Zły czas, dobry czas

Pistons stali się właśnie pierwszą drużyną sezonu 2013/14, która zmieniła szkoleniowca. Pomijając cały żałosny kontekst zwalniania kolejnego coacha i to w rekordowym tempie, trzeba ocenić czy to wyjdzie drużynie na dobre. Mo Cheeks nie poradził sobie z dopasowaniem elementów osobliwego składu i zamiast postępu był regres. Tłoki mają bilans 21-29 i jakby na to nie patrzeć, jest to porażka. Czy John Loyer będzie lepszy? A jeżeli Pistons zdecydują się zatrudnić nowego coacha w trakcie sezonu, czy ten będzie w stanie odmienić los drużyny, która ma już ustalone zagrywki i taktykę? Klub ma ponoć oko na Lionela Hollinsa, a ten odwzajemnia uczucia. Byłoby super, gdyby ten związek został skonsumowany. Ale Hollins też nie dokona cudów. Praca, którą wykonałby w tym sezonie, zaprocentowałaby w przyszłym. Natomiast jeżeli Tłoki dograją ten sezon pod kierownictwem Johna Loyera, jak to wpłynie na wynik i atmosferę w zespole? Jeżeli więc Tom Gores, bo już wiemy, że nie Joe Dumars, zwolnił Cheeksa tylko po to, żeby się go pozbyć, kryzys może się pogłębić. Jak zareagują gracze, wiedząc, że pracują dla tymczasowego coacha, a potem nie wiadomo? Czy ich konflikty z Cheeksem były na tyle silne, żeby odebrali zmianę pozytywnie? Czy John Loyer, który bądź co bądź, jest w sztabie Pistons już trzeci sezon, będzie miał szacunek zawodników? Ponoć ma kompetencje i osobowość, ale łatka "tymczasowy" jeszcze nikomu nie pomogła. Z drugiej strony niejeden coach zaczynał jako interim, żeby zostać na długo na najwyższym stołku. 

Sytuacja na szczytach organizacji staje się skrajnie niestabilna, bo Tom Gores się zniecierpliwił i zaczyna potrząsać drzewem. Pierwszy spadł Mo Cheeks, ale staje się jasne, że następny będzie Joe Dumars. Można krytykować timing pozbycia się Cheeksa, ale Gores dał jasny komunikat, że nie zamierza tolerować lipy. Stracił cierpliwość, postępuje niekonsekwentnie i impulsywnie, kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem. Zachowuje się jak przeciętny fan. Dyskredytuje GMa i destabilizuje drużynę. Ale czy jest co destabilizować i, co ważniejsze, w imię czego trwać w takiej stabilizacji? Środek sezonu to nie jest dobry czas na zmiany, ale czy jest to dobry czas na porażki? Nie ma Cheeksa, Joe Dumars się schował i nie rozmawia z mediami. Jest Tom Gores i jego złość. Czy John Loyer pomoże Pistons uratować sezon? Nie sądzę, choć w krótszym okresie może dać pozytywny impuls. Czy i jak Tom Gores odmieni Pistons? Zobaczymy. Kto będzie mu szeptał do ucha i się przed nim tłumaczył? Nie wiem, ale nie będzie to Joe Dumars.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz