem dla drużyny, która szuka cap space po zakończeniu sezonu.
  • Will Bynum, do którego wielu ma wiele sympatii, nie gra za dużo i nie gra za dobrze. Ma jednak swoje zalety i nie ma za sobą poważnych kontuzji. Także, poza kończącym się kontraktem, może zaoferować wymierną wartość na boisku. 
  • Jason Maxiell, którego wielu fanów ingnoruje, chcąc widzieć więcej minut dla Andre Drummonda, rozgrywa solidny sezon. Zbiera, zalicza imponujące, jak na gracza o jego warunkach, 1,5 bloku na mecz i regularnie trafia z półdystansu. Poza kończącym się kontraktem, może okazać się dobrą opcją na 20 minut z ławki w dobrym zespole.
  • Tayshaun Prince ma ważny kontrakt do końca sezonu 2014/15. Biorąc pod uwagę jego dobrą dyspozycję, znaleźliby się pewnie chętni do przejęcia tej umowy.
  • Jonas Jerebko grzeje ławę. Ale chyba wszyscy pamiętają, że jeszcze niedawno grał po 25 minut na mecz i robił wszystkie te małe i nieco większe rzeczy. Jeżeli z jakiegoś powodu sztab Dumarsa zdecydowałby się go wmienić, JJ ma również umowę do końca sezonu 2014/15.
  • Rodney Stuckey ma umowę w wysokości 8,5 mln, częściowo gwarantowaną w przyszłym seoznie. Nie mało, ale też nie kosmicznie. Stuck zalicza trochę gorszy sezon, ale wciąż pozostaje produktywny. A Pistons wciąż nie mogą ustalić w jakiej roli sprawdza się najlepiej. 
Należy przypuszczać, że Greg Monroe, Brandon Knight i Andre Drummond pozostaną poza rynkiem, ze względu na plany i nadzieje, jakie klub w nich pokłada. Trudno też wyobrazić sobie oddanie Kyle Singlera, który na swojej niskiej umowie stanowi prawdziwą wartość + ma perspektywy rozwoju. Co do pozostałych pierwszoroczniaków, formę większości z nich trudno określić. Ze wględu na niskie kontrakty, mogliby stać się elementem większej wymiany. Tak więc prezentuje się nasz stan posiadania. Są interesujące elementy, ale trudno się spodziewać, żeby udało się je wymienić na prawdziwego game changera. Jednak może to nie jest konieczność. Wystarczy pozyskać graczy w odpowiednim wieku i trafiających w potrzeby drużyny, czyli dobrych strzelców i defensorów na pozycjach 2 i 3. Jeżeli to się nie uda, nie zdziwiłbym się, gdyby Pistons dograli sezon w obecnym składzie i szukali szczęścia w lecie na rynku wolnych agentów.


Mr. Big Shot


Chauncey B-B-Billups powrócił wczoraj po raz kolejny do Pałacu. Tym razem siedział na ławce z powodu drobnej kontuzji. Przy okazji wrócił wspomnieniami do czasów True Blue i dał do zrozumienia, że Detroit zawsze będzie jego domem i że cały czas czuje się Tłokiem. Po więcej zapraszam tutaj. Pięknie powspominać. Gra Billupsa oparta jest na sprycie, podejmowaniu dobrych decyzji i skuteczności kiedyy spokój. Tacy gracze są jak dobre wino. Billups sam daje do zrozumienia, że chciał do końca kariery pozostać w Motown i można było wokół niego zbudować kolejny silny skład. Szkoda, bo był idealnym kandydatem do przeprowadzenia Tłoków przez czas przebudowy. Teraz tylko potwierdza, ze był też na to gotowy. Prince, Hamilton i Rasheed Wallace, którzy dłużej lub krócej pozostali w składzie, nie mieli umiejętności Billupsa. You missed a Big Shot Joe!!! Shame on you!!

Hibernatus


Przez ostatnie lata Pistons drepczą w miejscu. Co sezon jest co oglądać. Tu zdolny rookie, tu któryś z weteranów odnajdzie groove, potem kolejny rookie ze środka loterii, a znów tam ktoś z drugiej rundy draftu nieoczekiwanie wskoczy do pierwszej piątki. W tym roku mamy Kyle'a Singlera, postęp Brandona Knighta. Niestety dwaj rookies Kim English i Khris Middleton zostali odesłani do D-League, gdzie od razu błyszczą. Świetnie!! Jest się z czego cieszyć. Tymczasem po raz trzeci zmierzamy do loterii. Kolektywny wysiłek młodych graczy i średnich weteranów nie prowadzi nas do nikąd. Z resztą forma graczy jest bardzo różna, a Lawrence Frank nie jest chyba w stanie maksymalizować ich potencjału. Oczywiście skład personalny nie ułatwia mu zadania. Niezliczona liczba skrzydłowych, z których większość ma jakiś unikalny potencjał, ale nie jest w stanie zapewnić stabilności i solidności po obu stronach parkietu na swoich pozycjach. Rozwój młodych jest blokowany przez przyzwoitą, a czasem nawet dobrą, grę weteranów, którzy nie są w stanie być liderami.

Od dzisiaj gracze, którzy podpisali kontrakty w lecie, mogą uczestniczyć w wymianach. To zwiększa możliwości na rynku. Jako, że zajmujemy obecnie czwarte miejsce od końca w konferencji i nie ma perspektyw na radykalną zmianę, warto zadać sobie pytanie: dokąd zmierzamy? Bo przez ostatnie lata, bez względu na okoliczności, jesteśmy zahibernowani w byle jakości, która nie pozwala ani upaść z hukiem, żeby zacząć się podnosić, ani piąć się w górę. Taki stan jest demoralizujący dla fanów, bo odbiera jakąkolwiek nadzieję. W ostatnich meczach Pistons notorycznie oddawali ciężko wypracowane prowadzenie, żeby w końcu przegrać. Wczorajszy thriller z Nets zakończony buzzer beaterem Joe Johnsona na koniec drugiej dogrywki po raz kolejny potwierdził, że brakuje klasowych graczy, którzy wzięliby na siebie ciężar gry choćby po jednej stronie parkietu, ale robili to mecz w mecz na stałym wysokim poziomie. Tayshaun Prince i Jason Maxiell grają naprawdę solidnie. Może ktoś z naszej armii skrzydłowych też ma jakąś wartość na rynku. Nie wymienimy ich na gwiazdę, ale zaryzykujmy wymianę za młodego gracza z potencjałem. Czy ktoś pamięta jak byli postrzegani O.J. Mayo, czy George Hill? Grizzlies i Spurs pozbyli się ich bo nie pasowali do układanki, lub ze względów finansowych. Wiadomo było, że nie mieli dobrej szansy sprawdzić się jako podstawowi gracze i że w innym środowisku mogli okazać się bardziej wartościowi. Zaryzykujmy. Jeżeli nie uda się pójść tą drogą, może trzeba zatankować, czyli pozyskać żółtodziobów na korzystanych kontraktach, liczyć, że niektórzy się rozwiną, a jak nie, mieć w zanadrzu perspektywę wysokiego miejsca w drafcie. Zróbmy coś. Na razie to Joe Dumars jest tym Hiberantusem, który drzemie w wiecznej zmarzlinie.

Make it 40

Tłoki zaczynają równo pracować. Moc jest niewielka, co zapewne potwierdzi się na wyjeżdzie przeciwko Grizzlies i Mavs. Jednak Pistons nie wygrali różnicą 40 puktów od 2007. Wczoraj Suns nie bardzo mieli siłę grać w koszykówkę, ale też Brandon Knight i spółka nie dali im rozwinąć skrzydeł. Drużyny Lawrence'a Franka zawsze zaczynały sezon powoli. Czy więc mamy już za sobą okres dojrzewania? Za wcześnie żeby o tym mówić, bo bilans to 5 - 11. Więc na razie cieszmy się chwilą.
Zmiany w rotacji okazały się trafione
Kyle Singler sprawdza się jako glue guy i wciąż robi zachwyca sprytem i wszechstronnościąRodney Stuckey wchodz i z ławki i gra jako PG, ew trochę obok Knighta na dwójce. W ten sposób jego energia i agresywność są lepiej wykorzystane i zapewniają lepszy balans ofensywny drugiego składu. Andre Drummond gra dłużej i dostaje minuty z Gregiem Monroe. Ogólnie, nie ma sztywnego podziału na starterów i ławkę, jest większa wymienność, co sprawia, że wszyscy muszą być w gotowości. I są. Nie można zaprzeczyć, że ostatnio prawie wszyscy grali po prostu dobrze. To bardzo ułatwie sprawy.
Brandon Knight dochodzi do siebie
W ostatnich 4 spotkaniach Knight notuje średnio 20.5 pkt., rzucając w każdym trzy trójki na średniej skuteczności 63%!! Najważniejsza jest jednak pewność z jaką dyryguje drużyną. Knight będzie miał jeszcze niejeden dołek. Czasem można się zastanawiać czemu Lawrence Frank okazuje mu aż tyle zaufania. Odpowiedź jest prosta. Knight to pracoholik. Gość który no stop trenuje, stara się dodać nowe elementy do swojej gry i objąć rolę dyrygenta na boisku. Jeżeli Frank, jak twierdzi, zarządza czasem gry również na podstawie zaangażowania na treningach, Knight zasłużył na kredyt zaufania. Właśnie spłaca kolejną ratę. Dla prypomnienia, poniżej jego game winner przeciwko Toronto.


Charlie V. jest gotowy
Wiele napisano o problemach CV i z CV. Jednak przyznajmy, że jak grzał ławę, nie robił problemów i był pierwszy do kibicowania kolegom. Kiedy dostał szansę, okazało się, że jest dobrze przygotowany fizycznie i nie potrzebuje czasu, żeby wejść w rytm strzelecki. Wczoraj 19 pkt., 4/5 za trójkę w 21 minut. Nice!!


Team spirit
Pistons muszą trzymac się razem. Nic innego im nie zostało. Niedawno wyciekły informację, że Tayshaun Prince i Will Bynum krytykowali Lawrence'a Franka. Obydwaj zaprzeczyli. Cóż, na pewno zwycięstwa pomogą w utrzymaniu jedności. Wczoraj po ostatnim gwizdku drużyna zgromadziłą się w okręgu, a Corey Maggette kwieciście klarował, że mogą tak grać co wieczór i muszą trzymać poziom. Teraz trudne mecze wyjazdowe, ale Tłoki muszą grać tak żeby dać sobie szansę i regularnie wygrywać ze drużynami z końca tabeli. Na to czekamy.

Początek czego?

Wow, Pistons wygrali drugie z trzech ostatnich spotkań. Czy to już postęp? Dokąd nas ten postęp zaprowadzi? Czy do przedsionka play off, zamiast na szczyt loterii? Nawet jeżeli Pistons się podniosą, nie zajdą za wysoko, więc już nie wiadomo z czego się cieszyć. OK, trzeba się cieszyć z wygranych, o ile są etapem rozwoju młodych graczy. A jak było wczoraj z Blazers i wcześniej z Raptors?
Kyle Singler jest nowym Jonasem Jerebko 
Szkoda, że stary siedzi na ławie w kompletnym dołku. Tymczasem The Bucketman zadomowił się w pierwszej piątce i wszyscy wokół korzystają z jego wszechstronności, aktywności i dzielenia się piłką. Singler gra naprawdę inteligentnie. Nie kisi piły, pozwala, żeby gra przyszła do niego. Zbiera, asystuje, biega do kontr i trafia.  Widać te 4 lata pod okiem Mike'a Krzyżewskiego.  Wczoraj zaliczył pierwsze double-double: 16 pkt, 10 zbiórek. Dołożył jeszcze 5 asyst, m.in. taką. Istnieją też mocne przesłanki, że Singler powinien więcej rzucać:


Charlie V, czyli powrót z zaświatów
Wobec tego, że nasz nowy Jonas Jerebko gra jako SG, a stary dołuje, Charlie V niespodziewanie wskoczył do rotacji. W przegranym meczu z Knicks się odblokował, rzucając 17 pkt. Wczoraj dołożył 10 na dobrej skuteczności. Ładnie też dzielił się piłką. Nieźle się rusza i dobrze wygląda. Defensywa dalej kiepska, choć się stara. Cóż, są tacy, którzy narzekają, że zabierze minuty młodym. Ja tam się cieszę. Potrzebowaliśmy wysokiego, który umie rozciągnąć grę. Poza tym, być może dobra postawa Charliego zamieni go z kandydata do amnestii na kandydata do wymiany. Ale do tego jeszcze daleko.
Andre Drummond gra w kratkę, ale powinien grać więcej
Z Toronto zaliczył double - doublePotem dwa razy wypadł słabiej. Ale wciąż jego obecność wzmacnia strefę podkoszową w defensywie w większym stopniu niż mógłby to zapewnić ktokolwiek inny. 
Will Bynum, Jonas Jerebko są w dołku, a rookies w garniturach
Kim English, Khris Middleton, Slava Krawcow nie powąchali ostatnio parkietu. Jonas dotrzymywał im towarzystwa przez cały czas, a Will przeważnie. O JJa się nie boję. Taki walczak i sprytny gracz na pewno znajdzie sposób żeby powrócić do rotacji. Szkoda młodzieży i szkoda, że tak słaba drużyna nie znajduje możliwości stworzenia im, lepszej szansy pokazania się.

Hoopsworld o Pistons

Zapraszam do wysłuchania krótkiej analizy sytuacji, w której znaleźli się Pistons. Przeważnie mam sporo zastrzeżeń do opinii ekspertów zajmujących się całą ligą, bo po prostu nie patrzą dość wnikliwie i powtarzają utarte frazesy. Akurat w tym przypadku zgadzam się z oceną. Może było to o tyle łatwiejsze, że problemy Tłoków są coraz bardziej widoczne. Słaba postawa rozgrywających, schematyczna gra w ataku i zachowawcza rotacja. Rezultatem tego jest coraz bardziej widoczna frustracja zawodników. Tayshaun Prince już zaczął narzekać. Co wam przypomina widok znajomy ten? Czy ktoś pamięta Johna Kuestera? Dżizzzz!!!

Stuck at the bottom with you

Cierpliwość fanów Pistns zostaje wystawiona na wielką próbę. Sądząc po pustych miejscach w the Palace, wielu z nich tej próbie nie udało się sprostać. Nie dziwię się. W nocy obejrzałem na żywo pierwszą połowę z Orlando, gdzie Greg Monroe robił co chciał z łokcia, czy spod kosza. Reszta też wyglądała przyzwoicie i tak sobie pomyślałem, że może dobre wrażenie po przekonywującym zwycięstwie nad Celtics będzie podtrzymane. A Magic? W pierwszej połowie grali chyba 10 różnymi składami i widać było gołym okiem, że to drużyna, która tankuje i stara sie oszacować potencjał swoich młodych graczy. Nawet pomyślałem, że dobrze, że Pistons choć słabi, przynajmniej mają już jakiś kierunek. Następnie położyłem się spać. Budzę się i cóż widzę? 90 : 74 dla Magic. I kto tu ma rację? Ci, kórzy resetują skład i budują od nowa, czy ci, którzy grają weteranami, ograniczają minuty młodych graczy, tylko po to żeby utrzymać się tuż nad powierzchnią? Cóż, to ostatnie też się nie udaje i nie chcąc, Pistons mogą zmierzać do wysokiego miejsca w drafcie. Przed sezonem wszyscy w klubie napinali muskuły twierdząc, że postępy młodych + dobra gra weteranów = walka o play off. Cóż, nie wygląda na to. Najwyższy czas spuścić kończące się kontrakty, użyć amnestii i postawić w 100% na przyszłość, tym bardziej, że mamy już na czym budować. Brandon Knight jest zagubiony, Greg Monroe miał kiepski start, ale teraz już wrócił do formy, Andre Drummond jest efektywny w ograniczonym czasie i pokazuje, że ma niesamowity talent. Pistons powinni być w pierwszym rzędzie zainteresowani rozwojem tych graczy, a nie wygrywaniem. Jak przy tym uda się wspiąć w tabeli, to miło. Tymczasem Lawrence Frank pozostaje zachowawczy. Nie wiem na ile można go winić, na ile to presja ze strony menedżera i właściciela. Dla zarządu i sztabu trenerskiego pomoc młodym, utalentowanym i rokującym graczom, to podstawowe kryterium na teraz. A ostateczne to postawa na rynku transferowym i wolnych agentów w zimie i po zakończeniu sezonu. Jeżeli te testy zostaną oblane, jestem za wymianą całego zarządu. Uwolnijmy Drummonda i przekonajmy się lepiej na co możemy liczyć z jego strony. Niech nie będzie tak, jak z Aaronem Afflalo, który teraz biega w koszulce Magic. Pistons nie potrafili właściwie ocenić jego talentu i zapewnić warunków do rozwoju. Jak dostał szansę w Denver, szybko stał się podstawowym graczem pierwszej piątki. Drummond jest o wiele ważniejszy niż Afflalo. Miałem nadzieję, że Pistons będą solidni, a młodzi przejmą stery. Pistons nie są solidni a oddanie sterów młodzieży to nasza jedyna szansa i najlepszy wybór. Inaczej samopoczucie fanów będzie przypominało sytuację policjanta w "Reservoir Dogs".

Careless

Tłokom nie udało się pokonać u siebie Orlando. Roztrwonili 10 punktowe prowadzenie i ulegli  Magic 106:110. Piszę o tym, żeby zapodać ten hajlajt. Andre Drummond cieszył się z ławki. Znów grał za krótko.

Mamy to!!

Lepiej późno, niż później. Pistons, w świetnym stylu, pokonali Sixers na wyjeździe 94:76.  Tu skrót. Ale ekscytacja jest mocno nie na miejscu. 0-8 to był najgorszy start sezonu w historii klubu.
Can you dig it!?

I said, can youuuu diiiig it!!??

Greg Monroe dominował na deskach, a Kyle Singler udowodnił, że może wnieść dużo dobrego do pierwszego składu. Singler trafia 43% za trójkę i połowę z gry. Przyszedł do D jako shooter, ale miłym zaskoczeniem jest jego defensywa. Umie też zaatakować obręcz. Obiecujący role player. Problem w tym, że Pistons mają wielu obiecujących role playerów, patrz Knight, Jerebko, a nawet Monroe i kilku mniej obiecujących, patrz Prince, Maxiell. Za to nie mają  franchise playera. Sztab Dumarsa pewnie liczy na to, że ktoś z dwójki Knight, Monroe wejdzie na ten poziom. Na razie tak nie jest i Pistons muszą liczyć na kolektywny wysiłek zadaniowców. Takie drużyny są w stanie trzymac się w grze, ale trudno im wykończyć mecz. Tak było już kilka razy w tym seozonie. Miejmy więc nadzieję, że na razie przynajmniej zaangażowanie i zgranie będzie na dobrym poziomie. Wtedy Tłoki dadzą sobie szansę. Dzisiaj dobra okazja, żeby rozpocząć winning streak, bo przeciwnikiem będą Magic. Go Pistons!!!

Do loterii ...

... w drogę udaj się. Orlando myślało, że zresetują skłąd i zatankują w drafcie, ale chwila chwila!! Mają mocną konkurencję w kolegach z Michigan. Pistons są na teraz czerwoną latarnią ligi z bilansem 0-8. Przyjrzyjmy się dokładniej kilku aspektom tej trudnej i, co tu dużo mówić, trochę nieoczekiwanej sytuacji. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie spodziewałem się ciężkiego startu. Najdłuższa w sezonie seria meczów wyjazdowych, pięciu żołtodziobów w składzie - to nie wróży dobrze. Ale liczyłem, że Houston, Sacramento, Phoenix są do ogrania. Okazało się inaczej i po większym zainteresowaniu początkiem sezonu, Palace of Auburn Hills znów świecił pustkami w ostatnim meczu z Thunder.
OK, zacznijmy od pozytywów:
  • Tayshaun Prince wyprzedził wczoraj Granta Hilla na liście najlepszych strzelców Tłoków wskakując na 8 miejsce.
  • Jonas Jerebko gra z niesłabnącym zapałem i poświęceniem, nawet jak przeciwnik sprzedaje mu łokieć w krtań. Nieładnie Thomas Robinson. Jeszcze niedawno marzyliśmy, żebyś trafił do Detroit. Teraz nie możesz raczej liczyć na sympatię.

  • Cały drugi unit, czyli Will Bynum, Kim English, Kyle Singler, Jonas Jerebko i Andre Drummond gra szybko, energicznie i widać po nich wolę wygranej.
  • Greg Monroe i Rodney Stuckey wracają do formy po fatalnym, powtarzam: fatalnym początku sezonu. Łoś już wrócił, mocno zaznaczając swoją obecność w ostatnich trzech meczach. W przypadku Stucka jeszcze za wcześnie żeby odtrąbić udany, bo raczej nie tryumfalny, powrót.
  • Andre Drummond ... no właśnie, może nie gra równo, czasem przysypia i się zagubi, ale gość ma 19 lat.  Co jeszcze ma? Dynamit w nogach i szybkość skrzydłowego. Nawet jak nie zbiera i nie punktuje, jego obecność w pomalowanym każe przeciwnikom dwa razy pomyśleć zanim zdecydują się na drive. Lawrence Frank gra nim za mało, tylko 15.6 minut. Rozumiem, że Frank patrzy na rozwój zawodnika szerzej i chce, żeby Dre sam wywalczył te minuty, co ostatnio czyni. Czekamy na więcej. Poza tym, chłopak rzuca trójkę lepiej niż nasi niektórzy "specjaliści".

  • Kyle Singler i Kim English trafiają trójki, grają dobrze w defensywie i robią wszystkie te małe rzeczy, dzięki czemu dostają minuty na boisku.
  • Tłoki robią postępy. W ostatnim meczu z OKC zobaczyliśmy team, który prowadził grę, wywierał presję w defensywie i przegrał w ostatniej minucie. Teraz terminarz nie będzie tak surowy, więc może w końcu uda się przełożyć wysiłek na zwycięstwo.
Mniej lub bardziej drobne pozytywy, ale trzeba je podkreślić. Niestety problemy wciąż są zasadnicze.
  • Pistons nie zbierają. Na razie są najgorszą drużyną ligi, oddając przeciwnikom średnio 7.5 więcej zbiórek na mecz. 
  • Tłoki są szóste od końca w straconych punktach, jak również zdobytych. Biorąc pod uwagę różnice punktowe dziura między zdobytymi, a wybronionymi wynosi aż -10.25 i jest największa w lidze.
  • Ale to wszystko zrozumiałe. W końcu jesteśmy najgorszą drużyną NBA.
Można by jeszcze długo wytykać braki. Ale nie chcę stosować krytyki personalnej, bo mam wrażenie, że problem leży gdzie indziej. Tłoki są po prostu słabe jako zespół. Można przyczepić się do Stuckey, że ma kiepski start, ale jego lepsza postawa nie zmieniłaby zasadniczo obrazu. Pistons grają coraz lepiej i pewnie wydobędą się z dołka, ale nie zajadą daleko. Są w dziwnym momencie, kiedy weterani grają na tyle dobrze, żeby długo przebywać na boisku, ale nie na tyle, żeby wygrywać mecze. Z kolei młodzi wyglądają obiecująco, ale ich potencjał jest jeszcze nie zrealizowany i nie są w stanie zająć miejsca starterów. Można czepiać się Lawrence'a Franka, że jest zbyt zachowawczy w rotacjach, ale on gra o tu i teraz. Chce wygrać następny mecz i dobiera sobie najlepszych w danej chwili graczy. Co do rozwoju młodzieży, chyba wychodzi z założenia, że trzeba się bardzo starać i opanować system. Problem w tym, że pierwsza piątka też nie wygląda jakby go opanowała i gra z mniejszą werwą. Frank coraz częściej wprowadza zmienników i miesza składy. Mam nadzieję, że więcej minut dla Jerebko, Singlera i przede wszystkim Drummonda przełoży się na zwycięstwa. Mam też nadzieję, że Joe D wzmocni skład przed zamknięciem okna transferowego. Jeżeli nie, lojalnie uprzedzam, że  będę robił wiecej dygresji na temat innych drużyn i czasem spoglądał w stronę NCAA.Szczególnie, że  przecież  trzeba zacząć planować przyszłoroczny draft. 

Spaleni słońcem

Można narzekać, że Prince i Maxiell nie są przyszłością tej drużyny, a grają długie minuty. Cóż, wczoraj kandydatami do zmiany byli Rodney Stuckey (1pkt w 22 minuty), który podobno zmaga się z migrenami i Monroe (5/17 z gry), który zmagał się z samym sobą. Przyjemnie ogląda się za to rezerwowych. Bynum, Jerebko, Singler, English wszyscy na plus. A, i Andre Drummond grał dłużej, ale i tak za krótko. Przynajmniej w niespełna 19 minut zaliczył, najlepsze w drużynie 8 zbiórek. Sprawdźcie podwójny blok w skrócie ok 40 sekundy. Teraz Lakers. Powinno być łatwo, bo z nimi ostatnio wszyscy wygrywają ;-)

On the road

Tłoki są już pewnie w Arizonie, gdzie przygotowują się do meczu z Suns. Podróż, którą rozpoczynają w Phoenix, to najdłuższa wycieczka tego seozonu, co pięknie ilustruje nam poniższa mapa. Mimo zawodu po porażce w meczu otwarcia, trzeba przyznać, że Pistons grają ładniej, szybciej, a potencjał pierwszoroczniaków daje nadzieję, jak nie na wynik, to przynajmniej ciekawszą koszykówkę. Natomiast wyczuwam, że problemem może być podejście Lawrence'a Franka w kontekście korzystania z potencjału młodzieży. Rozumiem, że chłopaki muszą udowodnić swoją wartość i zaangażowanie na treningach. Ale pamiętajmy, że cała dziedzina wiedzy trenerskiej zwana "player development" nie sprowadza się do powiedzenia "pokaż co masz dzieciaku", a polega na umiejętnym dotarciu do młodych graczy, żeby stymulować ich rozwój dla wspólnego dobra. Mam nadzieję, że LF o tym pamięta i będzie gotowy podjąć ryzyko. Wczoraj widziałem mecz Blazers z Lakers, gdzie Damian Lillard grał 35 minut jako podstawowy PG, a Meyers Leonard spędził na boisku ponad 20 minut. Rozumiem, że Lillard to dojrzały i utalentowany gracz, który ma za sobą 4 lata gry w NCAA. Ale Leonard dostał szansę m.in. dlatego, że w Portland jest zapotrzebowanie na wysokiego gracza w środku. Nie słyszałem natomiast żeby Pistons nie mieli podobnych potrzeb. Word up Detroit!! Word up Dre!!
Źródło: Detroit News



Łatwiej nie będzie

... przynajmniej nie prędko, bo Pistons wybierają się na dłuższą wycieczkę na Zachodnie wybrzeże. Tymczasem wczoraj oddali ciężko wywalczone prowadzenie i ulegli u siebie Rockets 105 : 96. Nie było tragedii, poza tym, że Andre Drummond, grał tylko parę minut. Liderzy Houston James Harden i Jeremy Lin zrobili swoje i przyglądając się grze, naszłą mnie dosyć oczywista refleksja, że talent to jest jednak podstawa. Zgranie, rozwój wewnętrzny, etc. - wszystko pięknie, ale jak masza graczy, którzy potrafią na dłużej wziąć na siebie ciężar gry, to twoje szanse na wygraną wyraźnie rosną. Harden zaliczył debiut marzenie -  37pkt,12 asyst, 6 zbiórek i 4 przechwyty, Lin też był efektywny, choć szybko złapał faule. Pistons nie mają takich graczy i liczą, że ktoś z obecnego składu wejdzie na wyższy poziom i stanie się prawdziwym liderem. Wczoraj nic na to nie wskazywało. Przynajmniej rookies Kyle Singler i Kim English pokazali, że umieją grać i, co w ich przypadku najważniejsze, trafić z dysatnsu.

Koniec rozgrzewki

NBA zakończyła preseason i mamy chwilę oddechu przed startem rozgrywek sezonu zasadniczego. Kilka uwag na podsumowanie tego co już zobaczliśmy w trakcie przedsezonowej rozgrzewki i próba przewidzenia jak potoczą się losy Tłoków w niedalkiej przyszłości.

  • Z graczy, którzy powracają do składu, najlepsze wrażenie zrobił na mnie Brandon Knight. Jest mocniejszy fizycznie i stara się poprawić słabe strony, czyli dystrybucję i straty. W obu kategoriach widać wyraźny postęp. Knight lepiej i częściej uruchamia partnerów, jest bardziej zdecydowany. Ze stratami było różnie i, jak w przypadku asyst, jest tu jeszcze sporo do zrobienia. Jednak nikt inny nie dokonał przez "wakacje" takiego postępu . Keep it up BK7!!
  • Andre Drummond to łagodna bestia. Łagodna, bo mający jamajskie korzenie, Dre jest naprawdę wyluzowanym i spokojnym gościem. Natomiast na boisku pokazał aktywność i skuteczność, której chyba nikt się nie spodziewał. Wyglądał o niebo lepiej niż za czasów gry w UConn. Jeżeli więc rozczarowania, których dostarczał Andre w Connecticut, były spowodowane w większym stopniu niekorzystnym dla niego systemem gry, a nie brakiem motywacji, to przyszłość jest nasza. Drummond gra instynktownie, wykorzystując swoją niesamowitę skoczność, szybkość, zasięg i miękkie ręce. Ciągle atakuje deskę w ofensywie, stawia dobre zasłony i stara się zablokować każdy rzut. Ale nie jest przy tym nieporadny, wręcz przeciwnie. Gołym okiem widać jego ogromny talent i potencjał do dominacji w pomalowanym. Owszem, mecze z Charlotte, czy Milwaukee przed sezonem, to nie spotkanie z Bostonem czy Lakers w trakcie, ale trudno nie być podekscytowanym tym co dotychczas pokazał. I w końcu, do Detroit zawitały hajlajty, których nie mieliśmy od ...
  • Rookies się pokazali. Oprócz Big Dre, dobrze wypadł Kyle Singler, który potwierdził, że jest wszechstronnym, aktywnym graczem i nawet jak rzut nie siedział mu tak jak byśmy sobie tego życzyli, udowodnił, że są jeszcze inne powody dla których warto mu dać szansę. Khris Middleton, o którym się najmniej mówiło, okazał się być człowiekiem wielu talentów, plus podejmował dobre decyzje i trafił połowę trójek. Gorzej wypadł Kim English, który ma trochę kłopotów z samokontrolą i trudniej mu było wejść w rytm w ofensywie. Slava Krawcow, którego typowałem na czarnego konia, w zasadzie nic nie robił źle, ale też niczym się nie wyróżnił i wyglądał na trochę zagubionego. 
  • Weterani się schowali. Jason Maxiell był przyzwoity, Rodney Stuckey nierówny, a Tay Prince nieskuteczny przez większość preseason. Jeżeli Panowie poczuli się zbyt komfortowo w pierwszej piątce, mam nadzieję, że ktoś ich samtąd niedługo wygryzie.
  • Niestety Lawrence Frank może grać zachowawczo. Mało próbował ustawienia Drummond-Monroe i prawie nie grał Jonasem Jerebko na trójce. Trudno oczekiwać, że będzie się kierował opiniami fanów, wręcz nie powinien tego robić, ale narasta front zwolenników JJa na trójce i Dre u boku Monroe. O ile rozumiem, że Drummond musi jeszcze wiele udowodnić na wyższym poziomie, Jonas naprawdę daje drużynie tak dużo, że można go wypróbować w pierwszym składzie. Nie rozwiązałoby to wszystkich bolączek, ale frontcourt Jerebko-Monroe-Drummond miałby szansę być prawdziwą siłą i dobrym projektem na przyszłość. A przypomnijmy sobie kiedy ostatni raz słowa "Pistons" i "siła" były użtye w jednym zdaniu. Chyba było to jakieś 6-8 lat temu.
  • Silny frontcourt przydałby się, szczególnie w kontekście słabości na obwodzie. Pistons są bardzo kiepscy zza łuku. Rodney Stuckey wciąż jest raczej okazyjnym strzelcem za trzy, a Brandon Knight często będzie miał piłkę w rękach, co sprawi, że obrona będzie zwrócona przeciwko niemu. Austin Daye i Charlie V. są cieniami samych siebie. Biorąc pod uwagę, że nigdy nie ustabilizowali formy, możecie się domyślić jak jest źle. W tej sytuacji Tłoki muszą liczyć na dobrą skuteczność żołtodziobów, bo inaczej może być naprawdę ciężko.
  • Greg Monroe się rozwija, ale nie dajmy się ponieść. Wciąż wygląda lepiej jako rolujący do kosza i atakujący deskę po dobitki, niż grający plecami do obrońcy. Na pewno wypracował natomiast pewny rzut z półdystansu i poprawił panowanie nad piłką. Nie dominował, ale o niego się nie martwmy.
  • O ile martwię się o tzw. starterów, to ławka może być siłą Pistons w nadchodzącym sezonie. Will Bynum był gwiazdą preseason. Poprawił rozgrywanie, jego rzut z dystansu wygląda coraz lepiej i wypracował świetną chemię z Drummondem. Lepiej pracuje w defensywie. Chyba odzyskał też charakterystyczną dla niego energię. Stawiam go tuż za Knightem w wyścigu o największe wakacyjne postępy. A ma już 29 lat. Imponujące. Jonas Jerebko udowadnia, że jak jest na boisku wszyscy naokoło zyskują. Plus jego rzut z dystansu, w tym za trójkę, wygląda coraz lepiej. Piątka Bynum-Maggette-Singler-Jerebko-Drummond może dostarczyć wiele emocji i być zdecydowanie milsza dla oka, niż pierwszy granitur.
Co z tego wynika i jak można określić szanse Tłoków w nadchodzącm seozonie? Detroit ma kilku obiecujących graczy, których rozwój powinien być priorytetem dla klubu. Jeżeli połączyć to z dobrą grą weteranów, moglibśmy mieć ciekawą mieszankę. Jednak tłok na pozycjach i raczej schyłkowa tendencja graczy jak Tayshaun Prince, czy Corey Maggette tworzy sytuację typu "już nie my, jeszcze nie oni". Na co więc warto zwrócić uwagę w nadchodzącym seozonie? Po pierwsze czy Andre Drummond będzie się stabilnie rozwijał i imponował formą w stopniu zbliżonym do preseason. Próba wdarcia się Dre do pierwszej piątki i zajęcie miejsca z przodu obok Monroe to historia, którą będzie obserwowało wiele fanów. Po drugie, czy nowa fala Knight-Jerebko-Monroe zmyje weteranów. Po trzecie, co się ściśle wiąże z punktem drugim, czy Lawrence Frank zdecyduje się śmiało korzystać z potencjału młodszych graczy, ewentualnie kosztem momentów niestabilności, czy będzie konsekwentnie eksploatował weteranów. Po czwarte, czy Rodney Stuckey przebije osiągnięcia z zeszłego seozonu i ostatecznie zamknie usta, coraz mniej licznym, krytykom. Jak widać, nie są to historie z pierwszych stron gazet. Gdzie nas to wszystko może zaprowadzić? Moim zdaniem znów do loterii. Przez ostatnie trzy lata mieliśmy kolejno 7,8,9 wybór w drafcie. Co w 2013? Numer 10? Myślę, że jest szansa na większy postęp, ale trudno będzie wygrać rywalizację o ostatnie miejsce play off na Wschodzie. Oczywiście możliwe są wymiany, które zasadniczo zmienią obecny stan. Nie mamy wielkich atutów, ale ostatnie lata kontraktów Jasona Maxiella, Willa Bynuma i Corey Maggette mogą okazać się atrakcyjne na rynku, szczególnie pod koniec okna transferowego. Jeżeli nie, w przyszłym roku klub będzie miał całkiem spore fundusze na inwestycje. Ale żeby nie przepłacać wolnych agentów, trzeba do tego czasu pokazać się na ligowej mapie jako wschodząca siła, zdolna do walki w play off w kolejnych latach. O to teraz gramy.

Bill Laimbeer wraca do WNBA

Pamiętacie jak jeszcze nie dawno niedawno nazwisko Billa Laimbeera wymieniano w kontekście kandydatury na posadę coacha Pistons? Cóż, Bill nigdy nie był faworytem w tym wyścigu, co nie znaczy, że jego umiejętności nie powinny zapewnić mu szansy, choćby na pracę asystenta. Tak się stało i Bill dołączył do sztabau Minesota Timberwolves, kierowanego wówczas przez jego byłego boiskowego rywala, Kurta Rambisa. Kiedy Rambis został zwolniony w lipcu 2011, Laimbeer też musiał odejść. Nie zaproponowano mu póżniej żadnej posady i ciekawe, czy zła reputacja z czasów gry miała tu jakieś znaczenie. Nie ma na to dowodów, a wielu byłych wybitnych graczy bezskutecznie pukało do drzwi ligi. Laimbeer bie jest wyjątkiem. Ma jednak imponujące osiągnięcia z, nie będącą już niestety w Detroit, żeńską drużyną Shock, którą doprowadził do trzech mistrzostw i zanotował największy postęp z roku na rok w historii ligi WNBA. Po okresie wędkowania i gry w golfa, Bill powraca jako trener i generalny menadżer New York Liberty. Powodzenia!!!

Rookies błyszczą, reszta mniej

Andre Drummond zdobył 19 pkt, zebrał 10 piłek i zaliczył 2 bloki w 25 minut. Tak, obawiałem się wyboru Drummonda, tak John Henson prezentuje się bardzo dobrze, a niedoceniony Jared Sullinger już jest kandydatem do pierwszej piątki Celtics. Ale Drummond jest wielki, szybki, ma sprężyny w nogach i zaskakująco miękką kiść, która niestety usztywnia się jak staje na linii osobistych. Jak będzie dalej się tak prezentował i stabilnie rozwijał, oh boy!!! Momentami, zaznaczam momentami, wyglądał jak młody Shaq. Oouch!!
Kim English i Khris Middleton zaliczyli dobre debiuty. English ma ładny rzut i trafił 2 z 3 trójek. Khris pokazał, że jest wszechstronny (11 pkt, 5 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty) i zrobił bardzo dobre wrażenie grając pod kontrolą i w dobrym rytmie. W pierwszej piątce wyszli Knight-Stuckey-Maggette-Jerebko-Monroe. Knight miał kilka strat, ale widać, że zrobił duże postępy, szczególnie jako dystrybutor i wzmocnił się fizycznie. Jerebko też na plus. Reszta mniej, chociaż i tak lepiej niż np. Charlie V, którego rzuty zupełnie nie mogą znaleźć drogi do kosza. Niestety starterzy dali się zupełnie rozstrzelać w trzeciej kwarcie, co przypieczętowało porażkę. Terrence Williams pogral trochę jako PG i znów był solidny. Nie spodziewam się jednak, że wygryzie ze składu Willa Bynuma. Reszta relacji z preseason w bardziej zbiorczej formie. Stay tuned!!

Przegrana walka w błocie

No, może nie aż tak źle i poniekąd trzeba pochwalić zaangażowanie defensywne obu ekip, ale straty i nieskoteczność prześladowały Pistons w całym meczu. Tak jak w poprzednim, starterzy zaczynali pierwszą i trzecią kwartę, żeby potem oddać pole zmiennikom w składzie Johnny Flynn-TerrenceWilliams-KyleSingler-Austin Daye-Slava Krawcow. Will Bynum i Andre Drummond zagrali też po kilka minut i znów zaprezentowali się z dobrej strony. Co do reszty, nikt, nawet z pierwszej piątki, specjalnie nie zachwycił. Flynn był chwiejny i popełniał straty, Austin Daye znów jest nieskuteczny i niezadowolony. Kyle Singler nie był skuteczny, ale trzeba pochwalić jego aktywność. Terrence Williams wypadł dość solidnie - nie forsował rzutów, grał zespołowo i nieźle bronił. Slava Krawcow, na którego debiut liczyłem, ma dobre instynkty w defensywie i jest aktywny, ale często był spóźniony i kilka razy wyszło niezrozumienie z partnerami. Na ten moment Andre Drummond wygląda bardziej obiecująco, ale na podsumowania jeszcze przyjdzie czas. Wśród Raptors doskonale, po obu stronach parkietu, zaprezentował się Jonas Valanciunas. Dzisiaj mecz z Milwaukee, czyli kolejnym rywalem w walce o ostatnie miejsca premiowane grą w play off na Wschodzie. Stay tuned!!

Rozkład jazdy przed jazdą

Przypominam, że przed startem sezonu regularnego mamy jeszcze siedem meczów, w których zobaczymy różne rotacje, ustawienia i pomysły na grę. Postaram się wyciągnąć jak najwięcej z obrazu, który Tłoki stworzą w tych meczach. Zapraszam do oglądania spotkań i/lub czytania relacji. Dzisiaj rematch z Raps w Toronto. Spodziewam się zobaczyć Slavę Krawcowa i Kima Englisha. Go Pistons!!!
  1. Detroit @ Toronto,10/12/2012,7:00 PM, Air Canada Centre
  2. Detroit @ Milwaukee,10/13/2012,8:30 PM, BMO Harris Bradley Center
  3. Detroit vs. Orlando,10/16/2012,7:30 PM, Palace of Auburn Hills
  4. Detroit @ Miami,10/18/2012,7:30 PM, American Airlines Arena
  5. Detroit vs. Charlotte,10/20/2012,7:30 PM, Palace of Auburn Hills
  6. Detroit @ Minnesota,10/24/2012,8:00 PM, MTS Centre
  7. Detroit vs. Atlanta,10/26/2012,7:30 PM, Palace of Auburn Hills

Let the game begin!!

Nasze duże dziecko w ramionach maskotki Pistons Hoopera 

To tylko preseason, ale po dłuugim okresie postu naprawdę czekałem na ten mecz. Mimo słabszych okresów w grze, nie zawiodłem się. Tłoki wyglądały zdecydowanie lepiej niż na początku zeszłego sezonu regularnego. To dobry prognostyk, ale do rzeczy.
  • Przez większość meczu Lawrence Frank grał 10 osobowym składem, a pierwsza piątka Knight-Stuckey-Prince-Maxiell-Monroe grała długie minuty, zanim w czwartej kwarcie Frank zdecydował się pozostać przy zmiennikach i wprowadził do gry 11 go gracza, którym był Kyle Singler. Ofensywa Tłoków, o którą się martwiłem wyglądała solidnie. Dużo ruchu piłki i ścięć, niestety wciąż brakuje spacingu, co może się odbić czkawką przy lepszej obronie.
  • Na ławce pozostali m.i.n Slava Krawcow, Kim English, Austin Daye. Można przypuszczać, że dostaną szansę w kolejnym przedsezonowym spotkaniu z Raptors w piątek.
  • Brandon Knight wyglądał bardzo dobrze - 14 pkt, 6 asyst w 26 minut. Popełnił tylko dwie straty, za które w sumie trudno go winić, bo wydarzyły się przy długich podaniach w końcówkach kwart. Był zdecydowany, skutecznie przedzierał się przez zasłony i atakował obręcz.
  • Rodney Stuckey zaliczył moment strachu, kiedy wykręcił kolano i spędził pół minuty na parkiecie. Podobno już wszystko OK. Jak grał też wszystko było OK.
  • Jonas Jerebko wszedł pierwszy z ławki i zaraz pokazał dlaczego. Dobra obrona, aktywność, przechwyty, dunki, jumperki. Wygląda na to, że JJ jest na dobrej drodze, żeby się odnaleźć i umocnić na pozycji ulubieńca fanów.
  • Greg Monroe rzuca smakowite jumpery, za to gorzej idzie mu gra tyłem do kosza. Niesamowicie pracował na atakowanej desce, gdzie zaliczył połowę ze swoich 10 zbiórek. Dodajmy 17 pkt. i mamy kolejny epizod pt. dzień w pracy Łosia;-)
  • Wracając do zbiórek w ataku, Andre Drummond miał 4 w niespełna 23 minuty. Dodał 3 w defensywie i 12 pkt przy super skuteczności 6/8. Zdobył w ten sposób decydujące punkty, po których Toronto musiało już zacząć faulować. Ogólnie wyglądał zdecydowanie lepiej niż w jakimkolwiek meczu UConn, który widziałem. Był skoncentrowany, uważny i aktywny, nie siłował gry, dobrze przesuwał się w obronie udaremniając wiele prób rzutowych lub czapując w takim stylu. Ooouch!!!

  • Większość jego punktów padła po dunkach, z podań Willa Bynuma, który ciągnął grę w czwartej kwarcie. Will the Thrill pokazał świetną formę po obu stronach, ładnie łączył atakowanie obręczy z  rzutami z dystansu. Jak tak pójdzie, to Johnny Flynn i Terrence Williams nie mają czego szukać, przynajmniej nie jako PG. Poniżej Will do Dre. Mam nadzieję, że powtórzą to ze sto razy w trakcie sezonu, a może i play off ... ups, naprawdę to powiedziałem ...? ;-)))


Slava robi wrażenie

Jak już pisałem, możliwe, że ze względu na większe doświadczenie, szczególnie na poziomie zawodowym, tajemniczy Slava Krawcow okaże się czarnym koniem Pistons. Nie chcę przez to powiedzieć, że mamy gwiazdę, ale pierwsze sygnały z obozu Tłoków potwierdzają, że Krawcow gra twardo, zdecydowanie pod obręczą i stawia mocne zasłony. To jest dokładnie to czego brakowało w Motown w ostatnich latach. Nie zdziwiłbym się gdyby wyprzedził Andre Drummonda w wyścigu o minuty, a z czasem stał się nawet starterem u boku Grega Monroe. Pistons mają bogatą tradycję korzystania z zagranicznych talentów - patrz. Zeljko Rebraca czy Mehmet Okur. Po rozczarowaniu, którym okazał się Darko Milicic, Joe Dumars na długo przestał czerpać z grona europejskich talentów. Wybór w drafcie 2009 Jonasa Jerebko to powrót do taktyki, która przyniosła drużynie wiele korzyści. Miejmy nadzieję, że ściągnięcie Slavy Krawcowa wpisze się w ten trend.


Najpierw powoli, jak żółw, ociężale, ruszyła maszyna ...

Wczoraj w the Palace, jak w większości aren NBA, odbył się Media Day. Gracze fotografowali się, udzielali wywiadów, nagrywali filmy promocyjne, etc. Dzisiaj rozpoczyna się obóz przygotowawczy, pierwszy mecz przedsezonowy 10go przeciw Toronto, start sezonu trzy tygodnie później, 31go przeciwko Houston u siebie. Dziwny skład Pistons pęka w szwach. Na obóz zostali zaproszeni wolni agenci Johnny Flynn i Terrence Williams, co daje nam 17 graczy. Dodatkowo podobno Ben Wallace, choć nie jest w składzie i nie pozował do kamer, trenuje z drużyną i daje ostrą szkołę Andre Drummondowi, który bardzo to sobie chwali. Ciągle jednak nie wiadomo, czy Wallace wystąpi w tym sezonie. Klub musiałby odciąć kogoś ze składu, a wszyscy gracze mają zagwarantowane pieniądze. Najmniej strat finansowych przyniosłoby pożegnanie kogoś  z dwójki Kim English, Khris Middleton, jednak nie liczyłbym na to. Sztab Tłoków będzie prawdopodonie starał się przegrupować skład przez wymiany w trakcie sezonu. Flynn i Williams mają teoretycznie najmniejsze szanse na wskoczenie do składu. Musieliby zrobić naprawdę mocne wrażenie. Większe szanse daję Williamsowi, który grał już dla Lawrence'a Franka, a jego doskonałe warunki fizyczne mogłyby się przydać.

Kim English, Andre Drummond, Kyle Singler
Dla wielu, szczególnie młodych graczy dzisiejszy trening nie jest pierwszy, bo pocą się już w ośrodku treningowym od dwóch tygodni. Co z tego wynika? Pistons na pewno byli jedną z najdotkliwiej doświadczonych przez zeszłoroczny lockout drużyn. Nowy coach, nowy system, nowe twarze, no i mamy  4 - 20 na start sezonu. Teraz tak nie będzie, a drugo, trzecioroczniacy, którzy już mają doświadczenie ze wspólnej gry, będą lepsi i wraz z weteranami pomogą nowoprzybyłym. Greg Monroe podobno pracował w lecie jak górnik na przodku. Wzmocnił się, poprawił szybkość, dynamikę i rzut z dystansu. Brandon Knight też ponoć dawał z siebie 100%, ale niestety obecnie nabawił się drobnej, mam nadzieję, kontuzji. Jason Maxiell ponownie stawił się na obóz w imponującej formie. Jest to tymbardziej zrozumiałem, że wkracza w ostatni rok swojego kontraktu. Gracze, o których już prawie zapomnieliśmy, czyli Charlie V. i Austin Daye też ostro trenują. Andre Drummond chłonie wszystko jak gąbka, a starsi koledzy wzięli go pod skrzydło. Will Bynum twierdzi, że poprawił defensywę, rzut z dystansu i zamierza odbić się posłabym sezonie 2011/12.  Slava Krawcow za bardzo nie mówi po angielsku, ale nikt nie zostawia go na boku. Jednym słowem, dobry duch, energia, optymizm i ciężka praca. Na ile to starczy? Walka o play off , szczególnie wobec problemów z kontuzjami w drużynach, które będą rywalizować z nami o ostatnie miejsca, daje dodatkową nadzieję. Natomiast wymiany w trakcie sezonu i/lub oszczędzanie na pozyskanie wolnych agentów przed przyszłym to ruchy, których wszyscy spodziewają się za strony sztabu Joe Dumarsa. Na razie wciąż mamy bałagan w składzie. Mimo tego, będzie na co popatrzeć. Tymczasem zapraszam do popatrzenia na aktualny skład oraz do posłuchania co do powiedzenia ma Lawrence Frank. Obszerniejsza analiza graczy oraz szans Tłoków w sezonie 2012/13 już wkrótce. Stay tuned!!!

Young Guns

Jeszcze trochę hajpu!! Wiadomo, że w perspektywie całej ligi, przesadne jaranie się młodzieżą nie jest na miejscu. Ale, jako fan, jestem wyczulony na takie rzeczy i szukam pozytywu. Go baby Pistons go!!


Kolejny domniemany powrót Rasheeda

Hoops Rumors donosi, że Rasheed Wallace trenuje w NY z Knicks. Najwyraźniej nudzi się na emeryturze. Jestem fanem jego talentu, ale zjednoczenie z Cambym i Thomasem w Knicks traktowałbym jako akcent humorystyczny na miarę filmów RED czy Space Cowboys. Przy okazji po raz kolejny polecam świetny artykuł o Sheedzie w Grantland.

Dobre promo

Chcąc nie chcąc, dotychczas Pistons opierają swoją przebudowę na drafcie. W przyszłym sezonie nie będzie nagle spektakularnych sukcesów, nic z tych rzeczy. Możemy natomiast liczyć na rozwój indywidulany i zgranie młodych graczy. Ciężka praca, zaangażowanie, głód sukcesów. Hmm, to będzie dopiero początek, ale sztab PR Pistons uznał, że właśnie te elementy trzeba promować. Słusznie.




Droga do chwały

... nie była usłana różami. Poniżej mega klasyk. Mecz nr. 5 Boston - Detroit w Boston Garden. Remis 2:2 w serii. Bolesne zakończenie dla fanów Pistons. Pomaga świadomość, że Pistons byli coraz lepsi. Rok później odprawili Celtics w sześciu i weszli do finałów, gdzie w siedmiu meczach przegrali z Lakers. Potem dwa razy stawali na samym szczycie. A w '87? Dennis Rodman i John Salley byli nieopierzonymi rookies, Isiah nie był tak pewny siebie, a w ataku rządził mistrz izolacji Adrian Dantley. Ale Pistons już byli prawdziwym contenderem. Już byli Bad Boys, choć ten mecz jest jednym z najlepszych przykładów, jak na nich skupiła się krytyka za styl gry wielu zespołów, szczególnie na Wschodzie. Robert Parish powalił Billa Laimbeera dwoma hammer fistami i nawet nie odgwizdano faulu. Prawda jest taka, że Laimbeer mógł prowokować, a Rick Mahorm bezpardonowo przepychać, ale Bulls, Celtics i inni też nie byli święci. A teraz Pippen wyciąga jakieś żenujące żale o brudnych graczach, którzy nie zasłużyli na szacunek. Proszę!! Tak się wtedy grało, a Pistons stali się mistrzami twardej gry. Ale mieli tonę talentu i ekipę zdolną do wzajemnych poświęceń. Tyle!! Zapraszam na mecz.


Sezon ogórkowy

... trwa, więc zapraszam na kolejny klasyk. Mecz nr. 4 z finałów 2004. Mecz, który mógł postawić Pistons w bardzo komfortowej sytuacji lub wyrównać stan rywalizacji z Lakers. Widać gołym okiem, kto prowadzi grę, ale cały czas było blisko. Zespołowa maestria!!


W międyczasie

Jako, że na rynku transferowym niedzieje się prawie nic, a w przypadku Tłoków po prostu nic, warto przypomnieć niektóre wielkie mecze sprzed lat. Dzisiaj mecz nr. 6 finałów Wschodu '89. Tłoki przegrały rok wcześniej wielki finał z Lakers w siódmym meczu. Z Bulls prowadzili juz 3:2, a szósty mecz odbywał się w Chicago. Zapraszam.


Jesteśmy na wizji

Wczoraj nba.com zamieściła materiał o Tłokach i m.i.n hajlajty Grega Monroe. Dzisiaj z największym graczem Pistons Isiah.Przy okazji 20tej rocznicy występu pierwszego Dream Team, powrócił temat wykluczenia ze składu Isiah Thomasa. Czy Christian Leattner, Scottie Pippen, Chris Mullin byli lepsi od Zeke'a? Czy, szczególnie, że dorobek, a nie tylko ówczesna forma liczył się przy wyborze (patrz Larry Bird, Magic Johnson), John Stockton był bardziej utytułowany? Thomas uprzejmie się od wszystkiego zdystansował, kwitując, że to zamierzchła przeszłość i nie ma do nikogo pretensji. Jednak Jordan, a szczególnie Pippen, ulali przy okazji trochę żółci i ewidentne staje się kto nie chciał Isiah w drużynie. Potwierdził to również Clyde Drexler, dla którego taka sytuacja była niezrozumiała. Nie jest również jasne, czy przeciwko nie był Magic, który wcześniej pokłócił się z Isiah. Najlepiej mógłby sprawę wyjaśnić Chuck Daly. Cóż, było minęło, ale pamiętajmy, że wizerunek Bad Boys przestał się w pewnym momencie NBA podobać. Ale kiedyś było tak:

Keith Langlois donosi

Keith Langlois, felietonista Pistons.com, jest na trudnej pozycji. Często wytyka mu się, że nie potrafi pisać krytycznie o drużynie, a szczególnie o Dumarsie. Jednak nie chodzi o tani optymizm bez pokrycia. Langlois po prostu ładnie i ciekawie podkreśla wszystkie, często drobne pozytywne aspekty rozwoju drużyny. W ten sposób czytelnik nabiera wrażenia, że nasi pierwszoroczniacy zawojują ligę, a Brandon Knight ciężką pracą za chwilę wespnie się na sam szczyt. Ciężko go przyłapać na gorącym uczynku. Robi to subtelnie i elegancko. Co więcej, jak nikt inny, daje wgląd w zakulisowe zmagania. Polecam jego artykuł o Gregu Monroe. Tu akurat optymizm jest na miejscu. Ciekawe jak duży postęp zrobi Monroe w przyszłym sezonie, ale już wysoko zawiesił poprzeczkę. Gra na czwórce powinna mu leżeć, bo i tak często zaczyna akcje na półdystansie. Monroe potrzebuje jako partnera kogoś kto dobrze broni i straszy blokiem. Jeżeli ma to być ktoś z dwójki Andre Drummond, Slava Krawcow, OK. Jednak na razie trzeba podchodzić do takich projekcji ostrożnie. Raczej stawiałbym, że Białorusin, o którym z resztą wiem prawie nic, ma większe szanse zadomowić się w środku. Ma 24 lata i doświadczenie w profesjonalnym baskecie. Zakładam, że Pistons nie bez powodu zaproponowali mu dwuletni kontrakt i spodziewam się, że będzie przynajmniej solidnym graczem. Jak nie, więcej minut koło Monroe może zebrać stary znajomy Jason Maxiell. Cóż liczę jednak, że Maxiell będzie wchodził z ławki, wciąż grając po dwadzieścia kilka minut, m.i.n z Jerebko w niskim ustawieniu. Tymczasem Pistons podpisali Khrisa Middletona i skład Tłoków jest pełny. Nie ma już miejsca dla Bena Wallace'a. A propos, uważam, że Big Ben nie powinien już wracać, ale o tym kiedy indziej. Ten sam Keith Langlois donosi również, że Joe D wciąż szuka opcji wzmocnienia, szczególnie tyłów. Podobno sierpień jest przeważnie wolniejszym miesiącem na rynku. O, o, o takich zagrywkach właśnie mówiłem Keith.

Rozkład jazdy na sezon 2012/13

NBA opublikowało terminarz na przyszły sezon. Pistons zaczynają u siebie z Rockets, a potem ruszają na sześciomeczową podróż, z czego dwa razy back-to-back ... ughhh!! Czy to skrócony sezon po lokaucie!? Nie? Cóż, słabe drużyny nie mają taryfy ulgowej. 17go stycznia Tłoki zagrają z Knicks za granicą. Czasu i miejsca jeszcze nie ustalono. Zapraszamy do Polski ;-))

Oct. 31, vs. Rockets
Nov. 2, at Suns
Nov. 4, at Lakers
Nov. 6, at Nuggets
Nov. 7, at Kings
Nov. 9, at Thunder
Nov. 10, at Rockets
Nov. 12, vs. Thunder
Nov. 14, at 76ers
Nov. 16, vs. Magic
Nov. 18, vs. Celtics
Nov. 21, at Magic
Nov. 23, vs. Raptors
Nov. 25, at Knicks
Nov. 26, vs. Blazers
Nov. 28, vs. Suns
Nov. 30, at Grizzlies
Dec. 1, at Mavericks
Dec. 3, vs. Cavaliers
Dec. 5, vs. Warriors
Dec. 7, vs. Bulls
Dec. 8, at Cavaliers
Dec. 10, at 76ers
Dec. 11, vs. Nuggets
Dec. 14, at Nets
Dec. 15, vs. Pacers
Dec. 17, vs. Clippers
Dec. 19, at Raptors
Dec. 21, vs. Wizards
Dec. 22, at Wizards
Dec. 26, at Hawks
Dec. 28, vs. Heat
Dec. 30, vs. Bucks
Jan. 1, vs. Kings
Jan. 4, vs. Hawks
Jan. 6, vs. Bobcats
Jan. 11, at Bucks
Jan. 17, vs. Knicks
Jan. 20, vs. Celtics
Jan. 22, vs. Magic
Jan. 23, at Bulls
Jan. 25, at Heat
Jan. 27, at Magic
Jan. 29, vs. Bucks
Jan. 30, at Pacers
Feb. 1, vs. Cavaliers
Feb. 3, vs. Lakers
Feb. 4, at Knicks
Feb. 6, vs. Nets
Feb. 8, vs. Spurs
Feb. 9, at Bucks
Feb. 11, vs. Hornets
Feb. 13, vs. Wizards
Feb. 19, vs. Grizzlies
Feb. 20, at Bobcats
Feb. 22, at Pacers
Feb. 23, vs. Pacers
Feb. 25, vs. Hawks
Feb. 27, at Wizards
Mar. 1, at Hornets
Mar. 3, at Spurs
Mar. 6, vs. Knicks
Mar. 8, vs. Mavericks
Mar. 10, at Clippers
Mar. 11, at Jazz
Mar. 13, at Warriors
Mar. 16, at Blazers
Mar. 18, vs. Nets
Mar. 22, at Heat
Mar. 23, at Bobcats
Mar. 26, vs. Timberwolves
Mar. 29, vs. Raptors
Mar. 31, at Bulls
Apr. 1, at Raptors
Apr. 3, at Celtics
Apr. 6, at Timberwolves
Apr. 7, vs. Bulls
Apr. 10, at Cavaliers
Apr. 12, vs. Bobcats
Apr. 15, vs. 76ers
Apr. 17, at Nets

Mapa Wschodu


Kiedyś zdecydowanie faworyzowałem drużyny Wschodu. Defensywny styl, zażarte rywalizacje: Pistons-Bulls,  Knicks-Pacers, Bulls-Knicks, Heat-Knicks, itd.  Jednak w ostatnich latach Wschód stracił swój powab. 2-4 bardzo dobre drużyny , a potem przeciętność  wpadająca stopniowo w słabość. Za to siłą Zachodu były nie tylko drużyny z czołówki, ale … no właśnie, tam  6 drużyn jest w czołówce, a w play-off często trudno wytypować faworyta.  Bitwa o ostatnie miejsca w ósemce toczy się do ostatniej kropli krwi i pozostawia uczucie niesprawiedliwości, że drużyny, które na Wschodzie weszłyby z dobrych miejsc, nie grają w postseason.  Jednak  sytuacja się zmienia. Nie wiem czy Wschód będzie mocniejszy niż w ostatnich latach, ale, szczególnie w środku tabeli, zapewne nastąpią zmiany. Brooklyn Nets z triem Derron Williams - Joe Johnson - Gerald Wallace na obwodzie, wspieranym przez Brooka Lopeza w środku, stają się kandydatami do Top 4. NY Knicks, którzy dodali weteranów Jasons Kidda i Marcusa Camby’ego mają szansę stać się drużyną, a nie tylko zbiorem ciekawych osobowości. Indiana Pacers już pokazali, że są mocni, a a solidni Sixers dalej szukają wzmocnień. Hawks i Magic wejdą w fazę przebudowy, co nie znaczy, że muszą wypaść z play off, w przypadku Orlando, szczególnie kiedy wielkie dziecko Dwight pozostanie na pokładzie.  Ze słabych ostatnio drużyn, Raptors, pod wodzą Dwane’a Casey budują ciekawy zespół, a Wizards poczynili duże inwestycje, które już dziś stawiają ich w roli kandydatów do play off.  Okno transferowe dopiero się rozpoczęło i sytuacja jest dynamiczna. Ale spójrzmy w jakim kontekście przyjdzie Pistons walczyć o powrót do play off.
  1. Miami Heat. W zeszłym roku przezwyciężyli trudności i pokazali, że są drużyną. A jak to już się udało, nie było na nich mocnych. Mike Miller pewnie przejdzie już na zasłużoną emeryturę. Przybyli natomiast Ray Allen i Rashard Lewis. Brak centymetrów w środku? OK, ale Heat zdominowali Thunder  w pomalowanym. Może się to wiązać z faktem, że gracz, który pełni rolę rozgrywającego może grać na każdej z pięciu pozycji po obu stronach parkietu, akompaniuje mu jeden z najlepszych slasherów, a na obwodzie czają się solidni strzelcy. O ile Wade się nie posypie, Heat są pierwszymi kandydatami do zameldowania się z powrotem w wielkim finale. 
  2. Boston Celtics. Nie chodzi o to, że doprowadzili do siódmego meczu w finale konferencji. To było zaskoczenie, ale w nadchodzącym sezonie o wiele łatwiej typować Celtów w gronie faworytów. Przybycie Jasona Terry’ego doda nowy wymiar ofensywie. Jestem bardzo ciekawy jaką chemię wypracują z Rajonem Rondo.  Siła Celtics wciąż jest zależna od zdrowia i formy weteranów, ale niespodziewanie w Bostonie uformował się silny youth movement. Brandon Bass już jest świetnym graczem, a będzie jeszcze lepszy.  Avery Bradley ma zadatki na drugiego Tony Allena. Rookie Jared Sullinger potrafi grać jak weteran i zapewni punkty w środku. To, że spadł tak nisko jest dziwne i przewiduję, że nie jeden GM będzie żałował, że nie wybrał Sully’ego w drafcie. Tak, Boston może z nadzieją patrzeć w przyszłość, tą najbliższą i bardziej odległą.
  3. Indiana Pacers. Na razie Pacers nie wzmocnili się za bardzo. Oddali Darrena Collisona do Dallas, promując George'a Hilla jako pierwszego PG, dobrze wybrali w drafcie, a poza tym cisza. Ale z roku na rok młodzi Pacers będą silniejsi. Największe wzmocnienie to zatrzymanie Roya Hibberta. Hibbert będzie przepłacony, ale Pacers nie mieli wyjścia. Jeden lub dwa przemyślane, niekoniecznie spektakularne, ruchy mogłyby pchnąć Pacers na drugie miejsce na Wschodzie. A i bez tego będą o nie walczyć.
  4. Chicago Bulls. Przed rokiem główny contender na Wschodzie. Dzisiaj więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Derrick Rose prawdopodobnie opuści początek sezonu, a dojście do formy zajmie mu kolejne miesiące. Być może będzie musiał dostosować swój styl do ograniczeń, które narzucają kontuzjowane kostki i kolana. Może stanie się bardziej wszechstronny i zyska na skuteczności, może…  Rip Hamilton, który rok temu wydawał się brakującym ogniwem w ofensywie, po nieudanym, naznaczonym kontuzjami sezonie, ma zostać odcięty. Człowiek od wszystkiego Luol Deng ma napięte stosunki z zarządem, bo zamierza wystąpić na olimpiadzie, zamiast poddać się operacji kontuzjowanego nadgarstka. Joakim Noah również walczył z kontuzjami i nie był sprawny w play off. Super zmiennicy Omer Asik i Taj Gibson są kuszeni przez inne kluby. Asik już odchodzi do Hosuston, a rezerwowy rozgrywający C.J. Watson poleciał na Brooklyn. Nieopodal, bo w MSG wylądował świetny Ronnie Brewer. Carlos Boozer jest etatowym kozłem ofiarnym, ale teraz chyba wszyscy widzą, że problemy Byków wykraczają daleko poza niedostatki defensywne Booza. Z resztą, osobiście nie do końca kupuję te lamenty nad Carlosem.  Wiedzieli przecież kogo sprowadzają. A zamiast starać się maksymalizować jego mocne strony,  próbowali zrobić z niego super obrońcę. Dlatego, przy całym szacunku, którym darzę Thibbodeau, dla mnie nie jest w ścisłej czołówce coachów ligi, gdzie rezydują ludzie, którzy umieją nie tylko, jak Thibbs, zbudować świetny system, ale też dostosować go tak, żeby maksymalizować zalety i chować słabości graczy. Mój top to: Gregg Poppovich, Rick Carlisle, Doc Rivers. Wracając do Chi Town, Byki poczyniły skromne inwestycje, które mają złagodzić stratę Asika, Brewera, Kyle'a Korvera i Watsona. Jednak wygląda na to, że wobec niepewnej sytuacji Rose'a, sami liczą bardziej na przeczekanie sezonu i przegrupowanie za rok.
  5. New York Knicks. Kibicowałem Knicks w latach 90 tych. Natomiast Knicks sezonu 2011/12 to była śmieszna ekipa, z którą nijak nie mógłbym się utożsamić. Melo, cień Amare i Tyson Chandler otoczeni zadaniowcami rodem z D-League. Nie wyglądało to dobrze. I niech was nie zmyli nagroda dla defensora roku przyznana Chandlerowi. Knicks byli w ciemnym miejscu, dopóki z nikąd nie objawił się Jeremy Lin, doprowadzając Spike’a Lee do histerii. Po zdobyciu tytułu przez Heat, Melo powiedział, że teraz ich kolej … Ciężko to komentować. Lin leci do Houston, bo Knicks nie zdecydowali się wyrównać wygórowanej oferty. Natomiast powraca Raymond Felton. Niewiele z tego wyniknie, ale dodanie Jasona Kidda, który podpisał trzyletni (!!!) kontrakt i Marcusa Camby powinno scalić Knicks, umocnić ich jako contenderów drugiego rzędu i materiał na drugą rundę play off. Sprowadzenie Ronniego Brewera to świetny ruch. Zatrzymanie Steve'a Novaka również. Zobaczymy co z tego wyniknie.
  6. Brooklyn Nets. Nuworysze, ci gorsi z NY, kupują gwiazdy. OK, ale to Nets udało się przekonać Derrona Williamsa do pozostania. Ten odciął się od spekulacji mediów, namyślił się i podpisał  maksymalny kontrakt, pozostając lojalnym wobec klubu, który zastawił dla niego swoją przyszłość. Opłaciło się, a raczej opłaci się, o ile Derron nie złapie kontuzji. Pozyskanie Joe Johnsona i wysoki kontrakt dla Geralda Wallace’a można uznać, za szastanie pieniędzmi, ale Nets mają teraz ogromną siłę na obwodzie. Brook Lopez może nie zbiera, ale to bardzo utalentowany wysoki, który może zdobywać punkty na wiele sposobów. Powrót Krisa Humphrisa powinien dodać niezbędnej twardości z przodu. Obserwowanie jak na Brooklynie  rodzi się nowa jakość uważam za jedną z ciekawiej zapowiadających się historii sezonu 2012/13
  7. Orlando Magic. Trudno coś tu przewidzieć, ale po tym jak trade na Brooklyn wziął w łeb, Wielki Dzieciak Dwight oświadczył, że nie zamierza podpisać teraz nowej umowy z nikim. OK, jak dogra ostatni rok kontraktu, to podpisując nowy, będzie mógł liczyć na lepsze warunki. Ale problem w tym, że przepychanki z Howardem wyczerpały wszystkich. Czy zarząd Magic będzie miał cierpliwość, żeby trzymać go przez rok, licząc, że skuszą go lepszymi warunkami umowy, niż byliby mu w stanie zaoferować inni? Jeżeli tak, Magic są kandydatami do play off. Na razie mają nowego GM, nie mają coacha, dobrze wybrali w drafcie, przehandlowali MIP Ryana Andersona i podpisali Jameera Nelsona. Sytuacja jest otwarta jak nigdzie, ale stawiam na odesłanie Howarda, jak nie teraz, to w najbliższych miesiącach. Są zespoły, które wzięłyby go bez obietnicy podpisania nowego kontraktu, patrz. Rockets.
  8. Philadelphia 76ers. Sixers byli w zeszłym sezonie bliscy wejścia do finału Wschodu. Jednak decydenci Philly są świadomi, że zespół jest młody, potrzebuje wewnętrznego rozwoju, jak również wzmocnień. Odcięcie Eltona Branda i Lou Williamsa to odważne ruchy. Przyszli Kwame Brown, Nick Young i Dorell Wright, a w drafcie Arnett Moultrie i Maurice Harkless. Sixers nie staną się lepsi, ale ustawili się w lepszej pozycji na przyszłość. Wciąż powinni być na tyle mocni, żeby walczyć o ostatnie miejsca na Wschodzie.
  9. Atlanta Hawks. Nowy GM Danny Ferry z przytupem wziął się do pracy, pozbywając się kontraktów Joe Johnsona i Marvina Williamsa. Hawks zdecydowanie wchodzą w fazę przebudowy, ustawiając się też w dobrej pozycji do pozyskania za rok kogoś z grupy Dwight Howard, Chris Paula, Andrew Bynum, etc. Są też w niezłej pozycji do pozyskania Howarda drogą wymiany. Tymczasem Al Horford, Josh Smith i spółka wciąż są w stanie zaprowadzić Jastrzębie do play off.
  10. Detroit Pistons. Dobry draft, w którym udało się zapełnić dziurę w środku, jednocześnie przechwytując gracza z dużym potencjałem rozwoju. Natomiast Kim English ma zadatki na steal drugiej rundy. Zastanawia wybór Khrisa Middletona, który tylko powiększył tłok na skrzydłach. Dobra gra wybranego w zeszłym roku Kyle Singlera to kolejny plus. Można też liczyć na dalszy rozwój Grega Monroe, Brandona Knighta i Rodneya Stuckey. Jednak Pistons wciąż są źle zbilansowaną drużyną z niejasnym podziałem ról. Bez kolejnych ruchów kadrowych, Pistons mogą znów zakończyć sezon w kwietniu. A bez tego trudniej może być za rok, kiedy będą środki, sprowadzić wolnych agentów. Główne atuty w ewentualnych wymianach: Jason Maxiell, Will Bynum, Corey Maggette - produktywni i/lub w ostatnich latach niezbyt wygórowanych kontraktów.
  11. Washington Wizards. Czarodziej postawili na tu i teraz, odcinając niewygodnego Andrey Blatche'a i sprowadzając weteranów Emekę Okafora i Trevora Arizę, żeby wspomogli Johna Walla i Nene. Na papierze Wiz stali się nagle naprawdę mocni. Rookie Bradley Beal ma uzupełniać Johna Walla w tyłach. Czarodzieje mogą z powodzeniem walczyć o postseason, ale czy jest to dobra strategia budowania drużyny? Zobaczymy.
  12. Toronto Raptors. Raps pod kierownictwem Dwane'a Casey zaczynają wyglądać jak poważny team. W drafcie wybrali z nr.8 Terrence'a Rossa, który choć utalentowany, może wejść w paradę Demarowi DeRozenowi. Po rocznym oczekiwaniu do składu dołączy Jonas Valanciunas wybrany z nr. 4 w zeszłym roku. Na rynku Raps pozyskali za garść gruszek Kyle'a Lowry oraz podpisali Landry'ego Fieldsa. Idą w dobrą stronę i powinni się liczyć w walce o ostatnie miejsca na Wschodzie.
  13. Milwaukee Bucks. Kozły świetnie wybrały w drafcie (John Henson, Doron Lamb). Para Brandon Jennings - Monta Ellis daje ogromne możliwości ofensywne, ale gorzej z obroną i ruchem piłki. Sprowadzenie Samuela Dalemberta to dobry ruch, który przynajmniej zapewnia solidność w środku. Paru utalentowanych graczy na skrzydłach i rozwój młodych daje Bucks perspektywę walki  o play off, o ile Barndon i Monta nie wysadzą domu w powietrze.
  14. Cleveland Cavaliers. Cavs mają Kyrie Irvinga i to jest dobry początek. W drafcie wybrali Diona Waitersa, gracza, który im pasował, ale był klasyfikowany zdecydowanie niżej niż czwarte miejsce. Na razie Kawalerzyści nie polepszyli się na tyle, żeby realnie myśleć o pierwszej ósemce. Ale karty są wciąż na stole, a GM Chris Grant podobno aktywnie szuka sposobów na wzmocnienie składu.
  15. Charlotte Bobcats. Gorzej nie będzie. Dobrze wybrali w drafcie, choć pewnie niezbyt się cieszyli z drugiego miejsca. Ben Gordon i Ramon Sessions pomogą wzmocnić tyły, gdzie jednak Cats będzie brakować centymetrów. Sztab Rysiów, kierowany przez GM Richa Cho będzie jeszcze szukał wzmocnień. Na pewno Charlotte będzie bardziej przypominało drużynę NBA, ale to dopiero początek długiej drogi. 
Podsumowując, stawka się wyrównuje. Może już nie być drużyn do bicia, a średniaki będą coraz mocniejsze. Pistons powinni być w lepszej formie, ale to może nie wystarczyć. Na pewno dużo będzie zależeć od rozwoju wewnętrznego i postępów młodych graczy. Mam nadzieję, że uda się dokonać wzmocnień, które jednocześnie nie obciążą nas finansowo na przyszłość. Fani muszą się jednak liczyć z tym, że jak nie znajdą się chętni na Maxa, Willa czy Corey'go Maggette, ten sezon będzie kolejnym rokiem na przetarcie, a dopiero za rok będzie miejsce, żeby poczynić potrzebne inwestycje. Kolejne podsumowanie przed startem sezonu.

Andre Drummond nie musi być wielki

Druga liga letnia, tym razem w Las Vegas, dobiegła końca. Pistons w niej nie partycypowali. Mamy żółtodziobów, którzy się wyróżnili. Tutaj ciekawy ranking podsumowujący obie letnie ligi. Oh boy, mam nadzieję, że nie będziemy żałować, że pominęliśmy Johna Hensona, czy Jareda Sullingera. Tymczasem za pośrednictwem Hoopsworld spójrzmy jeszcze raz na draft A.D. 2012. Boston, Golden State, Dallas dokonali świetnych wyborów. Orlando i Portland również. O Nowym Orleanie nie wspomnę. Ciekawa i zgodna z moim punktem widzenia ocena Pistons. Nie potrzebujemy, żeby Andre Drummond był pierwszą opcją po obu stronach parkietu. Owszem, już widać, że ma potencjał w ataku. Ale mamy też Grega Monroe. Jeżeli na początek AD1 będzie atakował deskę w ofensywie i stawiał dobre zasłony, a przy tym zaznaczy swoją obecność w środku po bronionej stronie, to już będzie OK.