Jak to robią

Po katastrofalnym początku sezonu, defensywa Pistons powoli zaczyna się konsolidować. Greg Monroe i Andre Drummond wciąż potrafią być zagubieni w obronie pick & roll, a wysoki frontcourt jest narażony na rozklepanie dobrym ruchem piłki, co pokazali Atlanta Hawks. Ale Tłoki mozolnie pną się w rankingu defensywy do ligowej średniej. To już coś. Przynajmniej na razie. Impulsem, który zapoczątkował poprawę, było wprowadzenie do pierwszej piątki Kentaviousa Caldwell-Pope’a.  KCP miał i, jeżeli nie uwzględniać ostatnich kilku spotkań jako stałej poprawy, wciąż ma kłopoty ze skutecznością, ale jest świetnym obrońcą. Daje z siebie 100% ganiając przeciwników po zasłonach i przyklejając się do nich gdy tylko dotkną piłki. Uszczelnienie obwodu spowodowało, że obrona rzadziej się załamuje, a wysocy nie są tak narażeni na penetracje i odegrania. Josh Smith i Brandon Jennings mają więcej przechwytów, co jest ich specjalnością, bo ruch piłki przeciwników jest bardziej przewidywalny.
Kolejną dobrą decyzją coacha Mo Cheeksa była rewitalizacja Rodney Stuckey. Stuckey od początku pochlebnie wypowiadał się o nowym trenerze, a Cheeks odwzajemniał komplementy. Wiadomo, że Stuck jest w ostatnim roku kontraktu i chce się pokazać. Ale Cheeks znalazł mu rolę, w której ten może maksymalizować swój potencjał. Stuckey jest pierwszym graczem z ławki i średnio przebywa na boisku 28 minut. Nie musi się specjalnie przejmować rozgrywaniem – ma nakręcać tempo i atakować. I uwaga! Świetnie mu to idzie. Ze średnią 16,2 pkt. i przy dobrej skuteczności 48%, jest pierwszym strzelcem zespołu. Przeciwko Nets, kiedy z ławki przyglądał mu się znienawidzony Lawrence Frank, Stuckey  zwariował – trafiał z faulem po podwojeniach i potrojeniach, zdobył rekordowe w tym sezonie 31 pkt, a Pistons wygrali na Brooklynie. So far, so good!!
Forma strzelecka Kyle Singlera wciąż jest chwiejna. Ale, i tutaj znów zasługa Mo Cheeksa, Singler ma pewne miejsce w rotacji. Nie jako starter, ale gra solidne 23 minuty, dostarczając, jak to on, wszystkiego po trochu. Przeważnie wchodzi za Andre Drummonda, co pozwala Pistons grać Smithem na czwórce i zacieśnia obronę na obwodzie. Powoli dochodzi do siebie jeżeli chodzi o skuteczność. Musi jeszcze poprawić trójkę, ale wiemy, że akurat w tym obszarze ma potencjał.
Mo Cheeks próbował różnych konfiguracji, nie bojąc się zmian, ale wydawało się, że pole manewru ma ograniczone. Jednak w ostatnich tygodniach Pistons wypracowali równowagę, która pozwala im w większym stopniu wykorzystywać atuty w ataku i zachować solidność w obronie. Patrząc pod kątem oczekiwań i aspiracji, jeszcze za wcześnie na optymizm. Ale widać, że Tłoki zmierzają w dobrym kierunku. Odnosiłem się z rezerwą do zatrudnienia Cheeksa. Tymczasem, nie tylko ma dobre relacje z graczami, ale, wraz z całym sztabem, skutecznie poszukuje optymalnych rozwiązań, wydobywając potencjał osobliwego składu Pistons. Dobre robota.
No i w końcu Pistons doczołgali się do bilansu 0.500. To jeszcze niewiele, ale po drodze zaliczyli serię czterech wygranych. Udaną podróż po okolicy zwieńczyli zwycięstwem w Chicago, gdzie nie wygrali od 7 lat!! Nie wyglądało to ładnie, ale cieszy, jak mało co. Stay tuned!!

Un belie belie believable

Andre Drummond i rośnie w oczach. Mo Cheeks egzekwuje pod niego niewiele zagrywek, choć trzeba przyznać, że stara się go angażować. Tymczasem Dre, trochę po cichu, sieje terror na desce. 12,8 zbiórek na mecz stawia go na drugim miejscu w lidze za DeAndre Jordanem. Pistons są najlepiej zbierającą w ataku drużyną ligi i duża w tym zasługa Dre. Zbiórki ofensywne niekoniecznie świadczą o klasie drużyny. Miami Heat są w tej kategorii w ogonie, a można zaryzykować twierdzenie, że są całkiem nieźli. Btw, Pistons właśnie pokonali mistrzów NBA na ich parkiecie. Było to imponujące zwycięstwo. Tłoki nie tylko prowadziły grę, ale gdy Miami zmniejszyło dystans do 3 pkt. pod koniec IV kwarty, byli w stanie odpowiedzieć i dowieźć pewne zwycięstwo. Forgot about Dre? Niezupełnie. Drummond miał w tym meczu kłopoty z faulami i spędził na boisku niespełna 23 minuty, ale zebrał 18 (!!!) piłek. Dwa dni wcześniej, przeciwko Sixers zanotował rekordowe zdobycze: 19 zbiórek, 31 punktów i 6 przechwytów!!! Takie wyniki, w tak młodym wieku, stawia go to w gronie największych centrów ligi, jak Hakeem Olajuwon, czy Shaq. Z tym drugim łączy go też niemoc na linii rzutów wolnych. Przeciwnicy coraz częściej stosują taktykę umyślnego faulowania Dre, żeby wybić Pistons z rytmu i stawiać młodego gracza pod presją. Niestety Dre nie poprawił skuteczności i dalej trafia katastrofalne 37%. Ale to jedyna skaza na coraz jaśniej lśniącym wizerunku. Wczoraj, przeciwko Milwaukee znów zebrał 19 piłek, dodał 24 pkt, 3 bloki i dobrą egzekucją osobistych zniweczył taktykę hack-a-Dre, która powoli staje się jedyną skuteczną bronią przeciwko Wielkiemu Pingwinowi. 56 zbiórek w trzech meczach … Tym samym Pistons zanotowali pierwszą w sezonie serię 3 wygranych z rzędu i zbliżają się do bilansu 50/50. Przy tak słabej Konferencji Wschodniej, już dawno powinni być na plusie. Wygląda na to, że Andre Drummond szczególnie wziął to sobie do serca. Można tutaj zacytować innego dużego pana:



A tak Pistons ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Brawo Brandon Jennings!! Gutsy play!!!


Andre Drummond is awesome ... i Josh Smith trochę też

Uff, zwycięstwo nad Knicks było naprawdę potrzebne, po tym jak z wycieczki na Zachód udało się przywieźć tylko jedno zwycięstwo.  Andre Drummond zanotował kolejne double double i fruwał po boisku.

Josh Smith zaliczył 19 pkt, 5 zbiórek i 4 asysty, czyli kolejny dzień w biurze. Btw, zaraz zaczyna się mecz z Hawks w Atlancie. Josh Smith wraca do domu. Z tej okazji przypomnijmy jak i z jakim skutkiem reprezentował Hawks na konkursie wsadów 2005. Zapraszam!!


P.S.
A to moja ulubiona akcja Dre z meczu z Knicks. Nie wiem czemu youtube nie pozwala jej wstawić jako film, ale podejrzewam, że są tam jakies niewygodne treści;-)

Problemów ignorować nie doradzam

Aż oczy bolą patrzeć. Jak dobrze Pistons by nie grali i ile hajlajtów by nie dostarczyli, problem pozostaje. Trzech wysokich to za dużo na drużyny, które grają ruchem piłki po obwodzie i trafiają trójki - patrz. Portland i wczoraj Lakers w IV kwarcie. Brandon Jennings może mieć dużo przechwytów, ale wybitnym obrońcą nie będzie. Na dwójce brakuje też gracza, który łączyłby dobrą obronę ze skutecznością z dystansu. Kyle Singler wydaje się najbliższy tej charakterystyki, ale też nie jest idealny. Mo Cheeks musi ogarnąć rotację, raczej tak, żeby Drummond-Monroe-Smith częściej wymieniali się na boisku. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, tym bardziej, że ławka też jeszcze się nie wykrystalizowała, a gracze, na których celność liczymy, czyli KCP i Gigi Datome mają problemy. Ciekawie będzie obserwować, jak Cheeks zaadresuje te problemy. Rotuje graczami, ale nie ma wielkiego pola do manewru. Na razie do tego daleko, ale ciekawe czy wcześniej niż później nie zacznie rotować Joe Dumars, który w lecie zagrał va banque i wie, że nie ma na co czekać.

Dre wraca z dalekiej podróży


Dre miał  trudny mecz. W drugiej kwarcie nie mógł skończyć spod kosza - 1/8  z gry, DeMarcus Cousins go objeżdżał, frustracja rosła. W końcu jak został zmieniony, siedział na ławce z koszulką na twarzy. Na szczęście do gry (w przenośni) wkroczył coach Sheed. Szeptał młodemu centrowi w ucho jakieś zaklęcia, przygotowując go do powrotu na boisko. Drummond skończył mecz z 15 pkt. i wyrównał swój rekord zbiórkowy - 18!!! Poza postępami w grze, Drummond zaczyna być bardziej słyszalny i wykazywać więcej sprytu. Odzywa się do sędziów, czasem lekko prowokuje rywali, pokazuje, że był faulowany. Jak myślicie, czyja to zasługa?

P.S.
Josh Smith miał 21 pkt., 8 zbiórek, 7 asyst i to on odcisnął największy wpływ na grze Pistons. Po raz kolejny wyróżnił się też Rodney Stuckey, który odnajduje się w roli jednego z pierwszych zmienników. Brandon Jennings miał 9 asyst i to dobry znak.

West trudny jest

A tak!! W zeszłym sezonie słabi Pistons przegrali wszystkie wyjazdowe mecze z drużynami konferencji Zachodniej. Teraz są mocniejsi, ale, jak widać, na razie nie na tyle, żeby wygrywać na terenach bliżej Pacyfiku. Najpierw przegrali, jeszcze u siebie, z Thunder, następnie z Trailblazers w Portland, a z Warriors to już zostali rozstrzelani. Przeciwko Blazers grali nieźle i mieli szansę, ale niesamowita skuteczność gospodarzy zza łuku przypieczętowała porażkę. Jutro wizyta w Sacramento, a w niedzielę w LA przeciwko Lakers. To jest czas, żeby odwrócić los. Tymczasem, jak to się dzieje, że Pistons nie dają rady:

  • Pistons mają najgorszą obronę w lidze ... uhmm ... Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale liczby nie kłamią. Średnio 107,8 straconych punktów na mecz to straszny wynik. Zbiórki w ataku to domena Tłoków i są pod tym względem gorsi tylko od ... Raptors. Super. Ale na bronionej desce nie jest już tak pięknie, ledwo przeciętnie.
  • Josh Smith trafia niecałe 42% z gry, 28% za trzy i 60% z linii. Nieciekawie. Chauncey Billups trafia 33% z gry i tyle samo za trzy. Brandon Jennings ma skuteczność na poziomie 39% i 27% za trzy. Tymczasem Monroe Greg trafia połowę swoich rzutów, a Drummond Andre jest liderem ligi z 66,7% skuteczności!!! To nie znaczy, że Smith i Jennings nie są wartościowi. Wiadomo było jak wygląda ich gra i nie muszą być super skuteczni, żeby odgrywać kluczową rolę. Smith potrafi grać świetną obronę, a Jennings przewodzi lidze w przechwytach. Wiadomo też było, że zestawienie wszystkich elementów jest wyzwaniem i będzie wymagało czasu.
  • Mo Cheeks robi na mnie dobre wrażenie. Można krytykować niektóre decyzje, ale generalnie reaguje szybko i aktywnie poszukuje dobrych rozwiązań. W porównaniu do Lawrence'a Franka i  jego gry Jasonem Maxiellem i Tayem Princem jako podstawowymi opcjami, jest zdecydowanie lepiej. Cheeks wczoraj posadził Smitha. Zapytany czy jest nim rozczarowany, powiedziłą, że jest zadowolony z zaangażowania, ale chciał spróbowac czegoś innego. Cheeks jest szczery, ale zachowuje pozytywne nastawienie, przez co wydaje się mieć potencjał do budowania naprawdę dobrych relacji z zawodnikami. Ostatnio daje więcej szans KCP i Singlerowi, a Gigi Datome grał 20 min. i odpłacił skutecznością z dystansu. To dobre znaki. 
Czekamy na konkrety i zwycięstwa. Go Pistons!!!

Playoff game

Wiecie, Pistons chcieli by być trochę taką Indianą. Wysoki frontcourt, gra przez środek, etc. Indiana to prawdziwy potwór. Mają najlepszą obronę w lidze, potrafią metodycznie i skuteczni egzekwować w ataku pozycyjnym, a Paul George ... Paul George jest wyjątkowym graczem. Pistons grają szybciej, bardziej polegają na obronie farby i szybkim ataku. Wczoraj wydali Pacers prawdziwą wojnę. Były bloki, faule, popchnięcia, obalenia, ale nie było agresji, ani brzydkiej gry. Miło było patrzeć jak Andre Drummond i Greg Monroe są w stanie walczyć jak równy z równym z Royem Hibbertem i Davidem Westem.

  • Greg Monroe zalicza w tym sezonie 17.3 pkt na skuteczności 49% i 11 zbiórek. Wczoraj 14 i 10. I wciąż jest za mało wykorzystywany. Po raz kolejny trzeba napisać, ze zdecydowanie poprawił obronę. Jak tak dalej pójdzie, nie wyobrażam sobie, żeby Pistons nawet rozważali wymienienie go. Chyba, że za Chrisa Paula, albo Paula George, który wczoraj zdobył 31 pkt. i zebrał 10 piłek, momentami wyglądając jak kot uciekający niezdarnym psom.
  • Obrona Pacers zrobiła swoje i Pistons mieli niewiele łatwych okazji. Ale wygranie drugiej kwarty 27 - 9 przeciwko najlepszej obronie ligi to jest coś!!! Pacers odgryźli się w trzeciej, a Pistons zbyt późno rozpoczęli pogoń i nie zdążyli już odrobić kilkunasto punktowej straty, ostatecznie przegrywając 91-99.
  • Brandon Jennings na razie nie zachwyca. Na plus, raczej nie zabiera gry innym i jest w stanie usunąć się kiedy trzeba. Umie też ustawić wysokich w dobrej pozycji. Popisał się kilkoma przechwytami.
  • Gigi Datome dostał swoją szansę, ale grał tylko kilkanaście minut i niewiele z tego wynikło. Prosimy o więcej.
Teraz czekamy do piątku, kiedy jedyną w sezonie wizytę w The Palace złoży Kevin Durant iRussell Westbrook z kolegami. Stay tuned!!

No match

Pistons wrócili do domu i przypomnieli, że wydobyli się z ligowych dołów, a Celtics właśnie się tam znaleźli. Cóż, "fortuna kołem się toczy, kto się  boi niech wyskoczy ..." Przez większość meczu Pistons prowadzili grę i mieli 10 pkt. przewagę. Na początku czwartej kwarty Celtics wyszli na prowadzenie, ale Tłoki szybko znów odskoczyły na bezpieczny dystans.

Greg Monroe robi sieczkę tyłem do kosza i zdecydowanie poprawił defensywę. Jest szybszy na nogach, blokuje więcej rzutów i gra na wysokiej skuteczności. Dużo uwagi poświęciłem Joshowi Smithowi. Wiadomo, nowy utalentowany zawodnik, już gwiazda. Ale to Monroe, po cichutku, jest dotychczas najlepszym graczem Pistons. Miło patrzeć jak się rozwija i dostosowuje do nowych okoliczności.
Smith nie jest tak skuteczny, ale ma niesamowite wyczucie pozycji, swojej i przede wszystkim partnerów. Jego przegląd pola, antycypacja i obrona indywidualna są wyjątkowe. A Andre Drummond robi swoje. Zbiera, dobija i kończy alley oop. Wygląda na to, że double-double będzie dla niego normą. Już jest.

Tematem wieczoru bł jednak powrót Brandona Jenningsa, który wszedł z ławki i ws umie grał 30 minut. Maska mu nie przeszkadzała, przynajmniej nie zmieniła jego stylu gry - trochę nieprzemyślanych rzutów, ale też przechwyty, kontry i spektakularne ruchy, jak choćby ten, po pierwsze punkty w sezonie zasadniczym w barwach Detroit.


Keep it up!! Deeetroit basketball !!!

Grindin in Memphis

Grizzlies mieli dużo szczęścia, że udało im się wygrać. Grizzlies mieli dużo szczęścia, że udało im się wygrać. Cóż, nie wyobrażam sobie, że w ostatnich latach mógłbym napisać coś takiego po starciu z Grizz na wyjeździe w ich pierwszym meczu przed własną publicznością. Pistons wyszli na prowadzenie przed czwartą kwartą, prowadzili 5 ma na minutę przed końcem, żeby w końcu przegrać po dogrywce. Chauncey Billups miał czystą trójkę w końcówce regulaminowego, ale zawahał się czy robić jab step, czy rzucać i w efekcie nie trafił. W dogrywce pogrążył nas nie kto inny, jak Tay Prince trafiając dwie trójki z rogów. Damm ... Nie jestem zadowolony z przegranej, ale widzieć, że Tłoki prowadzą grę i zmuszają tak twardą drużynę do maksymalnego wysiłku było przyjemnością, a to z pewnością coś nowego. Jako straumatyzowany ostatnimi latami fan, wciąż szukam dziury i nie mogę uwierzyć, że w Detroit jest potencjał na naprawdę mocną drużynę. Cóż, powoli trzeba się będzie  z tym oswajać.
  • Rodney Stuckey w swoim pierwszym meczu po kontuzji kciuka zdobył 19 pkt. w 23 minuty. Trafiła dwie trójki, trudny fade away po post up. Był agresywny w obronie i zdecydowany w ataku. Czyżby moja przepowiednia się spełniała i Stuckey miał zaliczyć dobry rok ...
  • Frontcourt wciąż wygląda dobrze, i to na tle być może najlepszej formacji wysokich w lidze. Greg Monroe gra tyłem do kosza, lub atakuje z łokcia, Andre Drummond czai się przy linii końcowej na dobitkę, Josh Smith atakuje z obwodu i odgrywa, lub gra tyłem przeciwko mniejszym obrońcom. Było kilka momentów nieporozumienia w rotacji, przez co Memphis zdobywało łatwe punkty po ścięciach wzdłuż linii końcowej. Ale to kwestia zgrania. Tymczasem Pistons pokazali, że blokami i przechwytami mogą napsuć przeciwnikom sporo krwi. J-Smoove był nieskuteczny, ale jego obrona pick & roll, przechwyty i bloki były kluczowe dla przebiegu spotkania. Na minutę przed końcem trafił trójkę, którą prawie pozamiatał mecz. Niestety ... Andre Drummond miał 16 zbiórek - just sayin. W końcówce sędziowie gwizdnęli mu offensive interference i nie zaliczyli punktów, które pewnie przesądziłyby o zwycięstwie Tłoków.
  • Wysocy dobrze współpracują, ale mam wrażenie, że w dogrywce Mo Cheeks powinien użyć kogoś z dwójki Kyle Singler, Kentavious Caldwell-Pope lub gorącego Rodney Stuckey. KCP wciąż jest bardzo aktywny w defensywie i sprintem biega do kontr. Trafił też pierwszą trójkę w sezonie. Singler wprowadza dużo ruchu do gry, przez co robi się więcej miejsca. Billups grał chyba trochę za długo.
Świetny mecz. szkoda, że trochę pechowo przegrany. W niedzielę spotkanie z Celtics w the Palace. To trzeba wygrać. Stay tuned !!!

Deeetroit basketball !!!

Pistons wygrali na otwarcie sezonu pierwszy raz od czterech lat. Ostatnio udała im się ta sztuka, pod wodzą nieustraszonego Johna Kuestera, kiedy w sezonie 2009/10 osiągnęli bilans 27 : 55. Dlatego bardziej niż wczorajsza wygrana cieszy styl, w jakim to się wydarzyło. Wizards też mają ambicje wejścia do playoffs i wszyscy w organizacji powtarzają to jak mantrę. W pierwszej połowie Trevor Ariza zdobył 22 punkty, głównie z trójek. Wszystko co opuszczało jego ręce lądowało na dnie siatki. Bradley Beal godnie go wspierał. Ale nie o nich mowa. Pistons szybko wyszli na prowadzenie i utrzymywali kilku - kilkunasto punktowy dystans. Chauncey Billups został wywołany jako ostatni przez naszego super spikera Johna Masona. Był to emocjonalny moment, a the Palace zareagowało owacją. Chauncey nie  grał dużo przed sezonem, ale szybko pokazał, że umie kontrolować grę, jak prawdopodobnie nikt inny w składzie. Wiem, brzmi to trochę strasznie,w końcu Billups ma 37 lat. Wczoraj spędził na boisku 30 minut, trafił połowę rzutów, w tym 4 trójki, zgodnie z ksywą, w ważnych momentach i wszystkie osobiste. Co widać w skrócie, dyrygował drużyną również podczas przerw. Andre Drummond w pierwszej połowie terroryzował na atakowanej desce.


Potem miał kłopoty z faulami i zwolnił tempo. Całe szczęście Greg Monroe szybko przejął inicjatywę robiąc w pomalowanym siekane kotlety. 24 pkt., 16 zbiórek, 12/15 z linii. Josh Smith zaliczył 19-5-5 i wykonał parę niesamowitych ruchów. Wszyscy wysocy szukali się wzajemnie podaniem, a Smith przede wszystkim starał się wykreować pozostałych.
Ciekawie i trochę nieoczekiwanie wyglądała rotacja z tyłu. Will Bynum wyszedł w pierwszym składzie. Grał nierówno, ale w końcówce trafiał ważne rzuty. Pierwszym z ławki był Kentavious Caldwell-Pope, który nie mógł się wstrzelić z dystansu, ale skutecznie atakował obręcz i bronił. Kyle Singler grał na trójce ze Smithem i Monroe z przodu. Rotacja wypadła pomysłowo i skutecznie. I tak pierwszy mecz sezonu 2013/14 przechodzi do historii!!


Jutro wycieczka do Memphis. Nie będzie łatwo, ale w końcu Pistons to podobno tacy młodsi bracia Grizzlies, a Billups spotka się z Tayem Princem. Będę o tym pisał. Stay tuned!!

Ostatnie prognozy

Proszę zapiąć pasy. Zaczynamy sezon 2013/14!! Po wielu latach stagnacji, kłótni, mierności i chaosu wreszcie możemy mieć nadzieję na lepsze wyniki. Play – off wydaje się realnym celem, ale nic nie przyjdzie łatwo, zwłaszcza na początku, kiedy Tłoki startują z przetrzebionym kontuzjami backcourt.
Oto trzy rzeczy, moim zdaniem, warte oglądania w nadchodzącym sezonie:

  1. Wielka trójka. Współpraca i efektywność frontcourt Pistons jest podstawowym warunkiem sukcesu w nadchodzącym sezonie. Jeżeli to nie wypali, szanse na użycie Grega Monroe w wymianie, aby wzmocnić siłę ognia, wzrosną.
  2. Point guard. Potrzeba stabilności i kompetencji. Brandon Jennings ma kompetencje, ale czy jest stabilny i czy będzie się potrafił dostosować do sytuacji? Will Bynum pokazał, że może być wartościowym zmiennikiem, a Chauncey Billups też pewnie będzie miał jeszcze coś do powiedzenia.
  3. Spacing. Gigi Datome przesiedział preseason z kontuzją. Kentavious Caldwell-Pope potrzebuje czasu. Czy podzespół w składzie Singler-Datome-KCP-Villanueva będzie w stanie zapewnić celność zza  łuku po odegraniach? Copy/paste: Jeżeli to nie wypali, szanse na użycie Grega Monroe w wymianie, aby wzmocnić siłę ognia, wzrosną.
A oto moje prognozy oparte na pogłębionej wieloletniej wiedzy eksperckiej, analizie trendów, sytuacji rodzinnej i materialnej zawodników, ich osobistych preferencji, etc., czyli wróżenie z fusów:

  1. Pistons będą mieli na początku trudności. Absencja Brandona Jenningsa, Rodneya Stuckey, kontuzja Datome – to wszystko wydłuży proces zgrania i określenia ról. Przewiduję, że przed świętami zobaczymy lepszy flow i większą regularność, a forma ostatecznie ustabilizuje się w drugiej połowie sezonu.
  2. Brandon Jennings nie zmieni diametralnie swojego stylu gry. Razem z Willem Bynumem stworzą ciekawą rotację na jedynce, ale będzie brakowało skuteczności i siły w defensywie. To jednak wystarczy, żeby Pistons wyglądali przynajmniej przyzwoicie na rozegraniu. Jennings trafi też parę wielkich rzutów w ważnych momentach.
  3. Josh Smith będzie miał statystycznie słabszy rok, ale często będzie najważniejszym graczem na boisku i najlepszym playmakerem. Będzie krył najlepszego skrzydłowego i zaliczał przechwyty z pomocy.
  4. Gigi Datome wejdzie w rolę najlepszego strzelca Pistons i będzie grał jako podstawowy rezerwowy. Wypracuje dobrą synergię z Willem Bynumem i Drummondem.
  5. Kyle Singler umocni swój status wszechstronnego zadaniowca i będzie podstawowym graczem w rotacji.
  6. Rodney Stuckey będzie grał nieźle, dopóki go nie wymienią. A potem to już nie wiem.
  7. Tony Mitchell z czasem będzie dostawał szanse gry po 10-12 minut i będzie komentowany jako kolejny wysoki fizyczny gracz Pistons i super atleta. Tak go to rozochoci, że weźmie udział w konkursie wsadów i ... kto wie.
  8. Kentavious Caldwell-Pope będzie się adaptował powoli, ale stopniowo odnajdzie się w drugiej połowie sezonu.
  9. W połowie sezonu Pistons wezmą udział w wymianie, żeby wzmocnić obwód. Niestety częścią tej wymiany będzie Greg Monroe.
  10. Andre Drummond będzie zaliczał średnio double-double. Będzie kandydatem do nagrody dla gracza, który dokonał największego postępu, ale jej nie zdobędzie.
A teraz przystąpmy do sprawdzania. Deeeetroit basketball !!!

Co nam mówi przedsezonowa szklana kula

Za nami preseason. Drużyna taka jak Tłoki, czyli pełna nowych graczy, których dopasowanie stoi pod znakiem zapytania, powinna wykorzystać ten czas, żeby maksymalnie ułatwić sobie wejście w sezon. Tymczasem Brandon Jennings i Rodney Stuckey od razu odpadli z kontuzjami i będą wyłączeni w pierwszych meczach sezonu. To utrudni start, ale też otworzyło możliwość gry lub dłuższych minut dla innych graczy. Co więc się udało, a co nie. Cienie i blaski preseason A.D. 2013.
  • Josh Smith jako SF. J-Smoove to gracz, o którego wadach mówi się zdecydowanie za dużo. Rzuci czasem długą dwójkę, żuje gumę, ma znudzoną minę ... a ta plaga stonki ostatniego lata ... Dość!! Miło było zobaczyć, że Smith sprawdza się jako SF i zapewnia, że cały frontcourt może rozgrywać piłkę między sobą. Niczego nie forsował, zapewniał dobry ruch piłki i pozwalał, żeby gra przychodziła do niego. Jego wszechstronność jest imponująca. Rozgrywanie w ataku pozycyjnym i w kontrze, gra na dystansie i tyłem do kosza, no i co pewien czas jakieś oryginalne zagranie. Na pozycji SF grają w lidze LeBron James, Kevin Durant, Carmelo Anthony, Paul George, Paul Pierce. Trudno sobie wyobrazić lepszego obrońcę przeciwko nim. Josh Smith wygląda jak SF, kóry może grać PF, a nie odrotnie. To dobra wiadomość dla wszystkich fanów Pistons. Nie był specjalnie skuteczny, ani nie zdominował żadnego meczu. Za to pokazał się jako super glue guy i nie zabierał gry Drummondowi i Monroe, a dodawał im skrzydeł. Idźmy w stronę światła!!



  • Andre Drummond wciąż nie trafia osobistych. Andre Drummond dłubie w nosie. Andre Drummond skończył się na Kill Em All. Andre Drummond w żadnym meczu nie zszedł poniżej 10 zbiórek, z Minesotą zanotował 20, a średnio w preseason 14. Nieźle odnajdywał się w ataku pozycyjnym, próbując nawet post up. Ale największy postrach sieje przemykając się wzdłuż linii końcowej pod atakowaną tablicą. Żaden podkoszowy nie może być pewien, że Dre nie eksploduje po niecelnym rzucie i nie wyrwie ofensywnej zbiórki. W swojej farbie też dominował, choć nie ustrzegł się błędów. Ale to normalne. Tymczasem widać postęp i  widać, że Drummond daje radę przebywając na boisku ponad 30 min. A, i pick&roll z Willem Bynumem wciąż działa.

  • Kyle Singler nie zdominował analiz przedsezonowych. Po słabszej drugiej połowie zeszłego sezonu przeważał pogląd, że straci miejsce w pierwszym, wzmocnionym, składzie. Cóż, wygląda na to, że może właśnie je wywalczył. Mo Cheeks porównał go do swojego kolegi z czasów gry w Sixers Bobby'ego Jones'a. Jones nie imponował statystykami, ale w każdym elemencie gry był dobry, a swoją energią, sprytem i intensywnością w defensywie łatał wszystkie dziury. Takie porównanie to nobilitacja dla Singlera, ale nie jest bezzasadne. Kyle trafiał 37% z gry, ale też zza łuku. Natomiast potrafił wstrzelić się w ważnym momencie. Przede wszystkim jednak czytał grę i był dla przeciwników niewygodnym obrońcą. Gra ze sprytem i pewnością weterana. O ile Josh Smith to mistrz wszechstronności, Singler jest jego wiernym giermkiem. Zdziwiłbym się gdyby w najbliższą środę, nie wyszedł w pierwszym składzie. 

  • Will Bynum to wciąż Will Bynum, ale wobec braków na jedynce, pokazał, że może prowadzić zespół przez cały mecz. Wszyscy wiemy, że jest dynamiczny, umie się dostać pod obręcz i zdobywać punkty seriami. Ale też na tyle dobrze organizował grę partnerom, że trudno go będzie trzymać na ławce. Teoretycznie startował jako, być może, dopiero czwarty rozgrywający w rotacji i Pistons, w obecnym składzie, nie byli dla niego najlepszym otoczeniem. Rodney Stuckey może zostać wymieniony w trakcie sezonu, Czy Bynum jest przed, czy za Billupsem w kolejce do gry na jedynce? Sądząc po ostatnich występach, powinien grać po 20 minut na mecz.
  • Greg Monroe jest pierwszą opcją Detroit w post up. Dobrze robił sobie miejsce i dostawał się pod obręcz. Kilka razy popisał się wręcz spektakularną techniką. Gorzej było z wykończeniem. Na szczęście obecność Dre jest w takich sytuacjach bardzo pomocna. Wciąż niepewny z dystansu.
  • Rookies. Kentavious Caldwell-Pope zderzył się w Detroit wysokimi oczekiwaniami. Jego atletyzm, obrona i zbiórki miały pomóc zapełnić dziurę na obwodzie. Defensywa i intensywność są na miejscu. To zapewni mu minuty na boisku. Ale jeżeli chce, żeby było ich więcej, musi ustabilizować formę strzelecką. Był skuteczniejszy zza łuku niż z w ogóle z gry. Robił niezłe wrażenie, ale moim zdaniem, Kyle Singler jest obecnie zdecydowanie lepiej przygotowany do gry w pierwszej piątce. I w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Peyton Siva grywał średnio 27 minut, a z Orlando prawie cały mecz. Bywało różnie, ale zdecydowanie nie znalazł się w NBA przypadkowo. Kontuzja Jenningsa, Stuckey i Billupsa to najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Tak hartowała się stal. Tony Mitchell, zwany również ogrem, nie nagrał się zbyt wiele. Świetnie pokazał się przeciwko Nets, kiedy zaliczył double - double. Ofensywna zbiórka, dobitki to jego chleb powszedni. MoCheeks go komplementował. Jeżeli będzie ciężko pracował i grał z pasją ma szansę przeskoczyć  Charliego V. i Jonasa Jerebko.
  • Jerebko pokazał, że jest nieźle przygotował y i pracował nad trójką. Grywał po niespełna 20 minut i to jest dla niego realistyczny cel. Charlie Villanueva wygląda za to jakby zależało mu, żeby utrzymać wysoką temperaturę na swoim krześle. Czasem się poderwie, żeby dopingować kolegów, ale to tylko ze względów higienicznych. Ciepło mu tam i przytulnie.Josh Harrelson powinien dać radę go zastąpić.
  • Preseason nie dostarczył jednoznacznej odpowiedzi na pytanie jak rozwinie się projekt pt. "powrót Chauncey B-B-Billupsa". Billups miał jakieś drobne kontuzje, na przemian grał i odpoczywał. Niech się wyleczy, trafi parę trójek, dostanie się na linię i podejmuje dobre decyzje. Zapewne Cheeks będzie na nim bardziej polegał w pierwszych meczach sezonu, niż podczas przedsezonowej rozgrzewki. Grał nieźle, ale widać, że stracił sporo dynamiki. Cóż, jeżeli ktoś ma sobie poradzić z jej brakiem, to właśnie on.
Pistons pokazali, że ich frontcourt może dobrze funkcjonować. Widać, że starają się metodycznie egzekwować ofensywę w ataku pozycyjnym przez trzech wysokich i wygląda to obiecująco. To najważniejsza wiadomość. Problemy na obwodzie pozostają i nie pojawił się na razie żaden wybawiciel, choć trzeba powiedzieć, że Singler, Jerebko, KCP i Josh Smith robili co mogli, żeby rozciągnąć grę. Powodzenia!!!

Rywalizacje?

Rywalizacje na Wschodzie. Prze ostatnie lata z rozrzewnieniem można było wspominać lata 90te i czasy wspaniałych starć Bulls - Knicks, Knicks - Pacers, Heat - Knicks itd, itp. Wygląda na to, że w tym sezonie Bulls, Pacers i Nets wzmocnili się na tyle, żeby poważnie zagrozić supremacji Heat i toczyć między sobą zacięte starcia. Pistons, po ostatnich wzmocnieniach, mogą włączyć się do rywalizacji mniejszego formatu, szczególnie w swojej, Centralnej Dywizji. Liczyłem, że dwa mecze - z Bulls i Cavs będą tego przedsmakiem. Niestety Pistons wypadli blado. Rozumiem, że Bulls u siebie, w pierwszym meczu Derricka Rose'a na własnym parkiecie, to trochę za dużo, szczególnie, że przetrzebiony kontuzjami obwód prawie nie istniał. Dzień później z Cavs, przy wyrównanym meczu, Tłoki w pod koniec opadły z sił. Dzisiaj szansa na odbicie się w spotkaniu z Magic. A na rywalizacje trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję, że nie dłużej niż do początku sezonu regularnego. Jeżeli Tłoki chcą z kimkolwiek rywalizować, muszą być zagrożeniem dla każdego, w tym najlepszych. O to będzie się toczyła gra w tym sezonie. Zaistnieć i pokazać, że jest na czym dalej budować. Go Pistons!!!

Pistons over Brooklyn

Brandon Jennings dalej leczy ząb, a Gigi Datome ścięgno. Chauncey Billups po prostu nie gra, a Rodney Stuckey przeszedł udaną operację kciuka. Tymczasem:

  1. Will Bynum dalej wykorzystuje swoją szansę. Wczoraj miał 11 asyst, podejmował dobre decyzje i nie tracił piłki. Peyton Siva dostał szansę jako zmiennik Bynuma. Zdobył 8 pkt. w 15 minut, ale miał też 5 strat.
  2. Niedawno Mo Cheeks powiedział, że nie traktuje Kyle'a Singlers jako SG. Powiedział, że Kyle może trochę grać na dwójce, ale jest bardzie niskim skrzydłowym. Cóż, być może zmienił zdanie i będzie się musiał w nim utwierdzić, bo Singler drugi raz wyszedł w pierwszym składzie na dwójce i pokazał, że jest tam najlepszą opcją. Może nie widać tego specjalnie w statystykach, ale Singler dodaje dobrego flow ofensywie, a w obronie potrafi naprawdę być niewygodnym przeciwnikiem. Miał słabszą drugą połowę zeszłego sezonu i startuje trochę z tylnego rzędu, ale koniec końców dwumetrowy gość, dobry obrońca, podający i, co najważniejsze, rzucający, może okazać się najlepszą opcją.
  3. Frontcourt znów wyglądał lepiej niż solidnie. Andre Drummond trafił 6/8 z gry i 3/3 z linii, momentami totalnie dominując środek. Pokazał też trochę dobrego post up. Ale jego siła to sprint w kierunku obręczy, ofensywne zbiórki, dobitki. Drummond chowa się przy linii końcowej i eksploduje zza rogu tablicy po lob lub zbiórkę. Naprawdę trudno go zatrzymać. Tony Mitchell zaliczył double-double w 25 minut. Cóż, nigdy dość wysokich, atletycznych graczy.
A, i Pistons wzięli Brooklyn. Wiem, że to tylko preseason, ale można nabrać apetytu na sezon regularny i play off ;-)) Go Pistons!!!

Heat check

Chociaż to tylko preseason, miło popatrzeć jak Pistons walczą z Heat jak równy z równym. Jednocześnie wyraźnie widać, że nie grają płynnie w ofensywie i mają braki w składzie. Ale, po latach dołowania, widzieć, że Pistons są w stanie być trudnym przeciwnikiem dla najlepszych, bezcenne. Oto kolejna garść obserwacji.

  1. Coraz bardziej zaczynam wierzyć we frontcourt Smith-Monroe-Drummond. Smith ma większe predyspozycje do gry na trójce, niż sądziłem. Przy tym jest idealnym glue playerem. Nie zabiera gry Monroe, ani Drummondowi, a ustawia ich w dobrych pozycjach i zapewnia większą płynność w ofensywie. Gra głównie podaniem i obroną, a przede wszystkim głową. Oczywiście nie przeszkadza, że trafił 5/7 trójek w dwóch meczach. Jest też jednym z ... niewielu graczy, którzy mogą dorównać LeBronowi  siłą i szybkością. Btw. James schudł i wygląda na to, że, o ile to w ogóle możliwe, poprawił dynamikę. J-Smoove jest jednym z najlepiej wyposażonych przeciwko niemu obrońców.  Miło będzie obserwować ich starcia.
  2. Andre Drummond rzucił, no bardziej wepchnął, 21 pkt. (8/10) i zebrał 11 piłek. Just sayin ...
  3. Rodney Stuckey przytrzasnął kciuk drzwiach samochodowych i będzie poza grą przez kilka tygodni. Źle dla niego i źle dla Pistons, którzy jak przypuszczam, chcieli go wypromować przed ewentualną wymianą. Tymczasem szansę dostał nieustraszony Will Bynum. Dostał i wykorzystał - 28 pkt., 6 asyst w ponad 46 minut. Brandon Jennings nie grał z powodu bolącego zęba. Mam nadzieję, że rotacja na obwodzie wzmocni się i ustali w najbliższych miesiącach, a Will the Thrill będzie jej stały elementem. Zasłużył na to i umie się odpłacić.
Dzisiaj spotkanie bliskiego stopnia z new look Brooklyn Nets. Go Pistons!!!

Haifa Haifa!!

Jesteśmy już po pierwszym meczu preseason przeciwko mistrzom Izraela Maccabi Haifa. Spotkanie przebiegało pod dyktando gospodarzy, a goście dali się stłamsić, szybko stracili flow w ofensywie i podejmowali dużo złych decyzji. Także pewne zwycięstwo Tłoków niewiele nam mówi. Natomiast ciekawie było popatrzeć jak nowy skład egzekwuje w ataku i obronie. Oto garść obserwacji:

  1. Greg Monroe wygląda jak najlepszy gracz Tłoków i wschodząca gwiazda ligi. W lecie mocno pracował nad szybkością, obroną indywidualną i pomalowanego. We wtorek efekty było widać gołym okiem. Skuteczny w low post, świetne rozgrywanie z high post, dobra obrona w środku.
  2. Frontcourt Smith-Monroe-Drummond wygląda obiecująco. Smith zaczynał ze skrzydła lub z rogu i kiedy defensywa zagęszczała środek, pewnie trafiał trójki (3 na 4), lub wjeżdżał do środka.
  3. Dziura z tyłu. O ile Brandon Jennings wyglądał przyzwoicie i na pewno jest bardziej kreatywny w rozgrywaniu, niż jego poprzednik, to na dwójce czarna dziura. Chauncey Billups, który wybiegł w pierwszym składzie, punktował tylko z linii i wyglądał na ... 37 lat. Rodney Stuckey jest chwalony przez coacha Mo Cheeksa. OK, był aktywny w obronie i dobrze się poruszał. Ale nie trafia zza łuku i jego obecność w wyjściowej piątce będzie uwypuklała słabości reszty składu. Kentavious Caldwell-Pope nie był może zbyt widoczny ale też koledzy niespecjalnie go kreowali. Pokazał intensywność w obronie, aktywność i spryt. Ponoć na razie nie jest faworytem w wyścigu o tytuł pierwszego SG Tłoków.
Dzisiaj nieco bardziej miarodajny test przeciwko mistrzom Miami Heat. Go Pistons!!!

Ruszyła maszyna ...


Pistons, jak reszta ligi, mieli wczoraj dzień otwarty dla mediów przed rozpoczęciem obozu przygotowawczego. W piątek ośrodek treningowy w The Palace otworzy swoje podwoje i goście będą mogli obejrzeć trening drużyny. Już w najbliższy wtorek Pistons rozegrają pierwszy sparing z Maccabi Haifa, a potem kolejne przeciwko drużynom NBA.

Czas więc najwyższy zrobić przegląd zasobów i zadać kluczowe pytania przed rozpoczynającym się już 30go października sezonem 2013/14.

Trzon:
Andre Drummond wkracza w swój drugi sezon na zawodowych parkietach i niesie ze sobą obietnicę lepszego jutra, po jutra i po po jutra. Jako rookie kręcił statystyki per 36 min. na poziomie, a czasem nawet lepsze niż Dwight Howard. Wątpliwości dotyczące jego energii, zaangażowania i chęci gry są już mglistym wspomnieniem. Z zeszłego sezonu mamy pakiet hajlajtów i wrażenie niesamowitej koordynacji, sprawności, siły, instynktu. W lidze letniej Dre wyglądał dosłownie jakby grał z dzieciakami, choć sam jest dużym dzieckiem – rozbrajająco szczerym, ujmującym i sympatycznym. Ale miesiąc miodowy już się kończy i zaraz przyjdzie czas weryfikacji. Coach Mo Cheeks powiedział, że nie widzi powodów, dla których miałby powstrzymywać Drummonda przed grą. Samo to powinno sprawić, że Dre zrobi duży krok naprzód. Musi poprawić osobiste, być dobrze przygotowany kondycyjnie, m.in. żeby uniknąć kontuzji. Wygląda na to, że jest na dobrej drodze. Fani Tłoków czekają na efekty tej pracy "jak na nielegal ziomków". Tymczasem przypomnijmy sobie z kim i z czym mamy do czynienia:



W powracających latami plotkach o transferze Josha Smitha do Detroit było ziarno prawdy. Joe Dumars naprawdę był nim zainteresowany i w lecie zmaterializował to zainteresowanie, oferując mu 4 letni kontrakt na sumę $54 mln. Wielu fanów i obserwatorów Tłoków miało już jednak wtedy mieszane uczucia. W końcu na pokładzie są Andre Drummond i Greg Monroe i po dodaniu Smitha, wszyscy będą sobie deptać po palcach w pomalowanym. Cóż, Joe D. nie przejmował się dopasowaniem graczy, wychodząc z założenie, że drużyna tak słaba przede wszystkim potrzebuje dodać talentu, a wszechstronność Smitha ułatwi wykorzystanie go na różnych pozycjach. I oto jest!! J-Smoove od razu sprawi, że Pistons będą mieli uzasadnione aspiracje do play off. Z resztę już to obiecał. Zapewni dobrą defensywę indywidualną i zespołową, wniesie doświadczenie z walk w postseason. Razem z Drummondem mogą pogrzebać w trumnie każdego, kto się tam zapuści, a po drugiej stronie parkietu, atakować obręcz jak nikt inny.


Ale hola, hola!! Mamy przecież jeszcze jednego wybitnego wysokiego!! Co z nim? Greg Monroe był światłem w ciemnych wiekach ery Johna Kuestera. Za Lawrence'a Franka dalej się rozwijał. W zeszłym sezonie zaczął grywać na czwórce i szło mu różnie - dobrze rozgrywał z high post i atakował po koźle, ale nie ustabilizował rzutu z 5-6 metra na tyle, żeby rozciągnąć strefę. Wyglądało to jakby sam sobie nie ufał. Będzie musiał rozwijać się w tym kierunku, żeby móc spędzać jak najwięcej czasu na parkiecie razem z Drummondem. Ale dość narzekania. Monroe to prawdziwy franchise player. Inteligentny, skoncentrowany młody gracz, który potrafi być bardzo efektywny. Pamiętacie jego pierwsze mecze? Miałem wrażenie, że jest najwolniejszy na boisku i co drugi jego rzut jest blokowany. Ale już po kilku spotkaniach Łoś dostosował się i zaczął siać postrach, zwłaszcza na atakowanej desce. Kiedy Detroit Basketball było pogrążone w narzekaniach niezadowolonych weteranów - role playerów, Monroe polepszał się z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc, roku na rok. Tego lata, wraz z Drummondem, byli w szerokiej kadrze do reprezentacji USA. Monroe pokazał, że poprawił  obronę. Do swoich firmowych przechwytów, dodał lepszą pracę nóg i blok.


Łoś będzie po tym sezonie zastrzeżonym wolnym agentem. Jeżeli dalej będzie się tak rozwijał, odnajdzie się w systemie Mo Cheeksa i wciąż będzie prezentował pozytywną postawę poza boiskiem, nie widzę, żeby nie dostał kontraktu zbliżonego do maxa. A co na to Pistons? Niby mają już podpisanego Smitha. Ale Monroe jest w wieku zbliżonym do Drummonda, z którym mogliby stanowić jeden z najlepszych tandemów młodych wysokich. A jeżeli szukasz perspektywicznego gracza, wokół którego można zbudować tożsamość drużyny, trudno trafić lepiej.

Powiedzmy więc to głośno. Frontcourtem Detroit stoi !!! Wystawienie trojki Smith-Monroe-Drummond może stwarzać problemy, ale ma potencjał na absolutną dominację. Jest to niepokojące i ekscytujące zarazem. Trochę jak utopijna wizja koszykarskiego architekta. Mówcie co chcecie, ale ja nie mogę się doczekać aż to zobaczę na własne oczy.


Przód przodem, ale, na dobre czy złe, piłka najczęściej będzie w rękach Brandona Jenningsa, któremu wszyscy chyba zazdroszczą przenosin do Detroit, bo co chwila ktoś chce go bić.



Widać, że się nie przejmuje i "dobrze" się bawi. Ale to tylko pozory, bo The Game też ponoć starał się go lutować. Cóż, haters gonna hate ;-)


Dobra, dość szydery. W Detroit będzie się wymagało, żeby Brandon w odpowiednim momencie dostarczał piłkę wysokim. Podobno teraz zobaczymy zupełnie innego gracza niż w Milwaukee. Trzeba na to patrzeć z dystansem, ale też trzeba podkreślić, że Jennings ma przegląd pola, timing i umie grać pick&roll. Ma więc podstawy, żeby być efektywny. Od tego będzie zależało czy Tłoki będą pracować miarowo, a silnik się nie zatrze. Trener Mo Cheeks, sam były wybitny rozgrywający, powiedział, że nie da chwili wytchnienia Brandonowi i oczekuje od niego mniej trudnych rzutów, a więcej dystrybucji. Jennings ma dopiero 24 lata, a jego styl gry ewoluował. Są więc podstawy, żeby mieć nadzieję. Z drugiej strony, będzie zdecydowanie lepszym dyrygentem niż Brandon Knight, więc już mamy postęp. A w razie trudności, za plecami czai się pewien dobrze znany w Motown staruszek. Ale to już inna kategoria.

Czynnik X:
Chauncey B-B-Billups pogodził się z Joe Dumarsem i postanowił spędzić spokojną starość w Michigan. Ale hej!! Nie mówcie mu o tym, bo tak naprawdę ma aspiracje do gry w pierwszej piątce. Powiedział, że jest PG, a w Clippers grał na dwójce, żeby móc przebywać na boisku. Nie ma problemu z grą obok drugiego rozgrywającego, o ile często będzie mógł mieć piłkę w rękach i podejmować decyzje. Dobra, dość tych warunków, bo jeszcze pomyślimy, że Billups jest kapryśny, a przecież trudno znaleźć gracza, który byłby lepszym liderem i miał tak stabilizujący wpływ na drużynę. Na co więc możemy liczyć? Oczywiście pięknie by było jakbyśmy w nadchodzącym sezonie zobaczyli renesans Billupsa, na miarę powrotu Bena Wallace’a w sezonie 2009-10. Ale nie ma co fantazjować i de facto taka druga młodość stworzyłaby trudną sytuację w kontekście rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie. Jest jednak dość prawdopodobne, że Billups będzie przebywał na parkiecie w kluczowych momentach i brał na siebie odpowiedzialność za podjęcie kluczowych decyzji, jak to już tysiące razy bywało.

Kentavious Caldwell-Pope nie rozegrał nawet minuty na zawodowych parkietach, jeśli nie liczyć ligi letniej. Ale jego profil i umiejętności w takim stopniu trafiają w potrzeby Tłoków, że trudno nie przypuszczać, że dostanie szansę i ją wykorzysta. Wysoki SG, dobry strzelec zza łuku, gra po obu stronach parkietu, zbiera i asystuje. Ponadto nie potrzebuje mieć piłki w rękach, żeby być przydatny. Dokładnie o to chodzi. Nie sądzę, że od razu zagra w pierwszej piątce, ale nie zdziwiłbym się jakby do niej wskoczył w trakcie sezonu. Jeżeli spełni, podkreślam: nie przerośnie, spełni, pokładane w nim oczekiwania, nie widzę nikogo lepszego na dwójkę. Chyba , że …

Luigi „Gigi” Datome ma 26 lat i już bogatą karierę zawodową oraz reprezentacyjną. Ostatnio wymiatał na Eurobaskecie. Na pierwszy trening z Pistons przybył wymęczony długą podróżą z Europy, ale od razu zrobił na wszystkich wrażenie umiejętnościami strzeleckimi. Gra jako SF i ma ku temu warunki, ale nie jest wykluczone, że może też być czasem wykorzystywany na dwójce. Ciężko powiedzieć jak jego kariera rozwinie się za Oceanem, ale stawiam, że ma największy potencjał, żeby zaskoczyć i ukraść minuty na obwodzie. Pistons bardzo liczą na jego umiejętności strzeleckie, ale Datome umie też rozegrać piłkę i zaatakować po koźle. Ponadto odgraża się, że będzie defensorem na miarę Shane’a Battier. Osobiście, nie mam nic przeciwko.

Cała reszta:
Rodney Stuckey. Pamiętacie gościa? Najpierw PG przyszłości, potem SG przyszłości, następnie 6 gracz przyszłości, a ostatnio kandydat do wymiany. Ale mamy nowego coacha i nowe porządki. Choć brzmi to trochę niewiarygodnie, nie zdziwiłbym się gdyby Stuckey się odbił i walczył o miejsce w pierwszej piątce. Jego słabość na dystansie nie pomoże, ale siła i potencjał defensywny już tak. W każdym razie, jak dobrze by mu nie szło, nie widzę, że mógłby na dłużej pozostać w Detroit. Być może, czym lepiej będzie grał, tym szybciej zostanie wymieniony.

Lubię Willa Bynuma, kto nie lubi!! Ale wracając do Detroit postawił się i został postawiony w trudnej sytuacji. Jest trzecim lub czwartym rozgrywającym w składzie. Nie jest zagrożeniem za trójkę w drużynie, która desperacko potrzebuje rozciągnięcia strefy. Na jego korzyść działa synergia, którą wypracował z Drummondem. Być może Joe D. przewietrzy skład, co ułatwi Willowi walkę o minuty na parkiecie.
Kyle Singler robi wszystko dobrze, nic wybitnie. Miał słabszą końcówkę sezonu i na pewno entuzjazm związany z jego potencjałem nieco osłabł. Teraz będzie walczył o minuty jako zmiennik na trójce. Nie polecam jednak ustawiać go jako SG. Jeżeli ponownie odnajdzie się rzutowo i wciąż będzie szarpał w obronie, ma szansę zadomowić się w rotacji.

Jonas Jerebko pewnie najchętniej zapomniałby o sezonie 2012-13. Chociaż pod koniec dostał szansę i ją wykorzystał. Gracz, który przebojem wskoczył do pierwszego składu w sezonie 2009-10 i imponował wszechstronnością i walecznością. Potem zerwanie ścięgna Achillesa wyeliminowało go na cały sezon. Kiedy wrócił, starał się robić więcej niż umiał, za co Lawrence Frank na długo przykuł go do ławy. Nie ma szansy na dużo minut, kiedy na czwórce mogą grać Greg Monroe i Josh Smith. Ale, podobnie jak Singler, jeżeli będzie grał z zaangażowaniem i solidnie w defensywie, co potrafi, ma szansę mieć swoje miejsce w rotacji.

Charlie Villanueva … hmm … Tak, wiem, schodzący kontrakt i kandydat do wymiany. Ale też pamiętajmy, że w zeszłym seoznie Villanueva dosyć dobrze sprawdzał się jako rzucający PF, a w obecnym składzie nie ma w tym zakresie konkurencji. Ale, ale ..

Josh Harrellson ostatnio zniknął nam z pola widzenia, ale jako Knick był całkiem przyzwoity. Ma dobrą technikę i chyba nie jest tak straszny w obronie jak CV. Przeskoczenie Charliego to jego plan minimum.

Peyton Siva dobrymi występami w lidze letniej i postawą na treningach wydrapał sobie miejsce w składzie. Jest n-tym PG i trudno mu będzie choćby powąchać parkiet. Ale ciężka praca może się opłacić, jeżeli kontuzje zdziesiątkują skład, lub Joe D zrobi kolejne roszady. A może wypożyczenie do któregoś z klubów ligi europejskiej?

Ja pierniczę!! Tony Mitchell!! Tak, bardzo chciałem to powiedzieć. Mitchell jest ogrem o niesamowitej sile i dynamice. Umie też co nieco na półdystansie. Ale na teraz jest ostatni w długim szeregu graczy na pozycji PF. Może okoliczności będą mu sprzyjać, ale nie spodziewam się oglądać go zbyt często na parkiecie. A może szkoda, bo mogło by być ciekawie.Dawać go do konkursu wsadów!!

I tak to wygląda. A nad wszystkim czuwać będzie jak ojciec najlepszy Mo Cheeks, człowiek, który nie jest gładki, ani wygadany, ale mam nadzieję, że gracze będą chcieli dla niego grać. Jak powiedział kiedyś late great Chuck Daly, "it's not the X's and O's, it's the Jimmys and Joes". I tego się trzymajmy!!!

Sztab w komplecie

Henry Bibby, ojciec Mike'a i były kolega z drużyny trenera Mo Cheeksa, a ostatnio asystent w Memphis, dopełnił sztab trenerski Tłoków. Kolejny asystent to pracujący w ostatnich sezonach z Lawrencem Frankiem John Loyer. Bernard Smith i Rasheed Wallace będą odpowiedzialni za rozwój zawodników. J-Smoove i Drummond już ćwiczą pod okiem tego drugiego m.in. grę tyłem do kosza i półdystans. Można przyjmować zatrudnienie Sheeda z uśmiechem, ale trudno się nie zgodzić, że ma wiele do przekazania. A raczej nie trzeba się martwić czy jego głos będzie słyszany. Były asystent w Thunder Maz Trakh, nie wiem za co będzie odpowiedzialny, ale czytałem, że jest bystrym gościem z doświadczeniem z różnych lig na świecie.

Head coach Mo Cheeks był ostatnio przypomniany na NBA.TV przy okazji powtórki finałów Wschodu Celtics - Sixers z '81 roku. Pierwszy raz miałem okazję w pełni docenić jak świetnym był graczem. Nieustępliwy w obronie, zdyscyplinowany, bardzo solidny w rozgrywaniu piłki, popełniający mało strat, dbający przede wszystkim o wykreowanie pozycji dla innych.

Natomiast jako trener Cheeks ma opinię nieco słabo przygotowanego i zbyt nastawionego na spontaniczność. Liczę,  że będzie miał dobry kontakt z graczami, a talentu ma tyle, że Pistons na pewno będą lepsi. Ale żeby ustawić system, który będzie optymalnie wykorzystywał niezbyt harmonijnie ułożony skład, będzie potrzebował pomocy asystentów. Mam nadzieję, że ją dostanie i dobrze wykorzysta.

Joe Dumars zatankował. Zatankował dobrymi graczami, nie przejmując się czy do siebie pasują. Teraz pora to ogarnąć. Powodzenia!!!

Joe Dumars się zwierza

Dumars nie jest człowiekiem słowa. Albo może raczej jest człowiekiem niewielu słów i odpowiedniej intonacji. Nie komunikuje się z fanami zbyt często i nie wypowiada się zbyt jasno. Wiadomo, taka praca - nie można ujawniać zbyt wiele. Ale kiedy Joe wypowiada z namaszczeniem dosyć ogólne stwierdzenia, żeby nie powiedzieć komunały, i robi to ze swoim południowym akcentem, pauzując po każdym zdaniu niczym papież, czasem sam już nie rozróżniam kiedy nie może powiedzieć więcej, kiedy robi słuchaczy w wała, a kiedy po prostu maskuje swoją indolencję. Dlatego wywiad, którego udzielił jednemu z najlepszych, no dobra, najlepszemu obecnie gościowi jeżeli chodzi o publicystykę dotyczącą NBA Zachowi Lowe jest szczególny. Dumars odsłania nieco kulisy procesu decyzyjnego sztabu Pistons. Bardzo ciekawe fragmenty dotyczące oceny talentu Brandona Jenningsa.

I'd also say this: We like his ability to see the floor. He shoots a lot, but it’s not that he doesn’t see the floor well. During the four days we were talking about the trade, we broke down hours and hours and hours of film of him, watching him, offensively, just watching his assists. Just watching to see: “Does he see the floor?” And for us, that really hammered it home.
I did a big Jennings piece last year, and watched a lot of film again after you guys made the trade. And it does seem as if he’s improved as a passer, which is weird to say — that he has some Chris Paul start-and-stop to his game now, he’s better at reading the floor, etc.
We absolutely had to see that. If you see it, now it's just a matter of it becoming repetitive, with the change of pace, the hesitations, waiting for the guys on a fast break to fill the trail spots — you have to see those things. And he sees it. Now, the question becomes: Hey, look, we need you to look for that at all times, and to not ever miss it. You have got to make those plays. We are going to sit him down, watch film with him, and say, “Hey, look: You see it.”
It’s no secret Jennings wore out his welcome in Milwaukee. He was seen there as pouty, selfish, entitled. You’re obviously confident that won’t repeat itself in Detroit. Why?
You have to dig deeper than just the kind of scuttlebutt you hear. We talked to a lot of people inside that locker room and in that organization. They definitely mentioned their concerns, but after talking to people, I felt comfortable with it. I feel real comfortable with it, as a matter of fact. We’ve never shied away here in Detroit from guys who supposedly have issues. We feel like if he’s a decent person, that we can deal with him. We’re not here to save the world. We’ve had some guys in here that were … a little different.


Oczywiście gorąco polecam całość.

PG of the present



Dzisiaj Pistons zaprezentują na konferencji prasowej swojego nowego PG. Kolejny PG of the future? Niedawny, Brandon Knight wybrał się w drugą stronę, do Milwaukee. Poprzedni, Rodney Stuckey wciąż jest w składzie, ale mówi się o nim częściej jako o elemencie w wymianie, niż produktywnym graczu. Swoją drogą może nie do końca słusznie. Coś mi mówi, że Stuckey może mieć solidny sezon po okiem Mo Cheeksa. Co oczywiście nie znaczy, że czeka go w Detroit świetlana przyszłość.
Wbrew temu, czego oczekiwało wielu fanów, Joe Dumars nie przejmował się tego lata dopasowaniem graczy do potrzeb drużyny, wychodząc z założenia, że Tłokom po prostu brakuje talentu. Podpisał super utalentowanego, choć trochę chimerycznego, skrzydłowego Josha Smitha, który pozycją mocno wchodzi na pole Grega Monroe. Sprowadził z powrotem byłego kapitana mistrzowskiego składu Pistons Chauncey Billupsa, który wydawał się za dobry, żeby być zmiennikiem Brandona Knighta, ale też za stary, żeby prowadzić drużynę przez 2/3 meczu. Ruchem, który w większym stopniu adresował potrzeby Tłoków na obwodzie było dodanie MVP włoskiej ligi Luigi Datome. Wybrany w drafcie SG, dobry strzelec i defensor Kentavious Caldwell-Pope najbardziej trafia w potrzeby. 
Przybycie Josha Smitha i ustawienie go z młodym, ale już doświadczonym Gregiem Monroe i młodym, ale elektryzującym Andre Drummondem sprawiło, że dla Brandona Knighta zaczął tykać zegar. Wsparcie ze strony Billupsa? OK. Może kolejne wzmocnienia na obwodzie? Super. Ale niemoc Knighta jako playmakera stawała się coraz bardzie widoczna w zestawieniu z potencjałem wysokich. Wszyscy chwalili Knighta za pracowitość, niezłomność i dojrzałość. Został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, przechodząc w skróconym lockoutem sezonie 2011/12 prawdziwy chrzest bojowy jako główny ball handler drużyny. Dobrze bronił i trafiał zza łuku. Powoli kontynuował postępy w drugim sezonie. Jednak wymiana Taya Prince’ a dzięki której w Detroit wylądował Jose Calderon unaoczniła wszystkim jak słabym playmakerem jest Knight. Tu gdzie Calderon bawił się pick & rollem, korzystając lub nie z kolejnych zasłon, Knight zakozłowywał się 7 metrów od kosza, tracąc przegląd pola, co skutkowało albo złym rzutem, albo stratą.
A Jennings? Wygląda na to, że jest raczej PG of the present. Braki w jego grze były już nie raz omawiane. Jeżeli ma wykonać kolejny krok w swojej karierze musi poprawić defensywę i selekcję rzutów. Wszyscy w Detroit na to liczą, choć względna stagnacja, która przechodził w Milwaukee każe patrzeć w przyszłość z pewną obawą. Ale tu gdzie Knight niedomagał, Jennings daje radę. Pick & roll? Proszę bardzo. Dostarczyć piłkę podkoszowemu w dogodnej sytuacji? Da się zrobić. Dzięki temu ofensywa Tłoków ma szansę działać płynnie. Może będziemy oglądali akrobatyczne rzuty, które jak wpadają, zapierają dech w piersiach, ale często nie wpadają i wtedy irytują. Może zobaczymy trochę marudzenia i malkontenctwa. Ale drużyna ma więcej talentu, a piłka będzie we właściwych momentach trafiać tam gdzie jest go najwięcej, czyli z przodu.
W końcu trzeba też wyrazić uznanie dla tego jak Joe Dumars rozegrał sytuację. Długo czekał, a Jennings coraz bardziej przekonywał się, że nie dostanie 8 cyfrowego kontraktu. W końcu Joe D zaczął rozmowy z były współpracownikiem, a obecnie GMem Bucks Johnem Hammondem. Gdy media coś wyniuchały, odpowiedział, że nie negocjują wymiany rozgrywających, tylko rozmawiali o swoich psach. W końcu zaaranżował transakcję sign-and-trade, dzięki czemu oszczędził cap space i zrobił trochę miejsca w składzie. Przyda się, bo obecne wcielenie Tłoków jest dalekie od produktu końcowego. Ale Brandon Jennings jest naszym PG teraźniejszości. Miejmy nadzieję, że przekona nas, że przyszłość też należy do niego. Powodzenia!!!

Brandon Jennings w Detroit !!!

Jak podają tzw. "źródła", właśnie dopinana jest wymiana na linii Bucks - Pistons. W ramach sign and trade Tłoki pozyskają rozgrywającego Brandona Jenningsa, który podpisze trzyletni kontrakt na 24 mln $. Do Milwaukee przeprowadzą się Brandon Knight, Khris Middleton i Slava Krawcow.

Ten ruch jest kolejną roszadą po podpisaniu skrzydłowego Josha Smitha i sprowadzeniu byłego kapitana Pistons Chauncey'ego Billupsa. Jennings stanowi wzmocnienie na pozycji PG, a jego zasięg pomoże rozciągnąć strefę. W wieku 23 lat jest zdecydowanie bardziej ustabilizowanym graczem niż Brandon Knight i po prostu bardziej utalentowanym. Skuteczny za trzy, nie robi wielu strat i zdecydowanie ma tzw. swagger. Młody wiek pozwala przypuszczać, że jego niedostatki w grze mogą zostać w dużym stopniu zniwelowane.

Teraz trochę o tych niedostatkach. Po eksplozywnym debiutanckim sezonie, kiedy pokazał się jako super utalentowany punktujący, w kolejnych latach Jennings zbierał coraz więcej krytyki za zbytnie skoncentrowanie na własnym rzucie, niską skuteczność i niedostateczne kreowanie partnerów. Nie jest też wybitnym obrońcą. Krytyka była niekiedy niezasłużona, tym bardziej, że ostatnio Jennings poprawił swoje statystyki asyst i koncentrował się w większym stopniu na grze zespołowej. Jednak jako zastrzeżony wolny agent i jeden z najlepszych potencjalnie dostępnych PG budził niewielkie zainteresowanie wśród GMów innych drużyn. Dodatkowo już od roku wyrażał niezadowolenie ze swojej pozycji w Bucks, dając do zrozumienia, że jest niedoceniany, co z kolei mogło wskazywać na trudny charakter i rozdęte ego.

Pistons podpisują więc gracza o nieprzeciętnym talencie, ale niosącego ze sobą pewne ryzyko. Moja opinia? Warto. Jennings jest zdecydowanie lepszy niż Brandon Knight. Zmiana otoczenia może mu wyjść na dobre, a kontrakt który podpisze nie będzie aż tak wielkim obciążeniem. Na dobre, czy złe, Joe Dumars postanowił przebudować drużynę tu i teraz. W tej sytuacji, Pistons prawdopodobnie nie mogli zyskać więcej.

Na oceny przyjdzie jeszcze czas, ale rozmach, z jakim dokonują się zmiany, potencjał, jak również wątpliwości, które budzi sprowadzenie Josha Smitha i Jenningsa sprawiają, że czeka nas naprawdę ciekawy sezon. Ta strzelba może być groźną bronią, ale może też wypalić w stopę. Ale to nie koniec przebudowy. Za rok schodzą kontrakty Rodneya Stuckey i Charliego V, a Tłoki znów będą miały możliwość kolejnych znaczących ruchów.

Niebawem analiza potencjału nowego rozgrywającego Tłoków i słów kilka o nowym rozgrywającym Bucks, Brandonie K. Stay tuned !!!

Chauncey B-B-B-Billups!!!

... wraca do Detroit. Niesamowite!! Sheed na ławce, Billups na boisku!! Właśnie miałem pisać o tym czy Brandon Knight sprosta wyzwaniu gry na jedynce w pierwszym składzie, kiedy ni stąd ni zowąd pojawiło się wzmocnienie w postaci legendy Tłoków. Billups podpisał dwuletni kontrakt na kwotę ok. 5 mln. z opcją drużyny w drugim roku. Jeszcze kilka tygodni temu mówiło się, że Pistons o nim myślą i że już nie chowa urazy do Dumarsa, ale potem wszystko przycichło. Zakładano, że ostatnie lata kariery Billups będzie chciał spędzić w drużynie, która walczy o najwyższe cele. No i w końcu taka drużyna się znalazła;-)))

A teraz powrót na ziemię. Czego możemy się spodziewać po Chaunceym? Wiadomo, że nie gry na pozimie z czasów w Detroit. Również nie z czasów Denver. Ale już może bliżej tego co prezentował w Knicks. W każdym razie, liczę, że wróci do pełni sił i będzie grał lepiej niż ostatnio w Clippers. A nawet jak nie, to nikt nie będzie miał do niego pretensji. Jest weteranem, który ma wspierać młodego PG Brandona Knighta. A może stworzą duet a'la Ty Lawson - Andre Miller. Cóż, chyba nie będzie to tak wyglądało. Mam nadzieję, że klimat Michigan będzie służył Billupsowi jak przed laty. Welcome back Mr. Big Shot!!!



Gettin creative


Okno transferowe oficjalnie otwiera się dopiero jutro, ale większość klasowych wolnych agentów już dogadało się z klubami. Zaplanowano też sporo transferów. Tymczasem Pistons wciąż nie wzmocnili się na obwodzie, co miało być priorytetem tegorocznego offseason. Skrupulatnie przeglądałem więc listę pozostałych wolnych agentów i popadałem w coraz większy frasunek. Oczywiście zostają wymiany, ale to trudno przewidzieć.


Tymczasem (to jedno z moich ulubionych słów), Tłoki podpisały 25 letniego skrzydłowego Virtus Roma Luigi Datome!! Moja wiedza o ligach europejskich jest minimalna, więc nie będę się silił na scouting. Ale wiem, że Datome to aktualny MVP włoskiej ligi i filar reprezentacji. Jest świetnym strzelcem, co widać w statystykach: 51.5% za dwa, prawie 40% zza łuku, 92.6% z linii. Młody, ale doświadczony gracz, umie też zaatakować z kozła. Kreatywny, ze względu na swój wzrost, zasięg i sprawność był prawdziwym wyzwaniem dla defensyw na parkietach Euroligi. Jak będzie w NBA? Cóż, zainteresowanych jego usługami było wiele drużyn, w tym San Antonio Spurs - to kolejny dobry prognostyk. Gigi podpisał dwuletni kontrakt za 3,5 mln $. Wygląda na dobry ruch. Kolejny ...


Will Bynum zostaje w Detroit

Will Bynum podpisał dwuletni kontrakt na 5.75 mln $. Dobra cena i dobry ruch. Bynum miewał wahania formy w trakcie swojej kariery w Detroit. Był też różnie, często źle, wykorzytywany przez trenerów. Nigdy jednak nie stracił zaangażowania. W zeszłym sezonie stworzyli z Andre Drummondem lokalne Lob City. Były też mecze, kiedy Bynum wiózł Pistons do zwycięstwa lub zaciętej końcówki. Często bywał najlepszym playmakerem w drużynie. Wiemy co potrafi, a czego nie. Moim zdaniem jest dobrą opcją jako drugi rozgrywający. Problem jest z pierwszą, tzn. czy Brandon Knight ustabilizuje formę i będzie potrafił uruchamiać partnerów. Niewielu w niego wierzy, ale ja, uważam, że będzie się rozwijał. Kolejna niewiadoma to Rodney Stuckey, którego Detroit chce wymienić, ale nie ma gwarancji, że do tego dojdzie. Tymczasem Bynum jest pewną opcją. Welcome back Will the Thrill !!


Guess who's back !!!

Zaczęła się liga letnia i o tym miałem pisać. Tymczasem, wiecie kto zasiądzie na ławce Tłoków w drugim meczu przeciwko Celtics? Tak, ktoś kto pomieszkiwał i tu i tam, a pochodzi z Filadelfii. Panie i Panowie!! Rasheed Wallace oficjalnie dołączył do sztabu szkoleniowego Pistons jako asystent coacha Mo Cheeksa. Cóż mogę powiedzieć? Trudno się nie cieszyć. I to nie tylko dlatego, że Rasheed był jednym z najważniejszych elementów mistrzowskiego składu. Przy całej jego kolorowej osobowości i tendencji do kolekcjonowania fauli technicznych, Sheed jest graczem o nieprzeciętnej boiskowej inteligencji. A w jego zdolności komunikacyjne chyba nikt nie wątpi ;-)) Wallace będzie się specjalizował w przygotowaniu wysokich. Drummond, Monroe, Smith, Krawcow i Mitchell będą pod dobrymi skrzydłami. Ball don't lie!!

J-Smoove w Motown!!!

Właśnie miałem pisać o tym, że pula wolnych agentów szybko się wyczerpuje. Wiadomo, że Chris Paul i Dwight Howard byli poza dyskusją. Ale następnie Andre Iguoadala, O.J. Mayo. Jarrett Jack, J.J. Reddick, Kyle Korver i niedawny prawdziwy rozgrywający Tłoków Jose Calderon uzgodnili warunki z innymi drużynami. Chcialem też pisać o tym, że o ile stargana przeciętnością drużyna i zniechęceni fani potrzebują wzmocnień  nadziei, to poczekanie i szukanie okazji w wymianach nie jest złym rozwiązaniem. Tłoki mają z przodu dwóch młodych graczy, którzy mogą być kluczem do przyszłych sukcesów i zapewnić zrównoważony wzrost.

Ale Joe D. nie czekał. Nie chciał czekać też Tom Gores. Więc zamiast cierpliwie wzmacniać obwód, żeby ułatwić pracę duetowi Drummond - Monroe, Tłoki rozpoczęły kluczową fazę przebudowy od podpisania wszechstronnego i super utalentowanego skrzydłowego Josha Smitha. J-Smoove jest świetnym graczem, ale jego zdolność do gry jako SF stoi pod znakiem zapytania. Natomiast jako PF będzie zabierał minuty Gregowi Monroe. Jak będzie więc wyglądała rotacja z przodu? Trzech utalentowanych graczy, którzy dzielą pomiędzy siebie minuty na dwóch pozycjach to niekoniecznie zły pomysł. Ale czy wpłynie to negatywnie na rozwój młodych wysokich?

Największe potrzeby Tłoków znajdują się na obwodzie, stąd wielu fanów ma mieszane uczucia co do sprowadzenia J-Smoove'a. Ale myślę, że możemy śmiało przypuszczać, że to nie koniec ruchów. Pistons niedawno chcieli wymienić Rodneya Stuckey i Charliego V. Kończące się kontrakty, 8 mln. pod pułapem płacowym i otwarte deklaracje Joe D i konieczności wzmocnienia obwodu. Kolejne ruchy są więc tylko kwestią czasu. Jak to nastąpi i kurz opadnie, będziemy mogli rzetelnie ocenić kierunek, w którym Dumars i Gores prowadzą drużynę.

Tymczasem przyjrzyjmy się graczowi, kóry podpisał największy kontrakt od czasów Chauncey Billupsa i Rasheeda (ale tylko nieznacznie większy od Bena Gordona) i zamiast narzekać, cieszmy się talentami, które Josh Smith przywiezie ze sobą do Michigan. A tych talentów jest wiele - skuteczność w pomalowanym, szybkość, dynamika, przechwyty, asysty, zbiórki, bloki, doświadczenie w play off. Smith jest wyjątkowym graczem. Był pierwszym wolnym agentem, z którym Dumars się spotkał i to dosłownie minutę po otwarciu okna transferowego. Ostatnio spekulowało się, że może dołączyć do swojego kumpla Dwighta Howarda w Houston. Dallas też było opcją, a Atlanta mogła zaoferować dłuższy kontrakt. Josh Smith wybrał jednak Detroit. Widocznie wizja, którą roztoczyli przed nim Dumars i Mo Cheeks okazała się przekonująca. A może Pistons dali po prostu najwięcej kasy? Możliwe. Ale dla kogoś kto ma 27 lat, status gwiazdy i jest trzecim najlepszym wolnym agentem A.D. 2013 liczą się perspektywy rozwoju i szanse na sukces. Na razie skład Tłoków wygląda kuriozalnie. Ale roszady będą trwały, być może do zamknięcie okna transferowego w lutym. Tymczasem Pistons mają swoją gwiazdę. Nie materiał na gwiazdę, nie byłą gwiazdę, tylko wybitnego gracza wchodzącego w swój prime. To, poza wzmocnieniem boiskowym, zmienia sposób postrzegania Detroit w lidze. W końcu jesteśmy na mapie. Popatrzmy więc na gościa, którego będziemy oglądać w koszulce Pistons przez kolejne 4 lata. A jest na co. Powodzenia J-Smoove!! Word up Detroit!!








P.S.
Kto chce zobaczyć Dre i J-Smoove'a razem na boisku ręka w górę;-)))

Georgia on my mind!!


Noc, kiedy niespodzianki sypały się jak z rękawa, a nowo wybrani rookies często od razu zmieniali destynacje. Tłoki wybrały z numerem 8 rzucającego obrońcę Georgia. Tak, Kentavious Caldwell-Pope
dołączy do Pistons, mimo, że jak sam wcześniej mówił, zdziwiłby się, bo nie miał treningu w Detroit. Cóż, jakby spojrzał wstecz, przekonałby się, że Joe D nie waha się wybierać zawodników z mniejszych szkół, ani tych, z którymi się nie spotkał na wywiad - patrz. Greg Monroe, Brandon Knight, Rodney Stuckey. Z KCP Dumars spotkał się w ostatnich dniach na obiad, ale nie na trening. Ale to już nieważne.

Kentavious Caldwell-Pope piął się w rankingach przed draftem, ale nr. 8 to był jego spodziewany top. Pistons, teoretycznie, sięgnęli więc może trochę niżej, szczególnie biorąc pod uwagę, że Trey Burke, Michael Carter Williams i C.J. McCollum byli wciąż dostępni. Ale, nie powołujmy się na rankingi, w momencie, kiedy nr. 1 większości z nich, Nerlens Noel spadł na szóste miejsce, żeby zaraz zostać wymieniony do Sixers (hmm ... ci czyżby i nie wierzyli w nową fryzurę Andrew Bynuma?).

KCP  to dobry wybór. Moja wiedza o NCAA jest ograniczona, ale logika, którą kierowali się Pistons, w wydaje się słuszna. Wybrali dobrego strzelca, zarówno po zasłonach, jak z kozła. Szybkiego (drugi czas w sprincie w całej klasie draftu 2013), atletycznego gracza, który ma również zadatki na niezłego obrońcę w NBA, a już jest świetnym zbierającym. Oczywiście czas pokaże, czy był to słuszny wybór, ale na teraz, jest OK.


W drugiej rundzie, Tłoki wzmocniły się atletycznie i defensywnie, dodając skrzydłowego z talentem do blokowania, Tony'ego Mitchella i rozgrywającego mistrzów NCAA Louisville, Peytona Sivę.

O wyborach w drugiej rundzie przeważnie mówi się niewiele. Często niesłusznie. Mitchell miał pójść w pierwszej rundzie. Natomiast Peyton Siva to mistrz NCAA z Louisville, gdzie grał 4 sezony. Powiem tak, chłopak ma swagger. Nie wiem jak będzie wyglądała rotacja na jedynce, ale sądzę, że Peyton Siva może grać solidne minuty jako energizer. Co ciekawe, jest dopiero trzecim graczem samoańskiego pochodzenia wybranym w drafcie. Polecam jego krótkie bio na wiki.


Więcej szczegółów już wkrótce. Stay tuned!!

Zbliża się Draft

Już w najbliższy czwartej dowiemy się kogo Pistons wybiorą z ósmego miejsca w pierwszej rundzie, a kogo w drugiej rundzie, gdzie mają wybory nr. 37 i 56. A może wymienią pick w jakiejś transakcji?
Draft A.D. 2013 ma być raczej słaby i nie ma wyraźnych faworytów. Ale wiadomo, jak trudno jest ocenić potencjał młodych graczy, którzy jeszcze nawet nie powąchali zawodowego parkietu. Pistons są już nieźle ustawieni pod względem młodego talentu. Jednak wciąż mają tyle problemów, że mogą sobie pozwolić na wybór najlepszego gracza, bez względu na pozycję. Koncentrując się na pierwszej rundzie, spójrzmy na czołówkę, dzieląc graczy na tych, którzy prawdopodobnie będą poza zasięgiem Pistons i te bardziej realistyczne wybory. Zapraszam.

Pierwszy koszyk. Czołówka:
  • Nerlens Noel. 19 letni center Kentucky Wildcats był jednym z 2-3 topowych rekrutów po szkole średniej. Poszedł do stajni trenera Johna Calipariego, którego Dzikie Koty zdominowały i wygrały mistrzostwo NCAA rok wcześnej. Niestety sezon 2013/13 był rozczarowaniem, a Cats nawet nie weszli do turnieju mistrzowskiego. Natomiast Nerlens Noel nie zawiódł. Jest surowy w ofensywie, ale atletyzm, talent defensywny i doskonałe instynkty sprawiają, że jest prototypowym nowoczesnym centrem - szybkim, mobilnym, skupionym na obronie pomalowanego. Problem: wraca po operacji zerwanego więzadła i nie wiadomo, czy będzie gotowy na początek sezonu. Ale drużyna, która go wybierze i tak będzie miała przed sobą długą drogę rozwoju i chętnie na niego zaczeka.
  • Ben McLemore. Klasyczny rzucający obrońca. Doskonały w catch & shoot, solidny z kozła. Skuteczny za 2 i zza łuku. Miał swoje problemy w turnieu NCAA i podobno różnie idzie mu podczas audiencji z klubami NBA. Ale Ben McLemore kipi potencjałem i jest już graczem dobrze ufromowanym. Byłbym zszokowany, jakby wypadł poza Top 3.
  • Otto Porter. Tak jak McLemore jest skrojony na miarę SG, Otto Porter to prototypiczny niski skrzydłowy. Gwiazda Georgetown Hoyas, którzy słyną głównie z doskonałych podkoszowych (patrz. Patrick Ewing, Alonzo Mourning, Dikembe Mutombo, Roy Hibbert, Greg Monroe;-), ale nie tylko (patrz. Allen Iverson). Porter pokazał się jako gracz wszechstronny, o dobrych warunkach fizycznych (choć musi dodać trochę masy), nawet jak na ligę zaowdową. Imponował też dojrzałością, opanowaniem i zachowaniem poza boiskiem. Skuteczny za 2 i zza łuku, bardzo dobry zbierający, umie też znaleźć kolegów. Drużyna, która potrzebuje natychmistowego wzmocnienia na pozycji SF i chciałaby wybrać bezpiecznie, nie powinna się długo namyślać.  
  • Victor Oladipo. 21 lat, pozycja SG. Gracz, który, gdyby dotrwał do ósmego wyboru, byłby świetnym kandydatem dla Tłoków. Super atletyczny, dynamiczny, robi wrażenie, jakby nigdy nie zwalniał. Najmocniej zaznaczył swoją obecność po bronionej stronie parkietu, gdzie był regulrnie delegowany do krycia i wyłączenia najlepszego zawodnika obwodu przeciwnika. Nieustępliwy i utalentowany obrońca. Niewielki wzrost rekompensuje niesamowitym zasięgiem ramion. Pracowity, dobry duch zespołu. Ktoś w typie Tony'ego Allena, czy Kawhi Leonarda. W ataku bardzo poprawił trójkę, którą trafiał za skutecznością prawie 45%, głównie po odegraniach. Duża część jego gry ofensywnej oparta jest na ruchu bez piłki i ścięciach wzdłuż linii końcowej.
  • Anthony Bennett. Gość trochę między pozycjami. Zbudowany jak silny skrzydłowy, ale o wzroście Jasona Maxiella. Dobry tyłem do kosza i dominujący w pomalowanym, solidny rzut z półdystansu i dystansu. Aktywny i dynamiczny, dobry na koźle, szczególnie jak na swoje rozmiary. Niski wzrost nadrabia dużym zasięgiem ramion. Znalezienie odpowiedniej pozycji na pozimie zawodowym będzie dla niego wzyzwaniem, ale wielu undersized PFs przed nim zrobiło wielkie kariery w lidze. Da radę. Fakt, że potrafi też sypnąć trójkę, tylko mu pomoże.
  • Alex Len. Wymiarowy center Maryland. Doskonałe warunki fizyczne, miękka kiść i zasięg do dalszego półdystansu. Świetnie czuje się w pomalowanym, ścinając z pick & roll. Obiecująco wygląda też w post up. Bywał trochę zagubiony, ale ma potencjał, żeby dominować, a warunki fizyczne ułatwią mu przejście na zawodostwo. Ćwierkają ptaszki, że Cavs rozważają wybranie go z pierwszym numerem. To się czyta!
Drugi koszyk. Czyli w naszym zasięgu:
  • Trey Burke. O liderze Michigan Wolverines i zdobywcy różnorakich tytułów gracza roku w NCAA, trochę już pisałem. Burke miałby potencjał, żeby stać się lokalną gwiazdą i wielu fanów koszykówki w Michigan marzy, żeby dołączył do Tłoków. Sam Burke wspominał, że chętnie zostałby w okolicy. To piękne, ale pamiętajmy, że lokalną gwiazdą można się stać, jak się gra jak gwiazda. A czy Burke ma taki potencjał? Gracz bardzo kreatywny, doskonały floor general, szczególnie w pick & roll. Nie boi się brać na siebie odpowiedzialności w kluczowych momentach, korzystając ze swojego prawie nielimitowanego zasięgu (patrz niżej). Ale pamiętajmy, że Burke jest klasycznym rozgrywającym. Zawsze stara się wykreować partnerów i dostarczyć im piłkę w dobrym momencie i dogodnej pozycji. Na niekorzyść przemawiają niski wzrost i raczej drobna budowa, połączone z brakiem oszałamiającego przyspieszenia.

  • Shabazz Muhammad. Jeszcze rok temu typowany na wybór w Top 3, Shabazz Muhammad regularnie zsuwał się w rankingach. Co o tym zadecydowało? Głównie kontrowersje dotyczące rzekomego zaniżenia wieku i braku sukcesów, prowadzonych przez niego UCLA Bruins. Padały oskarżenia o trudny charakter i samolubność. Ale pamiętajmy, że w ostatnich latach Pistons wybierali właśnie graczy, których notowania spadły i znaleźnli się niżej niż można było przypuszczać. Wyszło całkiem nieźle. A co z Muhammadem? Otóż, umie grać w koszykówkę i mógłby zapełnić dziurę, którą mamy na dwójce. Specjalizuje się w catch & shoot po zasłonach. Umie też zaatakować z kozła, przeważnie kończąc rzutem z półdystnsu, albo floaterem. Kreatywny i bardzo utalentowany ofensywnie. Dobry zbierający. Niezbyt lubi dzielić się piłką, ale trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to wynik egoizmu, czy taktyki UCLA. Słabszy po bronionej stronie. Nie ma 20 lat, ale ma 21. Może jest samolubny, ale na pewno jest graczem z charakterem i ogromną wolą walki. I na pewno jest umie zdobywać punkty, a to chyba ważne?
  • C.J. McCollum. Jeżeli chcecie gracza, który jest doświadczony i gra ze sprytem, trzeba uważnie przyjrzeć się C.J. McCollumowi. Combo guard, który spędził 4 lata na niewielkiej uczelni Lehigh. Świetnie trafia trójkę (ponad 51%!!), gra na wysokiej skuteczności, zarówno z kozła, jak i catch & shoot. Po poważnej kontuzji stopy chyba nie ma już śladu. Pytanie dla Pistons, czy są gotowi zainwestować w kolejnego gracza pomiędzy pozaycjami 1 - 2. McCollum podobno miał trening i rozmowę w The Palace.
  • Kentavious Caldwell-Pope. Gracz, który może być idealną odpowiedzią na potrzeby Tłoków. Wymiarowy SG.  Prawie 200 cm. wzrostu i prawie 100 kg. wagi. Skuteczny zza łuku jako spot up shooter. Doskonały z kozła, szczególnie z półdystansu, gdzie używa kilku zdecydowanych ruchów w kierunku obręczy, żeby zrobić sobie miejsce do rzutu. Moim zdaniem, czarny koń w wyścigu do ósmego miejsca. Spędził dwa sezony na uczelni Georgia, gdzie zrobił ogromne postępy. A wiecie, że Joe D nie wacha się wybierać graczy z mniejszych szkół. 
  • Cody Zeller. Najlepszy wysoki gracz na poziomie uniwesyteckim. Dynamiczny, dobry technicznie tyłem do kosza. Umie trafić z półdystansu, jak również skończyć w kontrze. Wydaje się najlepszy spośród braci Zeller. Skauci obawiają się, czy niewielki zasięg ramion i przeciętny atletyzm pozwolą mu zaistnieć na poziomie zawodowym. Natomiast jako pierwszy wysoki z ławki, który wnosi dużo aktywności i ma potencjał ofensywny, powinien się sprawdzić. 
  • Michael Carter-Williams. Lider Syracuse Orange. Rozgrywający o wzroście prawie  200 cm, z ogromnym zasięgiem, doskonały podający. Zawsze szuka partnerów. Umie zaatakować obręcz, szybki w kontrze. Ze względu na swój rozmiar i sukcesy na poziomie uniwersyteckim, MCW jest intrygującym materiałem na rozgrywającego w NBA. Eksperci zastanawiają się czy słaby rzut z dystansu, szczególnie zza łuku, oraz dosyć wysoki kozioł pozwolą mu stabilnie rozwijać się na poziomie zawodowym. Jeżeli Pistons szukaliby rozgrywającego, to wybór sprowadza się do kogoś z grupy: Trey Burke, MCW i ew. C.J. McCollum.
Jak widać, w czołowce tegorocznego draftu jest kilku graczy, którzy swoim profilem odpowiadają potrzebom Tłoków. Natomiast drużyna, która ma przed sobą perspektywę letnich inwestycji i wiele potrzeb do zaspokojenia, niekoniecznie będzie zawężać swój wybór do graczy obwodu. Jak to się skończy zobaczymy już w nocy z czwartku na piątek. Zapraszam!!