Joe Dumars się zwierza

Dumars nie jest człowiekiem słowa. Albo może raczej jest człowiekiem niewielu słów i odpowiedniej intonacji. Nie komunikuje się z fanami zbyt często i nie wypowiada się zbyt jasno. Wiadomo, taka praca - nie można ujawniać zbyt wiele. Ale kiedy Joe wypowiada z namaszczeniem dosyć ogólne stwierdzenia, żeby nie powiedzieć komunały, i robi to ze swoim południowym akcentem, pauzując po każdym zdaniu niczym papież, czasem sam już nie rozróżniam kiedy nie może powiedzieć więcej, kiedy robi słuchaczy w wała, a kiedy po prostu maskuje swoją indolencję. Dlatego wywiad, którego udzielił jednemu z najlepszych, no dobra, najlepszemu obecnie gościowi jeżeli chodzi o publicystykę dotyczącą NBA Zachowi Lowe jest szczególny. Dumars odsłania nieco kulisy procesu decyzyjnego sztabu Pistons. Bardzo ciekawe fragmenty dotyczące oceny talentu Brandona Jenningsa.

I'd also say this: We like his ability to see the floor. He shoots a lot, but it’s not that he doesn’t see the floor well. During the four days we were talking about the trade, we broke down hours and hours and hours of film of him, watching him, offensively, just watching his assists. Just watching to see: “Does he see the floor?” And for us, that really hammered it home.
I did a big Jennings piece last year, and watched a lot of film again after you guys made the trade. And it does seem as if he’s improved as a passer, which is weird to say — that he has some Chris Paul start-and-stop to his game now, he’s better at reading the floor, etc.
We absolutely had to see that. If you see it, now it's just a matter of it becoming repetitive, with the change of pace, the hesitations, waiting for the guys on a fast break to fill the trail spots — you have to see those things. And he sees it. Now, the question becomes: Hey, look, we need you to look for that at all times, and to not ever miss it. You have got to make those plays. We are going to sit him down, watch film with him, and say, “Hey, look: You see it.”
It’s no secret Jennings wore out his welcome in Milwaukee. He was seen there as pouty, selfish, entitled. You’re obviously confident that won’t repeat itself in Detroit. Why?
You have to dig deeper than just the kind of scuttlebutt you hear. We talked to a lot of people inside that locker room and in that organization. They definitely mentioned their concerns, but after talking to people, I felt comfortable with it. I feel real comfortable with it, as a matter of fact. We’ve never shied away here in Detroit from guys who supposedly have issues. We feel like if he’s a decent person, that we can deal with him. We’re not here to save the world. We’ve had some guys in here that were … a little different.


Oczywiście gorąco polecam całość.

PG of the present



Dzisiaj Pistons zaprezentują na konferencji prasowej swojego nowego PG. Kolejny PG of the future? Niedawny, Brandon Knight wybrał się w drugą stronę, do Milwaukee. Poprzedni, Rodney Stuckey wciąż jest w składzie, ale mówi się o nim częściej jako o elemencie w wymianie, niż produktywnym graczu. Swoją drogą może nie do końca słusznie. Coś mi mówi, że Stuckey może mieć solidny sezon po okiem Mo Cheeksa. Co oczywiście nie znaczy, że czeka go w Detroit świetlana przyszłość.
Wbrew temu, czego oczekiwało wielu fanów, Joe Dumars nie przejmował się tego lata dopasowaniem graczy do potrzeb drużyny, wychodząc z założenia, że Tłokom po prostu brakuje talentu. Podpisał super utalentowanego, choć trochę chimerycznego, skrzydłowego Josha Smitha, który pozycją mocno wchodzi na pole Grega Monroe. Sprowadził z powrotem byłego kapitana mistrzowskiego składu Pistons Chauncey Billupsa, który wydawał się za dobry, żeby być zmiennikiem Brandona Knighta, ale też za stary, żeby prowadzić drużynę przez 2/3 meczu. Ruchem, który w większym stopniu adresował potrzeby Tłoków na obwodzie było dodanie MVP włoskiej ligi Luigi Datome. Wybrany w drafcie SG, dobry strzelec i defensor Kentavious Caldwell-Pope najbardziej trafia w potrzeby. 
Przybycie Josha Smitha i ustawienie go z młodym, ale już doświadczonym Gregiem Monroe i młodym, ale elektryzującym Andre Drummondem sprawiło, że dla Brandona Knighta zaczął tykać zegar. Wsparcie ze strony Billupsa? OK. Może kolejne wzmocnienia na obwodzie? Super. Ale niemoc Knighta jako playmakera stawała się coraz bardzie widoczna w zestawieniu z potencjałem wysokich. Wszyscy chwalili Knighta za pracowitość, niezłomność i dojrzałość. Został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, przechodząc w skróconym lockoutem sezonie 2011/12 prawdziwy chrzest bojowy jako główny ball handler drużyny. Dobrze bronił i trafiał zza łuku. Powoli kontynuował postępy w drugim sezonie. Jednak wymiana Taya Prince’ a dzięki której w Detroit wylądował Jose Calderon unaoczniła wszystkim jak słabym playmakerem jest Knight. Tu gdzie Calderon bawił się pick & rollem, korzystając lub nie z kolejnych zasłon, Knight zakozłowywał się 7 metrów od kosza, tracąc przegląd pola, co skutkowało albo złym rzutem, albo stratą.
A Jennings? Wygląda na to, że jest raczej PG of the present. Braki w jego grze były już nie raz omawiane. Jeżeli ma wykonać kolejny krok w swojej karierze musi poprawić defensywę i selekcję rzutów. Wszyscy w Detroit na to liczą, choć względna stagnacja, która przechodził w Milwaukee każe patrzeć w przyszłość z pewną obawą. Ale tu gdzie Knight niedomagał, Jennings daje radę. Pick & roll? Proszę bardzo. Dostarczyć piłkę podkoszowemu w dogodnej sytuacji? Da się zrobić. Dzięki temu ofensywa Tłoków ma szansę działać płynnie. Może będziemy oglądali akrobatyczne rzuty, które jak wpadają, zapierają dech w piersiach, ale często nie wpadają i wtedy irytują. Może zobaczymy trochę marudzenia i malkontenctwa. Ale drużyna ma więcej talentu, a piłka będzie we właściwych momentach trafiać tam gdzie jest go najwięcej, czyli z przodu.
W końcu trzeba też wyrazić uznanie dla tego jak Joe Dumars rozegrał sytuację. Długo czekał, a Jennings coraz bardziej przekonywał się, że nie dostanie 8 cyfrowego kontraktu. W końcu Joe D zaczął rozmowy z były współpracownikiem, a obecnie GMem Bucks Johnem Hammondem. Gdy media coś wyniuchały, odpowiedział, że nie negocjują wymiany rozgrywających, tylko rozmawiali o swoich psach. W końcu zaaranżował transakcję sign-and-trade, dzięki czemu oszczędził cap space i zrobił trochę miejsca w składzie. Przyda się, bo obecne wcielenie Tłoków jest dalekie od produktu końcowego. Ale Brandon Jennings jest naszym PG teraźniejszości. Miejmy nadzieję, że przekona nas, że przyszłość też należy do niego. Powodzenia!!!