Deeetroit basketball !!!

Pistons wygrali na otwarcie sezonu pierwszy raz od czterech lat. Ostatnio udała im się ta sztuka, pod wodzą nieustraszonego Johna Kuestera, kiedy w sezonie 2009/10 osiągnęli bilans 27 : 55. Dlatego bardziej niż wczorajsza wygrana cieszy styl, w jakim to się wydarzyło. Wizards też mają ambicje wejścia do playoffs i wszyscy w organizacji powtarzają to jak mantrę. W pierwszej połowie Trevor Ariza zdobył 22 punkty, głównie z trójek. Wszystko co opuszczało jego ręce lądowało na dnie siatki. Bradley Beal godnie go wspierał. Ale nie o nich mowa. Pistons szybko wyszli na prowadzenie i utrzymywali kilku - kilkunasto punktowy dystans. Chauncey Billups został wywołany jako ostatni przez naszego super spikera Johna Masona. Był to emocjonalny moment, a the Palace zareagowało owacją. Chauncey nie  grał dużo przed sezonem, ale szybko pokazał, że umie kontrolować grę, jak prawdopodobnie nikt inny w składzie. Wiem, brzmi to trochę strasznie,w końcu Billups ma 37 lat. Wczoraj spędził na boisku 30 minut, trafił połowę rzutów, w tym 4 trójki, zgodnie z ksywą, w ważnych momentach i wszystkie osobiste. Co widać w skrócie, dyrygował drużyną również podczas przerw. Andre Drummond w pierwszej połowie terroryzował na atakowanej desce.


Potem miał kłopoty z faulami i zwolnił tempo. Całe szczęście Greg Monroe szybko przejął inicjatywę robiąc w pomalowanym siekane kotlety. 24 pkt., 16 zbiórek, 12/15 z linii. Josh Smith zaliczył 19-5-5 i wykonał parę niesamowitych ruchów. Wszyscy wysocy szukali się wzajemnie podaniem, a Smith przede wszystkim starał się wykreować pozostałych.
Ciekawie i trochę nieoczekiwanie wyglądała rotacja z tyłu. Will Bynum wyszedł w pierwszym składzie. Grał nierówno, ale w końcówce trafiał ważne rzuty. Pierwszym z ławki był Kentavious Caldwell-Pope, który nie mógł się wstrzelić z dystansu, ale skutecznie atakował obręcz i bronił. Kyle Singler grał na trójce ze Smithem i Monroe z przodu. Rotacja wypadła pomysłowo i skutecznie. I tak pierwszy mecz sezonu 2013/14 przechodzi do historii!!


Jutro wycieczka do Memphis. Nie będzie łatwo, ale w końcu Pistons to podobno tacy młodsi bracia Grizzlies, a Billups spotka się z Tayem Princem. Będę o tym pisał. Stay tuned!!

Ostatnie prognozy

Proszę zapiąć pasy. Zaczynamy sezon 2013/14!! Po wielu latach stagnacji, kłótni, mierności i chaosu wreszcie możemy mieć nadzieję na lepsze wyniki. Play – off wydaje się realnym celem, ale nic nie przyjdzie łatwo, zwłaszcza na początku, kiedy Tłoki startują z przetrzebionym kontuzjami backcourt.
Oto trzy rzeczy, moim zdaniem, warte oglądania w nadchodzącym sezonie:

  1. Wielka trójka. Współpraca i efektywność frontcourt Pistons jest podstawowym warunkiem sukcesu w nadchodzącym sezonie. Jeżeli to nie wypali, szanse na użycie Grega Monroe w wymianie, aby wzmocnić siłę ognia, wzrosną.
  2. Point guard. Potrzeba stabilności i kompetencji. Brandon Jennings ma kompetencje, ale czy jest stabilny i czy będzie się potrafił dostosować do sytuacji? Will Bynum pokazał, że może być wartościowym zmiennikiem, a Chauncey Billups też pewnie będzie miał jeszcze coś do powiedzenia.
  3. Spacing. Gigi Datome przesiedział preseason z kontuzją. Kentavious Caldwell-Pope potrzebuje czasu. Czy podzespół w składzie Singler-Datome-KCP-Villanueva będzie w stanie zapewnić celność zza  łuku po odegraniach? Copy/paste: Jeżeli to nie wypali, szanse na użycie Grega Monroe w wymianie, aby wzmocnić siłę ognia, wzrosną.
A oto moje prognozy oparte na pogłębionej wieloletniej wiedzy eksperckiej, analizie trendów, sytuacji rodzinnej i materialnej zawodników, ich osobistych preferencji, etc., czyli wróżenie z fusów:

  1. Pistons będą mieli na początku trudności. Absencja Brandona Jenningsa, Rodneya Stuckey, kontuzja Datome – to wszystko wydłuży proces zgrania i określenia ról. Przewiduję, że przed świętami zobaczymy lepszy flow i większą regularność, a forma ostatecznie ustabilizuje się w drugiej połowie sezonu.
  2. Brandon Jennings nie zmieni diametralnie swojego stylu gry. Razem z Willem Bynumem stworzą ciekawą rotację na jedynce, ale będzie brakowało skuteczności i siły w defensywie. To jednak wystarczy, żeby Pistons wyglądali przynajmniej przyzwoicie na rozegraniu. Jennings trafi też parę wielkich rzutów w ważnych momentach.
  3. Josh Smith będzie miał statystycznie słabszy rok, ale często będzie najważniejszym graczem na boisku i najlepszym playmakerem. Będzie krył najlepszego skrzydłowego i zaliczał przechwyty z pomocy.
  4. Gigi Datome wejdzie w rolę najlepszego strzelca Pistons i będzie grał jako podstawowy rezerwowy. Wypracuje dobrą synergię z Willem Bynumem i Drummondem.
  5. Kyle Singler umocni swój status wszechstronnego zadaniowca i będzie podstawowym graczem w rotacji.
  6. Rodney Stuckey będzie grał nieźle, dopóki go nie wymienią. A potem to już nie wiem.
  7. Tony Mitchell z czasem będzie dostawał szanse gry po 10-12 minut i będzie komentowany jako kolejny wysoki fizyczny gracz Pistons i super atleta. Tak go to rozochoci, że weźmie udział w konkursie wsadów i ... kto wie.
  8. Kentavious Caldwell-Pope będzie się adaptował powoli, ale stopniowo odnajdzie się w drugiej połowie sezonu.
  9. W połowie sezonu Pistons wezmą udział w wymianie, żeby wzmocnić obwód. Niestety częścią tej wymiany będzie Greg Monroe.
  10. Andre Drummond będzie zaliczał średnio double-double. Będzie kandydatem do nagrody dla gracza, który dokonał największego postępu, ale jej nie zdobędzie.
A teraz przystąpmy do sprawdzania. Deeeetroit basketball !!!

Co nam mówi przedsezonowa szklana kula

Za nami preseason. Drużyna taka jak Tłoki, czyli pełna nowych graczy, których dopasowanie stoi pod znakiem zapytania, powinna wykorzystać ten czas, żeby maksymalnie ułatwić sobie wejście w sezon. Tymczasem Brandon Jennings i Rodney Stuckey od razu odpadli z kontuzjami i będą wyłączeni w pierwszych meczach sezonu. To utrudni start, ale też otworzyło możliwość gry lub dłuższych minut dla innych graczy. Co więc się udało, a co nie. Cienie i blaski preseason A.D. 2013.
  • Josh Smith jako SF. J-Smoove to gracz, o którego wadach mówi się zdecydowanie za dużo. Rzuci czasem długą dwójkę, żuje gumę, ma znudzoną minę ... a ta plaga stonki ostatniego lata ... Dość!! Miło było zobaczyć, że Smith sprawdza się jako SF i zapewnia, że cały frontcourt może rozgrywać piłkę między sobą. Niczego nie forsował, zapewniał dobry ruch piłki i pozwalał, żeby gra przychodziła do niego. Jego wszechstronność jest imponująca. Rozgrywanie w ataku pozycyjnym i w kontrze, gra na dystansie i tyłem do kosza, no i co pewien czas jakieś oryginalne zagranie. Na pozycji SF grają w lidze LeBron James, Kevin Durant, Carmelo Anthony, Paul George, Paul Pierce. Trudno sobie wyobrazić lepszego obrońcę przeciwko nim. Josh Smith wygląda jak SF, kóry może grać PF, a nie odrotnie. To dobra wiadomość dla wszystkich fanów Pistons. Nie był specjalnie skuteczny, ani nie zdominował żadnego meczu. Za to pokazał się jako super glue guy i nie zabierał gry Drummondowi i Monroe, a dodawał im skrzydeł. Idźmy w stronę światła!!



  • Andre Drummond wciąż nie trafia osobistych. Andre Drummond dłubie w nosie. Andre Drummond skończył się na Kill Em All. Andre Drummond w żadnym meczu nie zszedł poniżej 10 zbiórek, z Minesotą zanotował 20, a średnio w preseason 14. Nieźle odnajdywał się w ataku pozycyjnym, próbując nawet post up. Ale największy postrach sieje przemykając się wzdłuż linii końcowej pod atakowaną tablicą. Żaden podkoszowy nie może być pewien, że Dre nie eksploduje po niecelnym rzucie i nie wyrwie ofensywnej zbiórki. W swojej farbie też dominował, choć nie ustrzegł się błędów. Ale to normalne. Tymczasem widać postęp i  widać, że Drummond daje radę przebywając na boisku ponad 30 min. A, i pick&roll z Willem Bynumem wciąż działa.

  • Kyle Singler nie zdominował analiz przedsezonowych. Po słabszej drugiej połowie zeszłego sezonu przeważał pogląd, że straci miejsce w pierwszym, wzmocnionym, składzie. Cóż, wygląda na to, że może właśnie je wywalczył. Mo Cheeks porównał go do swojego kolegi z czasów gry w Sixers Bobby'ego Jones'a. Jones nie imponował statystykami, ale w każdym elemencie gry był dobry, a swoją energią, sprytem i intensywnością w defensywie łatał wszystkie dziury. Takie porównanie to nobilitacja dla Singlera, ale nie jest bezzasadne. Kyle trafiał 37% z gry, ale też zza łuku. Natomiast potrafił wstrzelić się w ważnym momencie. Przede wszystkim jednak czytał grę i był dla przeciwników niewygodnym obrońcą. Gra ze sprytem i pewnością weterana. O ile Josh Smith to mistrz wszechstronności, Singler jest jego wiernym giermkiem. Zdziwiłbym się gdyby w najbliższą środę, nie wyszedł w pierwszym składzie. 

  • Will Bynum to wciąż Will Bynum, ale wobec braków na jedynce, pokazał, że może prowadzić zespół przez cały mecz. Wszyscy wiemy, że jest dynamiczny, umie się dostać pod obręcz i zdobywać punkty seriami. Ale też na tyle dobrze organizował grę partnerom, że trudno go będzie trzymać na ławce. Teoretycznie startował jako, być może, dopiero czwarty rozgrywający w rotacji i Pistons, w obecnym składzie, nie byli dla niego najlepszym otoczeniem. Rodney Stuckey może zostać wymieniony w trakcie sezonu, Czy Bynum jest przed, czy za Billupsem w kolejce do gry na jedynce? Sądząc po ostatnich występach, powinien grać po 20 minut na mecz.
  • Greg Monroe jest pierwszą opcją Detroit w post up. Dobrze robił sobie miejsce i dostawał się pod obręcz. Kilka razy popisał się wręcz spektakularną techniką. Gorzej było z wykończeniem. Na szczęście obecność Dre jest w takich sytuacjach bardzo pomocna. Wciąż niepewny z dystansu.
  • Rookies. Kentavious Caldwell-Pope zderzył się w Detroit wysokimi oczekiwaniami. Jego atletyzm, obrona i zbiórki miały pomóc zapełnić dziurę na obwodzie. Defensywa i intensywność są na miejscu. To zapewni mu minuty na boisku. Ale jeżeli chce, żeby było ich więcej, musi ustabilizować formę strzelecką. Był skuteczniejszy zza łuku niż z w ogóle z gry. Robił niezłe wrażenie, ale moim zdaniem, Kyle Singler jest obecnie zdecydowanie lepiej przygotowany do gry w pierwszej piątce. I w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Peyton Siva grywał średnio 27 minut, a z Orlando prawie cały mecz. Bywało różnie, ale zdecydowanie nie znalazł się w NBA przypadkowo. Kontuzja Jenningsa, Stuckey i Billupsa to najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Tak hartowała się stal. Tony Mitchell, zwany również ogrem, nie nagrał się zbyt wiele. Świetnie pokazał się przeciwko Nets, kiedy zaliczył double - double. Ofensywna zbiórka, dobitki to jego chleb powszedni. MoCheeks go komplementował. Jeżeli będzie ciężko pracował i grał z pasją ma szansę przeskoczyć  Charliego V. i Jonasa Jerebko.
  • Jerebko pokazał, że jest nieźle przygotował y i pracował nad trójką. Grywał po niespełna 20 minut i to jest dla niego realistyczny cel. Charlie Villanueva wygląda za to jakby zależało mu, żeby utrzymać wysoką temperaturę na swoim krześle. Czasem się poderwie, żeby dopingować kolegów, ale to tylko ze względów higienicznych. Ciepło mu tam i przytulnie.Josh Harrelson powinien dać radę go zastąpić.
  • Preseason nie dostarczył jednoznacznej odpowiedzi na pytanie jak rozwinie się projekt pt. "powrót Chauncey B-B-Billupsa". Billups miał jakieś drobne kontuzje, na przemian grał i odpoczywał. Niech się wyleczy, trafi parę trójek, dostanie się na linię i podejmuje dobre decyzje. Zapewne Cheeks będzie na nim bardziej polegał w pierwszych meczach sezonu, niż podczas przedsezonowej rozgrzewki. Grał nieźle, ale widać, że stracił sporo dynamiki. Cóż, jeżeli ktoś ma sobie poradzić z jej brakiem, to właśnie on.
Pistons pokazali, że ich frontcourt może dobrze funkcjonować. Widać, że starają się metodycznie egzekwować ofensywę w ataku pozycyjnym przez trzech wysokich i wygląda to obiecująco. To najważniejsza wiadomość. Problemy na obwodzie pozostają i nie pojawił się na razie żaden wybawiciel, choć trzeba powiedzieć, że Singler, Jerebko, KCP i Josh Smith robili co mogli, żeby rozciągnąć grę. Powodzenia!!!

Rywalizacje?

Rywalizacje na Wschodzie. Prze ostatnie lata z rozrzewnieniem można było wspominać lata 90te i czasy wspaniałych starć Bulls - Knicks, Knicks - Pacers, Heat - Knicks itd, itp. Wygląda na to, że w tym sezonie Bulls, Pacers i Nets wzmocnili się na tyle, żeby poważnie zagrozić supremacji Heat i toczyć między sobą zacięte starcia. Pistons, po ostatnich wzmocnieniach, mogą włączyć się do rywalizacji mniejszego formatu, szczególnie w swojej, Centralnej Dywizji. Liczyłem, że dwa mecze - z Bulls i Cavs będą tego przedsmakiem. Niestety Pistons wypadli blado. Rozumiem, że Bulls u siebie, w pierwszym meczu Derricka Rose'a na własnym parkiecie, to trochę za dużo, szczególnie, że przetrzebiony kontuzjami obwód prawie nie istniał. Dzień później z Cavs, przy wyrównanym meczu, Tłoki w pod koniec opadły z sił. Dzisiaj szansa na odbicie się w spotkaniu z Magic. A na rywalizacje trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję, że nie dłużej niż do początku sezonu regularnego. Jeżeli Tłoki chcą z kimkolwiek rywalizować, muszą być zagrożeniem dla każdego, w tym najlepszych. O to będzie się toczyła gra w tym sezonie. Zaistnieć i pokazać, że jest na czym dalej budować. Go Pistons!!!

Pistons over Brooklyn

Brandon Jennings dalej leczy ząb, a Gigi Datome ścięgno. Chauncey Billups po prostu nie gra, a Rodney Stuckey przeszedł udaną operację kciuka. Tymczasem:

  1. Will Bynum dalej wykorzystuje swoją szansę. Wczoraj miał 11 asyst, podejmował dobre decyzje i nie tracił piłki. Peyton Siva dostał szansę jako zmiennik Bynuma. Zdobył 8 pkt. w 15 minut, ale miał też 5 strat.
  2. Niedawno Mo Cheeks powiedział, że nie traktuje Kyle'a Singlers jako SG. Powiedział, że Kyle może trochę grać na dwójce, ale jest bardzie niskim skrzydłowym. Cóż, być może zmienił zdanie i będzie się musiał w nim utwierdzić, bo Singler drugi raz wyszedł w pierwszym składzie na dwójce i pokazał, że jest tam najlepszą opcją. Może nie widać tego specjalnie w statystykach, ale Singler dodaje dobrego flow ofensywie, a w obronie potrafi naprawdę być niewygodnym przeciwnikiem. Miał słabszą drugą połowę zeszłego sezonu i startuje trochę z tylnego rzędu, ale koniec końców dwumetrowy gość, dobry obrońca, podający i, co najważniejsze, rzucający, może okazać się najlepszą opcją.
  3. Frontcourt znów wyglądał lepiej niż solidnie. Andre Drummond trafił 6/8 z gry i 3/3 z linii, momentami totalnie dominując środek. Pokazał też trochę dobrego post up. Ale jego siła to sprint w kierunku obręczy, ofensywne zbiórki, dobitki. Drummond chowa się przy linii końcowej i eksploduje zza rogu tablicy po lob lub zbiórkę. Naprawdę trudno go zatrzymać. Tony Mitchell zaliczył double-double w 25 minut. Cóż, nigdy dość wysokich, atletycznych graczy.
A, i Pistons wzięli Brooklyn. Wiem, że to tylko preseason, ale można nabrać apetytu na sezon regularny i play off ;-)) Go Pistons!!!

Heat check

Chociaż to tylko preseason, miło popatrzeć jak Pistons walczą z Heat jak równy z równym. Jednocześnie wyraźnie widać, że nie grają płynnie w ofensywie i mają braki w składzie. Ale, po latach dołowania, widzieć, że Pistons są w stanie być trudnym przeciwnikiem dla najlepszych, bezcenne. Oto kolejna garść obserwacji.

  1. Coraz bardziej zaczynam wierzyć we frontcourt Smith-Monroe-Drummond. Smith ma większe predyspozycje do gry na trójce, niż sądziłem. Przy tym jest idealnym glue playerem. Nie zabiera gry Monroe, ani Drummondowi, a ustawia ich w dobrych pozycjach i zapewnia większą płynność w ofensywie. Gra głównie podaniem i obroną, a przede wszystkim głową. Oczywiście nie przeszkadza, że trafił 5/7 trójek w dwóch meczach. Jest też jednym z ... niewielu graczy, którzy mogą dorównać LeBronowi  siłą i szybkością. Btw. James schudł i wygląda na to, że, o ile to w ogóle możliwe, poprawił dynamikę. J-Smoove jest jednym z najlepiej wyposażonych przeciwko niemu obrońców.  Miło będzie obserwować ich starcia.
  2. Andre Drummond rzucił, no bardziej wepchnął, 21 pkt. (8/10) i zebrał 11 piłek. Just sayin ...
  3. Rodney Stuckey przytrzasnął kciuk drzwiach samochodowych i będzie poza grą przez kilka tygodni. Źle dla niego i źle dla Pistons, którzy jak przypuszczam, chcieli go wypromować przed ewentualną wymianą. Tymczasem szansę dostał nieustraszony Will Bynum. Dostał i wykorzystał - 28 pkt., 6 asyst w ponad 46 minut. Brandon Jennings nie grał z powodu bolącego zęba. Mam nadzieję, że rotacja na obwodzie wzmocni się i ustali w najbliższych miesiącach, a Will the Thrill będzie jej stały elementem. Zasłużył na to i umie się odpłacić.
Dzisiaj spotkanie bliskiego stopnia z new look Brooklyn Nets. Go Pistons!!!

Haifa Haifa!!

Jesteśmy już po pierwszym meczu preseason przeciwko mistrzom Izraela Maccabi Haifa. Spotkanie przebiegało pod dyktando gospodarzy, a goście dali się stłamsić, szybko stracili flow w ofensywie i podejmowali dużo złych decyzji. Także pewne zwycięstwo Tłoków niewiele nam mówi. Natomiast ciekawie było popatrzeć jak nowy skład egzekwuje w ataku i obronie. Oto garść obserwacji:

  1. Greg Monroe wygląda jak najlepszy gracz Tłoków i wschodząca gwiazda ligi. W lecie mocno pracował nad szybkością, obroną indywidualną i pomalowanego. We wtorek efekty było widać gołym okiem. Skuteczny w low post, świetne rozgrywanie z high post, dobra obrona w środku.
  2. Frontcourt Smith-Monroe-Drummond wygląda obiecująco. Smith zaczynał ze skrzydła lub z rogu i kiedy defensywa zagęszczała środek, pewnie trafiał trójki (3 na 4), lub wjeżdżał do środka.
  3. Dziura z tyłu. O ile Brandon Jennings wyglądał przyzwoicie i na pewno jest bardziej kreatywny w rozgrywaniu, niż jego poprzednik, to na dwójce czarna dziura. Chauncey Billups, który wybiegł w pierwszym składzie, punktował tylko z linii i wyglądał na ... 37 lat. Rodney Stuckey jest chwalony przez coacha Mo Cheeksa. OK, był aktywny w obronie i dobrze się poruszał. Ale nie trafia zza łuku i jego obecność w wyjściowej piątce będzie uwypuklała słabości reszty składu. Kentavious Caldwell-Pope nie był może zbyt widoczny ale też koledzy niespecjalnie go kreowali. Pokazał intensywność w obronie, aktywność i spryt. Ponoć na razie nie jest faworytem w wyścigu o tytuł pierwszego SG Tłoków.
Dzisiaj nieco bardziej miarodajny test przeciwko mistrzom Miami Heat. Go Pistons!!!

Ruszyła maszyna ...


Pistons, jak reszta ligi, mieli wczoraj dzień otwarty dla mediów przed rozpoczęciem obozu przygotowawczego. W piątek ośrodek treningowy w The Palace otworzy swoje podwoje i goście będą mogli obejrzeć trening drużyny. Już w najbliższy wtorek Pistons rozegrają pierwszy sparing z Maccabi Haifa, a potem kolejne przeciwko drużynom NBA.

Czas więc najwyższy zrobić przegląd zasobów i zadać kluczowe pytania przed rozpoczynającym się już 30go października sezonem 2013/14.

Trzon:
Andre Drummond wkracza w swój drugi sezon na zawodowych parkietach i niesie ze sobą obietnicę lepszego jutra, po jutra i po po jutra. Jako rookie kręcił statystyki per 36 min. na poziomie, a czasem nawet lepsze niż Dwight Howard. Wątpliwości dotyczące jego energii, zaangażowania i chęci gry są już mglistym wspomnieniem. Z zeszłego sezonu mamy pakiet hajlajtów i wrażenie niesamowitej koordynacji, sprawności, siły, instynktu. W lidze letniej Dre wyglądał dosłownie jakby grał z dzieciakami, choć sam jest dużym dzieckiem – rozbrajająco szczerym, ujmującym i sympatycznym. Ale miesiąc miodowy już się kończy i zaraz przyjdzie czas weryfikacji. Coach Mo Cheeks powiedział, że nie widzi powodów, dla których miałby powstrzymywać Drummonda przed grą. Samo to powinno sprawić, że Dre zrobi duży krok naprzód. Musi poprawić osobiste, być dobrze przygotowany kondycyjnie, m.in. żeby uniknąć kontuzji. Wygląda na to, że jest na dobrej drodze. Fani Tłoków czekają na efekty tej pracy "jak na nielegal ziomków". Tymczasem przypomnijmy sobie z kim i z czym mamy do czynienia:



W powracających latami plotkach o transferze Josha Smitha do Detroit było ziarno prawdy. Joe Dumars naprawdę był nim zainteresowany i w lecie zmaterializował to zainteresowanie, oferując mu 4 letni kontrakt na sumę $54 mln. Wielu fanów i obserwatorów Tłoków miało już jednak wtedy mieszane uczucia. W końcu na pokładzie są Andre Drummond i Greg Monroe i po dodaniu Smitha, wszyscy będą sobie deptać po palcach w pomalowanym. Cóż, Joe D. nie przejmował się dopasowaniem graczy, wychodząc z założenie, że drużyna tak słaba przede wszystkim potrzebuje dodać talentu, a wszechstronność Smitha ułatwi wykorzystanie go na różnych pozycjach. I oto jest!! J-Smoove od razu sprawi, że Pistons będą mieli uzasadnione aspiracje do play off. Z resztę już to obiecał. Zapewni dobrą defensywę indywidualną i zespołową, wniesie doświadczenie z walk w postseason. Razem z Drummondem mogą pogrzebać w trumnie każdego, kto się tam zapuści, a po drugiej stronie parkietu, atakować obręcz jak nikt inny.


Ale hola, hola!! Mamy przecież jeszcze jednego wybitnego wysokiego!! Co z nim? Greg Monroe był światłem w ciemnych wiekach ery Johna Kuestera. Za Lawrence'a Franka dalej się rozwijał. W zeszłym sezonie zaczął grywać na czwórce i szło mu różnie - dobrze rozgrywał z high post i atakował po koźle, ale nie ustabilizował rzutu z 5-6 metra na tyle, żeby rozciągnąć strefę. Wyglądało to jakby sam sobie nie ufał. Będzie musiał rozwijać się w tym kierunku, żeby móc spędzać jak najwięcej czasu na parkiecie razem z Drummondem. Ale dość narzekania. Monroe to prawdziwy franchise player. Inteligentny, skoncentrowany młody gracz, który potrafi być bardzo efektywny. Pamiętacie jego pierwsze mecze? Miałem wrażenie, że jest najwolniejszy na boisku i co drugi jego rzut jest blokowany. Ale już po kilku spotkaniach Łoś dostosował się i zaczął siać postrach, zwłaszcza na atakowanej desce. Kiedy Detroit Basketball było pogrążone w narzekaniach niezadowolonych weteranów - role playerów, Monroe polepszał się z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc, roku na rok. Tego lata, wraz z Drummondem, byli w szerokiej kadrze do reprezentacji USA. Monroe pokazał, że poprawił  obronę. Do swoich firmowych przechwytów, dodał lepszą pracę nóg i blok.


Łoś będzie po tym sezonie zastrzeżonym wolnym agentem. Jeżeli dalej będzie się tak rozwijał, odnajdzie się w systemie Mo Cheeksa i wciąż będzie prezentował pozytywną postawę poza boiskiem, nie widzę, żeby nie dostał kontraktu zbliżonego do maxa. A co na to Pistons? Niby mają już podpisanego Smitha. Ale Monroe jest w wieku zbliżonym do Drummonda, z którym mogliby stanowić jeden z najlepszych tandemów młodych wysokich. A jeżeli szukasz perspektywicznego gracza, wokół którego można zbudować tożsamość drużyny, trudno trafić lepiej.

Powiedzmy więc to głośno. Frontcourtem Detroit stoi !!! Wystawienie trojki Smith-Monroe-Drummond może stwarzać problemy, ale ma potencjał na absolutną dominację. Jest to niepokojące i ekscytujące zarazem. Trochę jak utopijna wizja koszykarskiego architekta. Mówcie co chcecie, ale ja nie mogę się doczekać aż to zobaczę na własne oczy.


Przód przodem, ale, na dobre czy złe, piłka najczęściej będzie w rękach Brandona Jenningsa, któremu wszyscy chyba zazdroszczą przenosin do Detroit, bo co chwila ktoś chce go bić.



Widać, że się nie przejmuje i "dobrze" się bawi. Ale to tylko pozory, bo The Game też ponoć starał się go lutować. Cóż, haters gonna hate ;-)


Dobra, dość szydery. W Detroit będzie się wymagało, żeby Brandon w odpowiednim momencie dostarczał piłkę wysokim. Podobno teraz zobaczymy zupełnie innego gracza niż w Milwaukee. Trzeba na to patrzeć z dystansem, ale też trzeba podkreślić, że Jennings ma przegląd pola, timing i umie grać pick&roll. Ma więc podstawy, żeby być efektywny. Od tego będzie zależało czy Tłoki będą pracować miarowo, a silnik się nie zatrze. Trener Mo Cheeks, sam były wybitny rozgrywający, powiedział, że nie da chwili wytchnienia Brandonowi i oczekuje od niego mniej trudnych rzutów, a więcej dystrybucji. Jennings ma dopiero 24 lata, a jego styl gry ewoluował. Są więc podstawy, żeby mieć nadzieję. Z drugiej strony, będzie zdecydowanie lepszym dyrygentem niż Brandon Knight, więc już mamy postęp. A w razie trudności, za plecami czai się pewien dobrze znany w Motown staruszek. Ale to już inna kategoria.

Czynnik X:
Chauncey B-B-Billups pogodził się z Joe Dumarsem i postanowił spędzić spokojną starość w Michigan. Ale hej!! Nie mówcie mu o tym, bo tak naprawdę ma aspiracje do gry w pierwszej piątce. Powiedział, że jest PG, a w Clippers grał na dwójce, żeby móc przebywać na boisku. Nie ma problemu z grą obok drugiego rozgrywającego, o ile często będzie mógł mieć piłkę w rękach i podejmować decyzje. Dobra, dość tych warunków, bo jeszcze pomyślimy, że Billups jest kapryśny, a przecież trudno znaleźć gracza, który byłby lepszym liderem i miał tak stabilizujący wpływ na drużynę. Na co więc możemy liczyć? Oczywiście pięknie by było jakbyśmy w nadchodzącym sezonie zobaczyli renesans Billupsa, na miarę powrotu Bena Wallace’a w sezonie 2009-10. Ale nie ma co fantazjować i de facto taka druga młodość stworzyłaby trudną sytuację w kontekście rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie. Jest jednak dość prawdopodobne, że Billups będzie przebywał na parkiecie w kluczowych momentach i brał na siebie odpowiedzialność za podjęcie kluczowych decyzji, jak to już tysiące razy bywało.

Kentavious Caldwell-Pope nie rozegrał nawet minuty na zawodowych parkietach, jeśli nie liczyć ligi letniej. Ale jego profil i umiejętności w takim stopniu trafiają w potrzeby Tłoków, że trudno nie przypuszczać, że dostanie szansę i ją wykorzysta. Wysoki SG, dobry strzelec zza łuku, gra po obu stronach parkietu, zbiera i asystuje. Ponadto nie potrzebuje mieć piłki w rękach, żeby być przydatny. Dokładnie o to chodzi. Nie sądzę, że od razu zagra w pierwszej piątce, ale nie zdziwiłbym się jakby do niej wskoczył w trakcie sezonu. Jeżeli spełni, podkreślam: nie przerośnie, spełni, pokładane w nim oczekiwania, nie widzę nikogo lepszego na dwójkę. Chyba , że …

Luigi „Gigi” Datome ma 26 lat i już bogatą karierę zawodową oraz reprezentacyjną. Ostatnio wymiatał na Eurobaskecie. Na pierwszy trening z Pistons przybył wymęczony długą podróżą z Europy, ale od razu zrobił na wszystkich wrażenie umiejętnościami strzeleckimi. Gra jako SF i ma ku temu warunki, ale nie jest wykluczone, że może też być czasem wykorzystywany na dwójce. Ciężko powiedzieć jak jego kariera rozwinie się za Oceanem, ale stawiam, że ma największy potencjał, żeby zaskoczyć i ukraść minuty na obwodzie. Pistons bardzo liczą na jego umiejętności strzeleckie, ale Datome umie też rozegrać piłkę i zaatakować po koźle. Ponadto odgraża się, że będzie defensorem na miarę Shane’a Battier. Osobiście, nie mam nic przeciwko.

Cała reszta:
Rodney Stuckey. Pamiętacie gościa? Najpierw PG przyszłości, potem SG przyszłości, następnie 6 gracz przyszłości, a ostatnio kandydat do wymiany. Ale mamy nowego coacha i nowe porządki. Choć brzmi to trochę niewiarygodnie, nie zdziwiłbym się gdyby Stuckey się odbił i walczył o miejsce w pierwszej piątce. Jego słabość na dystansie nie pomoże, ale siła i potencjał defensywny już tak. W każdym razie, jak dobrze by mu nie szło, nie widzę, że mógłby na dłużej pozostać w Detroit. Być może, czym lepiej będzie grał, tym szybciej zostanie wymieniony.

Lubię Willa Bynuma, kto nie lubi!! Ale wracając do Detroit postawił się i został postawiony w trudnej sytuacji. Jest trzecim lub czwartym rozgrywającym w składzie. Nie jest zagrożeniem za trójkę w drużynie, która desperacko potrzebuje rozciągnięcia strefy. Na jego korzyść działa synergia, którą wypracował z Drummondem. Być może Joe D. przewietrzy skład, co ułatwi Willowi walkę o minuty na parkiecie.
Kyle Singler robi wszystko dobrze, nic wybitnie. Miał słabszą końcówkę sezonu i na pewno entuzjazm związany z jego potencjałem nieco osłabł. Teraz będzie walczył o minuty jako zmiennik na trójce. Nie polecam jednak ustawiać go jako SG. Jeżeli ponownie odnajdzie się rzutowo i wciąż będzie szarpał w obronie, ma szansę zadomowić się w rotacji.

Jonas Jerebko pewnie najchętniej zapomniałby o sezonie 2012-13. Chociaż pod koniec dostał szansę i ją wykorzystał. Gracz, który przebojem wskoczył do pierwszego składu w sezonie 2009-10 i imponował wszechstronnością i walecznością. Potem zerwanie ścięgna Achillesa wyeliminowało go na cały sezon. Kiedy wrócił, starał się robić więcej niż umiał, za co Lawrence Frank na długo przykuł go do ławy. Nie ma szansy na dużo minut, kiedy na czwórce mogą grać Greg Monroe i Josh Smith. Ale, podobnie jak Singler, jeżeli będzie grał z zaangażowaniem i solidnie w defensywie, co potrafi, ma szansę mieć swoje miejsce w rotacji.

Charlie Villanueva … hmm … Tak, wiem, schodzący kontrakt i kandydat do wymiany. Ale też pamiętajmy, że w zeszłym seoznie Villanueva dosyć dobrze sprawdzał się jako rzucający PF, a w obecnym składzie nie ma w tym zakresie konkurencji. Ale, ale ..

Josh Harrellson ostatnio zniknął nam z pola widzenia, ale jako Knick był całkiem przyzwoity. Ma dobrą technikę i chyba nie jest tak straszny w obronie jak CV. Przeskoczenie Charliego to jego plan minimum.

Peyton Siva dobrymi występami w lidze letniej i postawą na treningach wydrapał sobie miejsce w składzie. Jest n-tym PG i trudno mu będzie choćby powąchać parkiet. Ale ciężka praca może się opłacić, jeżeli kontuzje zdziesiątkują skład, lub Joe D zrobi kolejne roszady. A może wypożyczenie do któregoś z klubów ligi europejskiej?

Ja pierniczę!! Tony Mitchell!! Tak, bardzo chciałem to powiedzieć. Mitchell jest ogrem o niesamowitej sile i dynamice. Umie też co nieco na półdystansie. Ale na teraz jest ostatni w długim szeregu graczy na pozycji PF. Może okoliczności będą mu sprzyjać, ale nie spodziewam się oglądać go zbyt często na parkiecie. A może szkoda, bo mogło by być ciekawie.Dawać go do konkursu wsadów!!

I tak to wygląda. A nad wszystkim czuwać będzie jak ojciec najlepszy Mo Cheeks, człowiek, który nie jest gładki, ani wygadany, ale mam nadzieję, że gracze będą chcieli dla niego grać. Jak powiedział kiedyś late great Chuck Daly, "it's not the X's and O's, it's the Jimmys and Joes". I tego się trzymajmy!!!